Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Murańki, Kłuska i Kantyki po Pucharze Beskidów w Wiśle

Drugim przystankiem reaktywowanego Pucharu Beskidów była Wisła Malinka. W sobotę na obiekcie HS 134 w mieście Adama Małysza rozegrano kolejny konkurs z cyklu Letniego Pucharu Kontynentalnego, w którym punkty zdobyło ośmiu Polaków. Najlepszym z nich był Klemens Murańka, który po raz drugi z rzędu wywalczył drugą lokatę. O wrażenia dotyczące tych zawodów zapytaliśmy też Bartłomieja Kłuska i Przemysława Kantykę.


Klemens Murańka (2. miejsce w Wiśle; 1. miejsce w Pucharze Beskidów):

- Kolejne drugie miejsce jest jak najbardziej w porządku. Próby treningowe były przeciętne, ale w zawodach wyszło już dobrze. Utrzymuję pozycję lidera klasyfikacji generalnej Letniego Pucharu Kontynentalnego, a dodatkowe 80 punktów jest solidnym powiększeniem dotychczasowego dorobku. Jestem bardzo zadowolony z takiego przebiegu sytuacji.

Po upalnym piątku w Szczyrku, w sobotę skoczkom przyszło rywalizować w strugach deszczu. Stanowiło to utrudnienie dla uczestników Pucharu Beskidów? - Bywały lepsze warunki, nie za fajnie jest podczas takiego deszczu, ale w zasadzie tylko w rundzie finałowej deszcz dał mi się we znaki.

W jakim nastroju podopieczny Radka Żidka uda się do Czech? - Skocznia we Frensztacie jest fajna, lubię ją i mam nadzieję, że będzie "bomba"!

- Po zakończeniu Pucharu Beskidów z pewnością polecę na Letnie Grand Prix do Hakuby, a dalsze plany wyklarują się w kolejnych tygodniach.

Bartłomiej Kłusek (16. miejsce w Wiśle; 9. miejsce w Pucharze Beskidów):

- Jest niedosyt, bo skok w drugiej serii trochę zepsułem. Była to z pewnością gorsza próba od tej z pierwszej serii konkursowej, ale trudno.

- Tego lata skacze mi się dużo lepiej niż w minionym sezonie zimowym. Chociażby wczoraj w Szczyrku wyglądało to dobrze, ale są jeszcze błędy do poprawy. W Wiśle pojawiał się błąd po wyjściu z progu, ale nie był on tak duży, bo nie prowadzę już tak szeroko nart w pierwszej fazie lotu. W drugiej rundzie coś nie zagrało na progu. Pracuję też na sposobem lądowania, bo mój telemark był niestabilny i mało płytki. Po ocenach sędziowskich widzę, że już teraz prezentuję się lepiej w tym elemencie.

- Po wynikach widać, że sytuacja w kadrze B wygląda lepiej. Dobrze dogadujemy się z czeskim trenerem, który wprowadził do zespołu dobrą atmosferę i żywego duchu. Mieliśmy tyle do poprawy w technice, że na razie pracujemy przede wszystkim nad tym.

- Przed rokiem we Frensztacie stałem na podium, a teraz byliśmy tam na trzydniowym obozie, podczas którego skakało mi się fajnie.

Przemysław Kantyka (23. miejsce w Wiśle; 28. miejsce w Pucharze Beskidów):

- W Wiśle oddałem niezłe skoki treningowe, zwłaszcza drugi, ale w zawodach to jeszcze nie było to. Miałem trochę problemów z timingiem. Przed tygodniem leciałem na FIS Cup do Kuopio z nastawieniem, że fajnie byłoby wywalczyć dodatkowe miejsce startowe na drugi period Letniego Pucharu Kontynentalnego. To się udało zrealizować. Były to nieco szalony zawody, ale dla mnie udane. Wszystkie skoki w Kuopio wyglądały od początku do końca przyzwoicie.

- Dobry kierunek jest utrzymany, ale moje skoki są jeszcze w kratkę. Pojawiają się dobre próby, ale przeplatają się z tymi gorszymi. O zawodach w Szczyrku chciałbym już zapomnieć. Nie zagrało, ale przeanalizowaliśmy to z trenerem i naniosłem poprawki, które tym razem dały punkty.

- W takie dni jak dziś, staramy się unikać deszczu, bo przeważnie mamy po jednym kombinezonie startowym. Ubieramy się, oddajemy skok i następnie chowamy się przed opadami.

- W najbliższym czasie nie jadę do Frensztatu oraz nie lecę do Hakuby, ale jak dobrze pójdzie, to polecę na LGP do Czajkowskiego. Aktualnie muszę ustabilizować pozycję na najeździe i wczuć się w timing przy odbiciu, aby wszystko było wykonane w dobrym tempie.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela