Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: Kamil odniósł więcej sukcesów ode mnie

Zdobywając srebrny medal w Oberstdorfie, Kamil dorzucił do kompletu swych trofeów ostatni element układanki. Ma już teraz w swej kolekcji nagrody z wszystkich pięciu najważniejszych imprez w skokach narciarskich.


Adam Małysz nie wydawał się ani trochę zazdrosny. Cieszył sie radością młodszego kolegi i chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy.

- Kamil skacze jak nakręcony. Gdy czasem spóźni skok, to braknie parę metrów. Ale cały czas jest w czołówce. Richard Freitag popełnił dziś bardzo duży błąd w swoim skoku. Myślę, że psychicznie nie wytrzymał presji. Kamil jest tak doświadczony, że skacze rewelacyjnie, presja mu nie straszna - komentował dzisiejsze wyniki.

Czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli nie uciekał też od porównań i skromnie stawia dokonania zębianina wyżej od swoich.

- Nie ma co już nawet porównywać. Wiadomo, że Kamil odniósł więcej sukcesów i zdobył więcej trofeów. Mogę tylko powiedzie, że były trochę inne czasy. Za moich czasów zrobiłem to, co było w moim zasięgu. Kamilowi należy zazdrościć tego, jak rozwijała się jego kariera. Stopniowo do góry. I jak już wskoczył na szczyt, to tam został. Moim zdaniem Kamil jest numerem jeden ostatnich kilku dobrych lat. W zeszłym roku był Kraft, który zgarnął najwyższe laury. Ale Kamil wygrał Turniej Czterech Skoczni, zdobył złoty medal w drużynie na MŚ w Lahti. O tym wszystkim, co było wcześniej, każdy pamięta. Kamil jest jednym z najwybitniejszych skoczków w historii. Można go porównywać do Nykaenena. Można gdybać, co Fin by osiągnął, gdyby było tyle konkursów w sezonie, co teraz. Kamil może czuć się spełnionym skoczkiem. A jednak wiem, że Kamil będzie dalej walczył. I to jest charakterystyczne dla topowych skoczków. On zamyka pewien rozdział i jedzie dalej. Nie osiada na laurach. Nie brakuje mu motywacji, by dążyć do nowych celów, by znów być najlepszym - opowiadał Małysz.

Kamil pisze taką historię, jaką zawsze chcieliśmy, by ktoś napisał. Za swoich czasów trochę pociągnąłem te skoki. Młodzi zawodnicy, których dziś możemy oklaskiwać wychowali się na moich sukcesach. Fantastycznie, że Kamil wygrywa wciąż dla Polski i teraz każdy chce być Kamilem Stochem, młodzi będą chcieli uprawiać ten sport - mówił wiślanin.

Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa. Pomimo sukcesów Kamila i jego kolegów, klubów wcale nie szturmują tłumy dzieciaków, by uczyć się skakać. Drugi rok z rzędu frekwencja na MŚ jest mizerna. Adam Małysz odniósł się i do tego problemu.

- Zarzucano mi swego czasu, że to ja powieniem jeździć po Polsce i robić nabory do klubów. Ale to nie moja praca. To praca klubów. Działacze czy trenerzy powinni jeździć po szkołach i zachęcać młodzież. Ale wiem, że to bardzo trudne. Ciężko jest młodzież wyciagnąć z domu a co dopiero namówić do uprawiania sportu. Jest era komputerów, facebooka, instagrama i to ich wciąga. Powiem szczerze, że jak się pojawiła ta zabawa w łapanie pokemonów, to trochę się ucieszyłem, bo stwierdziłem, że chociaż młodzi ruszą się z domów. I to był jakiś plus. A wiemy z sondaży, ze dzieci i młodzież coraz trudniej zachęcić do uprawiania jakiegokolwiek sportu - zakończył Małysz.

Korespondencja z Oberstdorfu, Marcin Hetnał