Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Pekka Niemelae o swojej tureckiej misji

Pekka Niemelae w 2014 roku przejął po Vasji Bajcu opiekę nad powstającą od zera reprezentacją Turcji w skokach narciarskich. W długofalowy projekt budowy kultury nowej dyscypliny nad Bosforem zaangażował się z niezwykłą pasją i zaangażowaniem. W rozmowie z portalem Socratesdergi.com opowiedział o szczegółach swojej pracy z tureckimi skoczkami.

Pekka Niemelae o rozwoju skoków narciarskich w Turcji:


- Kiedy trzy i pół roku temu obejmowałem reprezentację Turcji moim marzeniem było, aby któryś z moich podopiecznych wystartował na igrzyskach olimpijskich. Z biegiem czasu marzenie stało się realistycznym celem, który w końcu udało się spełnić. Gdy rozpoczynałem moją misję stałem w obliczu wielu trudności. Na przykład Muhammed Ali Bedir odstawał od swoich rówieśników. Jego rekord wynosił 67 metrów, dziś jest nim odległość 141 metrów. Fatih Arda złapał dobrą formę w ubiegłym sezonie, ale potem zbyt nisko trzymał ramiona w pozycji najazdowej i trudno było to zmienić. Problemy techniczne odbierały mu pewność siebie, a trwała w tym czasie walka o kwalifikacje olimpijskie. Dobry skok, jaki oddał w Engelbergu pod koniec roku pozwolił mu znów uwierzyć w swoje możliwości. Potem było już łatwiej, uznaliśmy, że Fatih jest gotowy, by polecieć na igrzyska.


- Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego jak funkcjonują skocznie w Erzurum, ale gdy znajdowały się w fazie odbudowy przez 200 dni w roku byliśmy zmuszeni podróżować po Europie. To był dla nas trudny czas, więc chciałbym wyrazić uznanie i ogromny szacunek dla wszystkich, którzy przyczynili się do tego byśmy mogli ponownie rywalizować na naszych obiektach.


- Od 2002 roku miałem okazję uczestniczyć pięć razy w igrzyskach olimpijskich. Najlepszym scenariuszem jest oczywiście taki, kiedy twoja drużyna walczy o najwyższe lokaty, kiedy zawodnicy są świetnie przygotowani fizycznie, technicznie i mentalnie do tego by poradzić sobie z presją i oczekiwaniami kibiców. W Salt Lake City opiekowałem się Mattim Hautamaekim, który zdobył dwa medale. Teraz sytuacja była zupełnie inna od tej sprzed 16 lat. Cieszę się jednak z tego, gdzie teraz jestem. Piszemy praktycznie od zera historię skoków narciarskich w Turcji i jest to pasjonująca perspektywa. Jestem dumny z tego że mogę być częścią tej ekipy. Jeszcze trzy lata temu byliśmy małym, skromnym teamem, którego nikt nie traktował poważnie. W ostatnim czasie na temat Fatiha ukazało się mnóstwo artykułów w mediach krajowych i zagranicznych, zainteresowanie naszym zespołem znacznie wzrosło. Mogę powiedzieć, że nasza drużyna ma nawet swoich pierwszych fanów.

- Bardzo trudno ustabilizować technikę naszych skoczków. Nasi sportowcy od początku swojej kariery wykonali około pięciu tysięcy skoków. Ich rówieśnicy z innych krajów, gdzie tradycje uprawiania skoków są większe, mają na tym etapie oddanych około dziesięciu tysięcy skoków. To pokazuje dlaczego tak trudno jest naszym skoczkom osiągnąć wysoki poziom. Liczba powtórzeń, które wykonuje się w tak technicznej dyscyplinie sportu jak skoki narciarskie czy golf, jest niezwykle ważna. My swego czasu musieliśmy spędzić pięć miesięcy w roku w Słowenii, kiedy nie funkcjonowały skocznie w Erzurum. Nie mieliśmy możliwości trenowania przez cały rok, a to odbiło się na trudnościach z ustabilizowaniem techniki.


- B
rak pewności siebie przynosi dramatyczny spadek wydajności. Mój zespół jest pierwszą generacją skoczków tureckich. Chłopcy muszą budować swoją karierę, nie posiadając żadnych idoli ze swojego kraju. Jeśli masz się na kim wzorować dodaje ci to pewności siebie, motywacji i pomaga wyznaczać cele. Kolejne pokolenie będzie miało już łatwiej, będzie miało do kogo równać. Fatih Arda Ipcioglu jest olimpijczykiem, Samet Karta wygrał zawody FIS Cup, a Muhamed Ali Bedir z powodzeniem rywalizował podczas EYOWF. Kolejna generacja będzie miała więcej szczęścia, będzie już funkcjonować w pewnym wypracowanym przez nas systemie, w środowisku, w którym zbudowana już będzie kultura skoków narciarskich.

- Naszym zadaniem jest zwiększenie liczby osób uprawiających skoki. Z puli tysiąca zawodników można znaleźć stu, którzy rokują nadzieje na przyszłość. Z tej setki dziesięciu ma szanse zostać sportowcami na wysokim poziomie. Taki jest schemat. W moim zespole jest tymczasem sześciu zawodników. Uzupełnieniem tego schematu jest możliwość regularnego treningu w dobrych warunkach i na dobrych obiektach z dobrymi trenerami. Muszę ciężko pracować i wierzyć, że nasza wizja odniesie sukces. Federacja czyni starania, by zwiększyć liczbę skoczków, chcemy poszukiwać chętnych w szkołach w Erzurum i stworzyć zorganizowany system naboru.

- Bardzo ważną kwestią jest zainteresowanie mediów naszą dyscypliną. Podam przykład z Finlandii, skąd pochodzę. W moim kraju narciarstwo ma duże tradycje i było bardzo popularne. Kiedyś zawody narciarskie były u nas transmitowane w ogólnodostępnych kanałach, potem jednak zostały przeniesione do kanałów płatnych. Skoki straciły swoją widownię, dzieci pozbawione możliwości oglądania swoich idoli przestały się garnąć na skocznię. Efekt jest jaki jest. Media są bardzo ważne w propagowaniu danej dyscypliny sportu i docieraniu do świadomości dzieci i ich rodziców. Klasycznym przykładem jest Polska. Tam po sukcesach Adama Małysza skoki stały się niezwykle popularne, a teraz przynosi to efekty w postaci wspaniałej generacji skoczków. Ja zacząłem skakać na nartach oglądając wyczyny Mattiego Nykaenena. Jako sportowiec zdobyłem srebrny medal mistrzostw świata (drużynowe srebro mistrzostw świata juniorów w Reit im Winkl w 1991 roku - przyp. red.), jako trener pracowałem w czterech różnych krajach, również z taką legendą jak Noriaki Kasai. Idole z początków laty 90-tych wytworzyły podstawy dla generacji osiągającej sukcesy na przełomie wieków. Idole z 2000 roku stanowili inspirację dla zawodników odnoszących sukcesy po 2010 roku. Fatih Arda Ipcioglu chciałby być w najbliższym czasie jednym z najczęściej poruszanych tematów w mediach społecznościowych, co znajdzie swój oddźwięk w postaci szumu wokół naszej dyscypliny.