Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Horngacher: Nie było nic do stracenia

Sztab szkoleniowy polskiej reprezentacji, ze Stefanem Horngacherem na czele, ponownie doprowadził Kamila Stocha do ogromnego sukcesu! Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata do drugiego z rzędu triumfu w Turnieju Czterech Skoczni dołożył obronę tytułu mistrza olimpijskiego na dużej skoczni. Jak zawody indywidualne na obiekcie HS142 podsumował austriacki trener?


- Więcej nerwów towarzyszyło mi podczas pierwszej serii konkursowej, ale ta zakończyła się prowadzeniem Kamila na półmetku. W rundzie finałowej Andreas Wellinger przysporzył mi nieco stresu, ponieważ oddał świetny skok w dobrych warunkach wietrznych. Zdałem sobie sprawę jakie zadanie stoi przed Kamilem. On wykonał jednak dobrą robotę, a do tego nie spóźnił skoku, jak w pierwszej odsłonie sobotnich zawodów. Został zwycięzcą i nie mam słów mogących opisać jego osiągnięcie.

Skąd wziął się tak duży spokój w liderze naszej reprezentacji wobec tak dużej presji? - Celem nie było skupianie się na technice. Kamil miał dopilnować pewnych detali i po prostu, z pełną mocą, zrobić to, co umie najlepiej. Nie było nic do stracenia. Miał zrobić wszystko na pełnym gazie.

Co można powiedzieć o pozostałej trójce Biało-Czerwonych? - Stefan i Dawid w pierwszej serii oddali bardzo dobre skoki. W finale Dawid zaryzykował wszystko, ale to spowodowało problemy z techniką. Ale co masz zrobić podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich, kiedy zajmujesz 5. miejsce na półmetku? Jedyną opcją jest pełna ofensywa. Maciek stale wykonuje kroki naprzód i nie przestajemy pracować nad jego pozycją w locie.

Warunki były miarodajne? - Wiatr pozwolił na naprawdę sprawiedliwą rywalizację. Konkurs olimpijski w takich warunkach to marzenie, o którym wielokrotnie mówiliśmy.

Czy to największe osiągnięcie w karierze trenerskiej Horngachera? - Trudno mi wskazać największy sukces w mojej karierze trenerskiej. W Lahti wygrała cała drużyna, Kamil dwukrotnie wygrywał Turniej Czterech Skoczni, teraz Pjongczang... Ten sport jest naprawdę szalony. Wszystkie konkursy najwyższej rangi stoją na niebotycznym poziomie. Każdy dzień to walka i nie wiem, gdzie jest jej wierzchołek, ale to niewątpliwie ogromny sukces.

Jakie są oczekiwania wobec konkursu zespołowego? - Mamy szansę na medal, ale kruszcu nikt nie przewidzi. Norwegowie są stuprocentowymi faworytami, Niemcy skaczą świetnie, więc realnym celem wydaje się brąz. Należy jednak dodać, że zawody drużynowe to kompletnie inny typ zmagań. Wszyscy zaczną od zera, a do tego dojdą inne warunki i dzień.

Czy któryś z Polaków pojawi się na rozbiegu podczas niedzielnej sesji treningowej? - W niedzielnym treningu z pewnością nie wystąpi Kamil. Kwestia reszty będzie rozważana w wiosce olimpijskiej. Emocje muszą opaść i przyda nam się dzień na "oczyszczenie głów". Kwestię składu na poniedziałek podejmę prawdopodobnie jutro, ponieważ teraz muszę odpocząć po sobotnich wydarzeniach.

Korespondencja z Pjongczangu, Dominik Formela