Okiem Samozwańczego Autorytetu: Dominacja, deklasacja, denorwegizacja

  • 2018-03-05 01:07

Dwudzieste siódme zwycięstwo, pięćdziesiąte trzecie podium i największa na skoczni dużej przewaga nad drugim zawodnikiem od chwili, gdy wprowadzono przeliczniki za wiatr. Kamil Stoch zachwycił w Lahti i pewnie podąża drogą, na którą wkroczył w Pjongczangu. Oby zawiodła go tam, gdzie każde polskie serce kibica chce go widzieć. Albo raczej oczy. Bo przecież każdy zakochany wie, że serce jest ślepe.

Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
04.03.2018 - Podium PŚ w Lahti04.03.2018 - Podium PŚ w Lahti
fot. Tadeusz Mieczyński
03.03.2018 - Podium PŚ w Lahti03.03.2018 - Podium PŚ w Lahti
fot. Tadeusz Mieczyński
03.03.2018 - Polacy w Lahti03.03.2018 - Polacy w Lahti
fot. Tadeusz Mieczyński
Martin SchmittMartin Schmitt
fot. Sarah Braunias
Dawid KubackiDawid Kubacki
fot. Tadeusz Mieczyński

Powiedzieć, że Kamil zdominował weekend w Lahti to jak powiedzieć że Michael Phelps był niezłym pływakiem. Na 9 zaliczonych w Finlandii serii skoków, 8 razy był najlepszy i prawie za każdym razem zdecydowanie. W konkursie dał popis na całego. 28,2 pkt. przewagi nad Eisenbichlerem to większa różnica, niż między Niemcem a siedemnastym w konkursie Stefanem Hulą! Lider Biało-Czerwonych latał daleko i pęknie a my lataliśmy z nim – z kanapy na dywan.

Jeśli niczego nie przeoczyłem, to ostatni raz na skoczni dużej z większą przewagą wygrywał Simon Ammann 17 stycznia 2010 roku w Sapporo. Drugiego wtedy Noriaki Kasai pokonał o 37,4 pkt. Było to jeszcze przed wprowadzeniem przeliczników za wiatr, które tego typu różnice drastycznie zmniejszyło. Od tej pory tego rodzaju przewagę uzyskać można było tylko na skoczni mamuciej a i tak zdarzyło się to tylko dwukrotnie, za każdym razem w Vikersund. W 2011 roku Schlierenzauer i Evensen ex-aequo pokonali tam Ammanna o 46,6 pkt a w 2015 roku Freund zostawił Fannemela w tyle o 42,7. Natomiast największą w historii przewagę na skoczni dużej zanotował pamiętnego 4. stycznia 2001 roku Adam Małysz. Drugiego wtedy Janne Ahonena pokonał o 44,9 punktu. Tym samym dwaj Polacy stoją na czele tych ciekawych klasyfikacji – Adam w erze przedprzelicznikowej, a Kamil w nowej. W dodatku Stoch dokonał tego na skoczni o punkcie K umieszczonym na 116. metrze…

Tak przy okazji, choć zupełnie nie temat (za to zupełnie w moim stylu) – lista wyników z tamtego konkursu z Sapporo z 2010 roku z dzisiejszego punktu widzenia wygląda niemal kuriozalnie. Najlepszym z Polaków wtedy Łukasz Rutkowski, który uplasował się na trzynastym miejscu tuż za Severinem Freundem a pozostawił w pokonanym polu Andersa Bardala. Witalij Szumbarec był tuż przed Andreasem Stjernenem. Jedynym obok Rutkowskiego punktującym Polakiem był Marcin Bachleda, bo do drugiej serii nie awansowali Kot, Kubacki ani Hula. Taki to był konkurs.

