Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Dominacja, deklasacja, denorwegizacja

Dwudzieste siódme zwycięstwo, pięćdziesiąte trzecie podium i największa na skoczni dużej przewaga nad drugim zawodnikiem od chwili, gdy wprowadzono przeliczniki za wiatr. Kamil Stoch zachwycił w Lahti i pewnie podąża drogą, na którą wkroczył w Pjongczangu. Oby zawiodła go tam, gdzie każde polskie serce kibica chce go widzieć. Albo raczej oczy. Bo przecież każdy zakochany wie, że serce jest ślepe.


Powiedzieć, że Kamil zdominował weekend w Lahti to jak powiedzieć że Michael Phelps był niezłym pływakiem. Na 9 zaliczonych w Finlandii serii skoków, 8 razy był najlepszy i prawie za każdym razem zdecydowanie. W konkursie dał popis na całego. 28,2 pkt. przewagi nad Eisenbichlerem to większa różnica, niż między Niemcem a siedemnastym w konkursie Stefanem Hulą! Lider Biało-Czerwonych latał daleko i pęknie a my lataliśmy z nim – z kanapy na dywan.

Jeśli niczego nie przeoczyłem, to ostatni raz na skoczni dużej z większą przewagą wygrywał Simon Ammann 17 stycznia 2010 roku w Sapporo. Drugiego wtedy Noriaki Kasai pokonał o 37,4 pkt. Było to jeszcze przed wprowadzeniem przeliczników za wiatr, które tego typu różnice drastycznie zmniejszyło. Od tej pory tego rodzaju przewagę uzyskać można było tylko na skoczni mamuciej a i tak zdarzyło się to tylko dwukrotnie, za każdym razem w Vikersund. W 2011 roku Schlierenzauer i Evensen ex-aequo pokonali tam Ammanna o 46,6 pkt a w 2015 roku Freund zostawił Fannemela w tyle o 42,7. Natomiast największą w historii przewagę na skoczni dużej zanotował pamiętnego 4. stycznia 2001 roku Adam Małysz. Drugiego wtedy Janne Ahonena pokonał o 44,9 punktu. Tym samym dwaj Polacy stoją na czele tych ciekawych klasyfikacji – Adam w erze przedprzelicznikowej, a Kamil w nowej. W dodatku Stoch dokonał tego na skoczni o punkcie K umieszczonym na 116. metrze…

Tak przy okazji, choć zupełnie nie temat (za to zupełnie w moim stylu) – lista wyników z tamtego konkursu z Sapporo z 2010 roku z dzisiejszego punktu widzenia wygląda niemal kuriozalnie. Najlepszym z Polaków wtedy Łukasz Rutkowski, który uplasował się na trzynastym miejscu tuż za Severinem Freundem a pozostawił w pokonanym polu Andersa Bardala. Witalij Szumbarec był tuż przed Andreasem Stjernenem. Jedynym obok Rutkowskiego punktującym Polakiem był Marcin Bachleda, bo do drugiej serii nie awansowali Kot, Kubacki ani Hula. Taki to był konkurs.

Ale ja tu o jakichś historycznych ciekawostkach a historia tworzyła się w ten weekend na naszych oczach. Odnosząc swoje 27. pucharowe zwycięstwo, Kamil znalazł się tuż za plecami Martina Schmitta. Proszę państwa. Jest pięknie. Powiem więcej. Jest nieźle. Do końca sezonu jeszcze sześć indywidualnych konkursów a Kamil jest w takiej formie, że proszę siadać. Gdyby Polak przeskoczył w tej klasyfikacji Niemca, będzie miał już przed sobą tylko Wielką Piątkę, którą każdy fan wymieni w gronie najwybitniejszych skoczków w historii dyscypliny. Pięciu legendarnych – Schlierenzauer, Nykänen, Małysz, Ahonen Weißflog. A że od tej piątki nie odstaje pod względem medali wielkich imprez, tego przecież nikomu nie trzeba przypominać. O tym pamięta nawet Słoń Trąbalski.

W słowniku ludzi przeciętnie elokwentnych brakuje słów, którymi powinno się adekwatnie opisywać wyczyn Kamila z Lahti. On skakał w swojej własnej lidze. Zresztą cały ten sezon łamie kolejne granice. Nawet najbardziej zatwardziałym malkontentom, nawet najgorszym marudom, nawet najbardziej pomysłowym trollom internetowym wybija tej zimy kolejne argumenty z klawiatur. "Aaa tam Stoch, może i wygrał Turniej Czterech Skoczni ale nie wygrał wszystkich czterech konkursów". No to proszę bardzo. "Medal w lotach miał nawet Fijas a Stoch nie". A dwa mogą być? "Żeby być wielkim mistrzem, to trzeba obronić medal z Igrzysk". Zrobione. "Kamil nie potrafi wygrywać seriami." No to po raz drugi ma cztery zwycięstwa z rzędu. "Stoch tak ciuła te zwycięstwa, zawsze ledwo je wyszarpie o jakieś nędzne pół punktu – prawdziwe kozaki wygrywały z wielką przewagą" – Voila!

Kamil zdominował i zdeklasował. Cytując klasyka – "zabił rywalom wyobraźnię". Podniósł właśnie ilość polskich zwycięstw w PŚ do 75 i teraz to już naprawdę odjeżdżamy Japończykom i Słoweńcom (nawet licząc razem z byłą Jugosławią). Było to zarazem 173. polskie podium w konkursach indywidualnych. I tu – co ciekawe – do Japończyków nam jeszcze daleko. Oni się jakoś dziwnie wyspecjalizowali w trzecich miejscach i mają ich cholernie dużo. Dobra, niech się dalej specjalizują a my specjalizujmy się dalej w zwycięstwach. Mi to pasuje. A Wam?

W Lahti nastąpiło też wyraźne przesilenie u Norwegów. Czas pokaże, czy to tylko chwilowa obniżką formy po idealnym wstrzeleniu się z dyspozycją na Olimpiadę, czy też zaczyna im brakować pary na końcówkę sezonu. To drugie byłoby dla nich złą wiadomością bo już za tydzień na ich ziemi zaczyna się Raw Air. Wydawało się że Mistrzowie Świata w Lotach i Mistrzowie Olimpijscy zaliczyli w Zakopanem pojedynczą wpadkę w drużynówce. Tymczasem w Lahti słabe skoki Stjernena i Tandego sprawiły, że po raz drugi musieli się zadowolić trzecim miejscem. Dla nich to jest "tylko". I tak pozostają jedyną drużyną, która stała na podium w każdym konkursie tej zimy. Ale wyniki niedzielnego konkursu indywidualnego potwierdziły, że jakiś kryzysik jest. Ciekawostka. Odpadnięcie Fannemela w kwalifikacjach to dopiero trzeci taki przypadek w norweskiej drużynie tej zimy, przy czym drugi w przypadku Fannemela. Raz w kwalifikacjach odpadł jeszcze Hauer, ale to tyle. W Lahti miał też miejsce dopiero trzeci przypadek, by zapunktowało tylko czterech Norwegów. Zwykle punktowało tej zimy co najmniej pięciu.

Po weekendzie w Lahti przewaga Wikingów nad Niemcami w Pucharze Narodów skurczyła się z 259 do zaledwie 87 punktów. Czy kwestia triumfu w tej klasyfikacji jest nadal otwarta? Myślę, że Norwegowie jednak sobie poradzą. Po pierwsze – mają przed sobą Rower na własnym terenie i w Oslo oraz w Lillehammer będą mogli wystawić kwoty krajowe. Po drugie – pięć ostatnich konkursów odbędzie się na mamutach. Ale ta klasyfikacja sama się nie wygra i chłopaki Stöckla muszą się ogarnąć. My już raczej możemy zapomnieć o tym trofeum i pogodzić się z trzecim miejscem. Choć gdyby w tej kwestii miał się zdarzyć jakiś mały cudzik, cudeczek lub cudeńko, to ja bym bardzo chętnie reflektował.