Ale ja tu o jakichś historycznych ciekawostkach a historia tworzyła się w ten weekend na naszych oczach. Odnosząc swoje 27. pucharowe zwycięstwo, Kamil znalazł się tuż za plecami Martina Schmitta. Proszę państwa. Jest pięknie. Powiem więcej. Jest nieźle. Do końca sezonu jeszcze sześć indywidualnych konkursów a Kamil jest w takiej formie, że proszę siadać. Gdyby Polak przeskoczył w tej klasyfikacji Niemca, będzie miał już przed sobą tylko Wielką Piątkę, którą każdy fan wymieni w gronie najwybitniejszych skoczków w historii dyscypliny. Pięciu legendarnych – Schlierenzauer, Nykänen, Małysz, Ahonen Weißflog. A że od tej piątki nie odstaje pod względem medali wielkich imprez, tego przecież nikomu nie trzeba przypominać. O tym pamięta nawet Słoń Trąbalski.

W słowniku ludzi przeciętnie elokwentnych brakuje słów, którymi powinno się adekwatnie opisywać wyczyn Kamila z Lahti. On skakał w swojej własnej lidze. Zresztą cały ten sezon łamie kolejne granice. Nawet najbardziej zatwardziałym malkontentom, nawet najgorszym marudom, nawet najbardziej pomysłowym trollom internetowym wybija tej zimy kolejne argumenty z klawiatur. "Aaa tam Stoch, może i wygrał Turniej Czterech Skoczni ale nie wygrał wszystkich czterech konkursów". No to proszę bardzo. "Medal w lotach miał nawet Fijas a Stoch nie". A dwa mogą być? "Żeby być wielkim mistrzem, to trzeba obronić medal z Igrzysk". Zrobione. "Kamil nie potrafi wygrywać seriami." No to po raz drugi ma cztery zwycięstwa z rzędu. "Stoch tak ciuła te zwycięstwa, zawsze ledwo je wyszarpie o jakieś nędzne pół punktu – prawdziwe kozaki wygrywały z wielką przewagą" – Voila!

Kamil zdominował i zdeklasował. Cytując klasyka – "zabił rywalom wyobraźnię". Podniósł właśnie ilość polskich zwycięstw w PŚ do 75 i teraz to już naprawdę odjeżdżamy Japończykom i Słoweńcom (nawet licząc razem z byłą Jugosławią). Było to zarazem 173. polskie podium w konkursach indywidualnych. I tu – co ciekawe – do Japończyków nam jeszcze daleko. Oni się jakoś dziwnie wyspecjalizowali w trzecich miejscach i mają ich cholernie dużo. Dobra, niech się dalej specjalizują a my specjalizujmy się dalej w zwycięstwach. Mi to pasuje. A Wam?

W Lahti nastąpiło też wyraźne przesilenie u Norwegów. Czas pokaże, czy to tylko chwilowa obniżką formy po idealnym wstrzeleniu się z dyspozycją na Olimpiadę, czy też zaczyna im brakować pary na końcówkę sezonu. To drugie byłoby dla nich złą wiadomością bo już za tydzień na ich ziemi zaczyna się Raw Air. Wydawało się że Mistrzowie Świata w Lotach i Mistrzowie Olimpijscy zaliczyli w Zakopanem pojedynczą wpadkę w drużynówce. Tymczasem w Lahti słabe skoki Stjernena i Tandego sprawiły, że po raz drugi musieli się zadowolić trzecim miejscem. Dla nich to jest "tylko". I tak pozostają jedyną drużyną, która stała na podium w każdym konkursie tej zimy. Ale wyniki niedzielnego konkursu indywidualnego potwierdziły, że jakiś kryzysik jest. Ciekawostka. Odpadnięcie Fannemela w kwalifikacjach to dopiero trzeci taki przypadek w norweskiej drużynie tej zimy, przy czym drugi w przypadku Fannemela. Raz w kwalifikacjach odpadł jeszcze Hauer, ale to tyle. W Lahti miał też miejsce dopiero trzeci przypadek, by zapunktowało tylko czterech Norwegów. Zwykle punktowało tej zimy co najmniej pięciu.