Gaśnie nam Noriaki i żadne buńczuczne zapowiedzi tego nie zmienią. Metryka robi swoje. Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Szacowny Samuraj zapowiedział, że chce skakać do Igrzysk w Pekinie. Obawiam się, że może i będzie skakał do Igrzysk w Pekinie, ale raczej nie NA Igrzyskach w Pekinie. Nowe generacje Japończyków nie próżnują i nawet, jeśli nie prezentują takiej klasy jak urodzone w latach 70. zeszłego pokolenie samurajów, to jednak są wystarczająco dobrzy, by wypchnąć Noriakiego z kadry. Taki Yukiya Sato na przykład. W indywidualnym co prawda zaliczył wpadkę, ale w drużynowym pokazał, że jego wyniki z Willingen nie były przypadkiem. W końcu nawet w takim kraju jak Japonia szacunek dla starszych ma swoje granice…

Noriaki i tak gaśnie o klasę piękniej, niż Janne, które właściwie zgasł już w 2010 roku i od 8 sezonów kręci się po skoczniach nie wiadomo po co, próbując się ogrzać w swym własnym blasku sprzed lat, którego niestety nic już nie odbija. Noriaki, nie idź tą drogą. Janne, kończ waćpan, wstydu sobie już oszczędź. Szykuje się drugi w karierze sezon z zerowym dorobkiem punktowym. Janne – kiedyś najrówniej punktujący skoczek w historii - kompletnie sobie zepsuł statystyki. Rosną nowe pokolenia kibiców, które z telewizji zapamiętają ponurego dziadka klepiącego bulę i ze zdziwieniem będą odkrywać w Internecie, że ten facet najwięcej razy w historii stał na podium PŚ i wygrał TCS rekordowe pięć razy. Że to ten sam Janne Ahonen, co figuruje w tej Wielkiej Piątce. Że to legenda. Legenda rozmieniła się na drobne w stylu, którego pozazdrościliby jej Britney Spears, Steven Seagal czy Axl Rose. Teraz najlepsze, co Janne może publice zaoferować, to żarty ze swojego image’u. Ale to tylko pod skocznią. Na skoczni już tylko ośmiesza swoje nazwisko. Tu śmiech i tam śmiech, ale to niestety nie to samo.

***

Igrzyska trwały długo i nie wszystkie przemyślenia, które lutowy wiatr przywiewał mi do głowy, zostały zanotowane. Tym samym zapomniałem niektóre z nich umieścić w poprzednim felietonie, choć miałem taki zamiar. Poruszyłem wtedy problem zbyt dużego wpływu wiatru na rozstrzygnięcie tak prestiżowego tytułu, jakim wciąż jest medal olimpijski.

Jedno z antidotum jest już w użyciu w skokach narciarskich – cztery serie. Uważam, że zarówno konkursy Mistrzostw Świata jak i Igrzysk Olimpijskich powinny się składać z takiej właśnie ilości rund. Nie sądzę, by był jakikolwiek problem, by zmieścić te cztery serie w kalendarzu obu imprez. Gdyby był – też jest wyjście. Zlikwidować konkursy na normalnych skoczniach. Mówię to z ciężkim sercem, bo ja akurat w skokach cenię różnorodność i zawsze byłem fanem tych konkursów. Ale w sytuacji, gdy te obiekty de facto zupełnie już zniknęły z rozkładu Pucharu Świata, utrzymywanie ich na imprezach mistrzowskich jest dziwnym reliktem przeszłości. No i w dodatku najczęściej na jednej imprezie mamy dwóch mistrzów. Co jest trochę dziwne. Mistrz powinien być jeden. Od biedy gdy w danej dyscyplinie mamy wiele konkurencji, to jakoś łatwiej mi przełknąć fakt, że tych mistrzów jest trzech czy czterech. Po prostu jest sporo medali do rozdania i wielu się może załapać. Ale dwóch?

Ewentualnie można by wyłaniać jednego mistrza na podstawie czterech serii, z których dwie były by rozgrywane na skoczni normalnej a dwie na dużej. Taki tytuł mistrzowski byłby bardziej prestiżowy, bo wskazywałby na wszechstronność, danego zawodnika.

***

Koniec dygresji i marzeń, powracamy do pucharowej rzeczywistości. Rzeczywistości twardej, konkretnej, matematycznej, ujętej w kanciaste i rzeczowe formy tabelek.