Po weekendzie w Lahti przewaga Wikingów nad Niemcami w Pucharze Narodów skurczyła się z 259 do zaledwie 87 punktów. Czy kwestia triumfu w tej klasyfikacji jest nadal otwarta? Myślę, że Norwegowie jednak sobie poradzą. Po pierwsze – mają przed sobą Rower na własnym terenie i w Oslo oraz w Lillehammer będą mogli wystawić kwoty krajowe. Po drugie – pięć ostatnich konkursów odbędzie się na mamutach. Ale ta klasyfikacja sama się nie wygra i chłopaki Stöckla muszą się ogarnąć. My już raczej możemy zapomnieć o tym trofeum i pogodzić się z trzecim miejscem. Choć gdyby w tej kwestii miał się zdarzyć jakiś mały cudzik, cudeczek lub cudeńko, to ja bym bardzo chętnie reflektował.

Gaśnie nam Noriaki i żadne buńczuczne zapowiedzi tego nie zmienią. Metryka robi swoje. Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Szacowny Samuraj zapowiedział, że chce skakać do Igrzysk w Pekinie. Obawiam się, że może i będzie skakał do Igrzysk w Pekinie, ale raczej nie NA Igrzyskach w Pekinie. Nowe generacje Japończyków nie próżnują i nawet, jeśli nie prezentują takiej klasy jak urodzone w latach 70. zeszłego pokolenie samurajów, to jednak są wystarczająco dobrzy, by wypchnąć Noriakiego z kadry. Taki Yukiya Sato na przykład. W indywidualnym co prawda zaliczył wpadkę, ale w drużynowym pokazał, że jego wyniki z Willingen nie były przypadkiem. W końcu nawet w takim kraju jak Japonia szacunek dla starszych ma swoje granice…

Noriaki i tak gaśnie o klasę piękniej, niż Janne, które właściwie zgasł już w 2010 roku i od 8 sezonów kręci się po skoczniach nie wiadomo po co, próbując się ogrzać w swym własnym blasku sprzed lat, którego niestety nic już nie odbija. Noriaki, nie idź tą drogą. Janne, kończ waćpan, wstydu sobie już oszczędź. Szykuje się drugi w karierze sezon z zerowym dorobkiem punktowym. Janne – kiedyś najrówniej punktujący skoczek w historii - kompletnie sobie zepsuł statystyki. Rosną nowe pokolenia kibiców, które z telewizji zapamiętają ponurego dziadka klepiącego bulę i ze zdziwieniem będą odkrywać w Internecie, że ten facet najwięcej razy w historii stał na podium PŚ i wygrał TCS rekordowe pięć razy. Że to ten sam Janne Ahonen, co figuruje w tej Wielkiej Piątce. Że to legenda. Legenda rozmieniła się na drobne w stylu, którego pozazdrościliby jej Britney Spears, Steven Seagal czy Axl Rose. Teraz najlepsze, co Janne może publice zaoferować, to żarty ze swojego image’u. Ale to tylko pod skocznią. Na skoczni już tylko ośmiesza swoje nazwisko. Tu śmiech i tam śmiech, ale to niestety nie to samo.

***
Igrzyska trwały długo i nie wszystkie przemyślenia, które lutowy wiatr przywiewał mi do głowy, zostały zanotowane. Tym samym zapomniałem niektóre z nich umieścić w poprzednim felietonie, choć miałem taki zamiar. Poruszyłem wtedy problem zbyt dużego wpływu wiatru na rozstrzygnięcie tak prestiżowego tytułu, jakim wciąż jest medal olimpijski.