Czołówka 04.03.2018
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 963 0 0
2 Richard Freitag Niemcy 836 127 127
3 Andreas Wellinger Niemcy 768 195 68
4 Daniel Andre Tande Norwegia 723 240 45
5 Johann Andre Forfang Norwegia 555 408 168
6 Stefan Kraft Austria 504 459 51
7 Marcus Eisenbichler Niemcy 480 483 24
8 Robert Johansson Norwegia 470 493 10
8 Junshiro Kobayashi Japonia 470 493 0
10 Dawid Kubacki Polska 465 498 5

Kamil powiększył swą przewagę nad rywalami do rozmiarów mojego uśmiechu, gdy na tę tabelkę patrzę. Jest dobrze i oby tak trwało. Są w ten weekend jednak i złe wieści dla Polaków. Tak, Proszę Państwa. Otóż niestety Stefan, Maciej i Piotr stracili już matematyczne szanse na zdobycie Pucharu Świata. W grze pozostali Kamil i Dawid. Co gorsza – nie są oni sami w tym gronie. Jest tam jeszcze pięciu (!) Norwegów, trzech Niemców, Austriak i Japończyk. Tłok jak w Lidlu na promocji karpi. Ale odkładając matematykę na bok i patrząc realistycznie – walka rozegra się między Kamilem a Andreasem. W Lahti Kamil wyprowadził potężny cios i w tej chwili rywal wygląda na lekko zamroczonego. Ale to są skoki. Jest takie stare przysłowie: "Nie mów hop, póki nie przejedziesz bezpiecznie linii upadku". Czy jakoś tak.

Sporo zamieszania narobił swoim drugim miejscem Ajzenbiśla z Powiśla. Wdarł się gwałtem do pierwszej dziesiątki niczym dzik do kościoła w Rudzie Śląskiej i zatrzymał dopiero na siódmym miejscu. Tym samym wypadł z niej przeżywający ostatnio ciężkie chwile Fannemel. Niemiec pomieszał szyki Dawidowi, który miał chrapkę i możliwości awansować na dziewiąte miejsce. Pocieszmy się jednak myślą, że do wyprzedzających go i plasujących się ex-aequo na ósmym miejscu Wąsacza i starszego Kobayashi Mustaf traci tylko pięć punktów. Trzymajmy za niego kciuki. Gdyby udało mu się zakończyć sezon w pierwszej "10" PŚ, byłby piątym Polakiem (po Bobaku, Małyszu, Stochu i Kocie), który tego dokonał.

Poczet Zwycięzców 04.03.2018
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Kamil Stoch Polska 5 1
2 Richard Freitag Niemcy 3 2
3 Andreas Wellinger Niemcy 1 3
4 Daniel-Andre Tande Norwegia 1 4
5 Johann Andre Forfang Norwegia 1 5
6 Junshiro Kobayashi Japonia 1 8
7 Anders Fannemel Norwegia 1 11
8 Andreas Stjernen Norwegia 1 12
9 Jernej Damjan Słowenia 1 14
10 Anze Semenic Słowenia 1 19

Czy to nie budujące, że Kamil ma więcej zwycięstw, niż jakikolwiek inny kraj? Stoch potęgą jest i basta!

Poczet Podiumowiczów 04.03.2018
Lpzawodnikkraj123razemwPŚ
1 Kamil Stoch Polska 5 3 1 9 1
2 Richard Freitag Niemcy 3 5 0 8 2
3 Andreas Wellinger Niemcy 1 2 3 6 3
4 Daniel-André Tande Norwegia 1 2 1 4 4
5 Johann André Forfang Norwegia 1 1 2 4 5
6 Anders Fannemel Norwegia 1 1 1 3 11
7 Junshiro Kobayashi Japonia 1 0 0 1 8
8 Andreas Stjernen Norwegia 1 0 0 1 12
9 Jernej Damjan Słowenia 1 0 0 1 14
10 Anze Semenic Słowenia 1 0 0 1 19
11 Marcus Eisenbichler Niemcy 0 1 0 1 7
12 Stefan Kraft Austria 0 0 3 3 6
13 Dawid Kubacki Polska 0 0 2 2 10
14 Piotr Żyła Polska 0 0 1 1 14
15 Peter Prevc Słowenia 0 0 1 1 17
16 Simon Ammann Szwajcaria 0 0 1 1 20

W liczbie podiów Polska (12) ustępuje w tej chwili tylko Niemcom (15). Norwegia ma tyle samo co my, Słowenia i Austria po 3 Japonia i Szwajcaria po 1.

W poczcie podiumowiczów witamy wspomnianego wyżej Marcusa Eisenbichlera.

Polacy 04.03.2018
Lpzawodnikpkt.wPŚkadra
1 Kamil Stoch 963 1 A
2 Dawid Kubacki 465 10 A
3 Stefan Hula 334 13 A
4 Piotr Żyła 325 14 A
5 Maciej Kot 234 21 A
6 Jakub Wolny 44 37 A
7 Tomasz Pilch 1 65 Jun.
Plastikowa Kulka 04.03.2018
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Andreas Stjernen Norwegia 10 12
2 Alex Insam Włochy 7 i 3/7 56
3 Jakub Wolny Polska 7 i 3/8 37
4 Sebastian Colloredo Włochy 7 65
5 Władimir Zografski Bułgaria 7 58
6 Viktor Polasek Czechy 5 n
7 Naoki Nakamura Japonia 5 61
8 Manuel Poppinger Austria 5 34
9 Clemens Aigner Austria 5 28
9 Noriaki Kasai Japonia 5 28
11 Ryoyu Kobayashi Japonia 5 26
12 Anze Semenic Słowenia 5 19
13 Junshiro Kobayashi Japonia 5 8
14 Stefan Kraft Austria 5 6
15 Johann Andre Forfang Norwegia 5 5
16 Andreas Alamommo Finlandia 3 n
17 Antti Aalto Finlandia 3 47
18 Simon Ammann Szwajcaria 3 20
19 Maximilian Steiner Austria 2 n
19 Roman Trofimow Rosja 2 n
19 Robert Kranjec Słowenia 2 n
19 Kento Sakuyama Japonia 2 n
19 Federico Cecon Włochy 2 n
19 Andreas Schuler Szwajcaria 2 n
19 Michaił Nazarow Rosja 2 n
26 Dmitrij Wasiljew Rosja 2 61
27 Andreas Wank Niemcy 1 n
27 Davide Bresadola Włochy 1 n
27 Anze Lanisek Słowenia 1 n
30 Vojtech Stursa Czechy 1 60
31 Vincent Descombes Sevoie Francja 1 59
32 Ulrich Wolhgenannt Austria 1 53
33 Mackenzie Boyd-Clowes Kanada 1 51
34 Killian Peier Szwajcaria 1 47
35 Cestmir Kozisek Czechy 1 42
36 Ziga Jelar Słowenia 1 39
37 Halvor Egner Granerud Norwegia 1 22
38 Maciej Kot Polska 1 21

Bracia 04.03.2018
Lpbraciakrajpkt.
1 Kobayashi Japonia 568
2 Prevc Słowenia 313
3 Huber Austria 96

Cytat zupełnie na temat: "Tym razem jego prawa noga nie robiła sobie jakichś samodzielnych wycieczek, jak w pierwszej serii." Igor Błachut

Dzień dobry, czy jest prawy but rozmiar 42? Tak, tylko prawy. Dziś - jak Pan widzi - przyszłam sama, bez koleżanki.

Cytat zupełnie nie na temat:

"Moje życie jest tak proste jak piosenka ta

Rano wstaję, doję krowy, potem idę spać

A gdy wstanę włożę buty, jakiś obiad zjem

Drugi raz wydoję krowy, i znów kładę się"

T-Raperzy znad Wisły

I to by było na tyle z Lahti. Choć Kamil Stoch twierdzi, że to nawet nie jest jeszcze początek końca (choć ja z całą odpowiedzialnością głoszę wszem i wobec, że już na pewno mamy za sobą koniec początku), to jednak na pewno wszyscy zgodzą się z faktem, że nie byłoby nadmiernym ryzykiem stwierdzić, (będąc w pełni świadomym konsekwencji postawienia takiej tezy) iż Puchar Świata wychodzi na przedostatnią prostą. Za tydzień startuje Rower którym przemierzymy sześć etapów w czterech norweskich miastach. Tempo będzie szalone, bo przecież Rower będzie się ślizgał z górki po skandynawskim śniegu. W Norwegii tylko dwie rzeczy są pewne. Pierwsza: ponieważ pełnia księżyca wypadła w ten weekend, skoczkowie będą mogli bez ryzyka grzywny obżerać się surowym boczkiem. Tak, tak – w Norwegii zjedzenie tego przysmaku podczas pełni księżyca jest przestępstwem. Druga – w Vikersund nie padnie rekord świata. Tam rekord świata pada tylko w lata nieparzyste.

Korespondencja z własnego mieszkania - Marcin Hetnał

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.