Jedno z antidotum jest już w użyciu w skokach narciarskich – cztery serie. Uważam, że zarówno konkursy Mistrzostw Świata jak i Igrzysk Olimpijskich powinny się składać z takiej właśnie ilości rund. Nie sądzę, by był jakikolwiek problem, by zmieścić te cztery serie w kalendarzu obu imprez. Gdyby był – też jest wyjście. Zlikwidować konkursy na normalnych skoczniach. Mówię to z ciężkim sercem, bo ja akurat w skokach cenię różnorodność i zawsze byłem fanem tych konkursów. Ale w sytuacji, gdy te obiekty de facto zupełnie już zniknęły z rozkładu Pucharu Świata, utrzymywanie ich na imprezach mistrzowskich jest dziwnym reliktem przeszłości. No i w dodatku najczęściej na jednej imprezie mamy dwóch mistrzów. Co jest trochę dziwne. Mistrz powinien być jeden. Od biedy gdy w danej dyscyplinie mamy wiele konkurencji, to jakoś łatwiej mi przełknąć fakt, że tych mistrzów jest trzech czy czterech. Po prostu jest sporo medali do rozdania i wielu się może załapać. Ale dwóch?

Ewentualnie można by wyłaniać jednego mistrza na podstawie czterech serii, z których dwie były by rozgrywane na skoczni normalnej a dwie na dużej. Taki tytuł mistrzowski byłby bardziej prestiżowy, bo wskazywałby na wszechstronność, danego zawodnika.

***

Koniec dygresji i marzeń, powracamy do pucharowej rzeczywistości. Rzeczywistości twardej, konkretnej, matematycznej, ujętej w kanciaste i rzeczowe formy tabelek.

Czołówka 04.03.2018
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 963 0 0
2 Richard Freitag Niemcy 836 127 127
3 Andreas Wellinger Niemcy 768 195 68
4 Daniel Andre Tande Norwegia 723 240 45
5 Johann Andre Forfang Norwegia 555 408 168
6 Stefan Kraft Austria 504 459 51
7 Marcus Eisenbichler Niemcy 480 483 24
8 Robert Johansson Norwegia 470 493 10
8 Junshiro Kobayashi Japonia 470 493 0
10 Dawid Kubacki Polska 465 498 5


Kamil powiększył swą przewagę nad rywalami do rozmiarów mojego uśmiechu, gdy na tę tabelkę patrzę. Jest dobrze i oby tak trwało. Są w ten weekend jednak i złe wieści dla Polaków. Tak, Proszę Państwa. Otóż niestety Stefan, Maciej i Piotr stracili już matematyczne szanse na zdobycie Pucharu Świata. W grze pozostali Kamil i Dawid. Co gorsza – nie są oni sami w tym gronie. Jest tam jeszcze pięciu (!) Norwegów, trzech Niemców, Austriak i Japończyk. Tłok jak w Lidlu na promocji karpi. Ale odkładając matematykę na bok i patrząc realistycznie – walka rozegra się między Kamilem a Andreasem. W Lahti Kamil wyprowadził potężny cios i w tej chwili rywal wygląda na lekko zamroczonego. Ale to są skoki. Jest takie stare przysłowie: "Nie mów hop, póki nie przejedziesz bezpiecznie linii upadku". Czy jakoś tak.

Sporo zamieszania narobił swoim drugim miejscem Ajzenbiśla z Powiśla. Wdarł się gwałtem do pierwszej dziesiątki niczym dzik do kościoła w Rudzie Śląskiej i zatrzymał dopiero na siódmym miejscu. Tym samym wypadł z niej przeżywający ostatnio ciężkie chwile Fannemel. Niemiec pomieszał szyki Dawidowi, który miał chrapkę i możliwości awansować na dziewiąte miejsce. Pocieszmy się jednak myślą, że do wyprzedzających go i plasujących się ex-aequo na ósmym miejscu Wąsacza i starszego Kobayashi Mustaf traci tylko pięć punktów. Trzymajmy za niego kciuki. Gdyby udało mu się zakończyć sezon w pierwszej "10" PŚ, byłby piątym Polakiem (po Bobaku, Małyszu, Stochu i Kocie), który tego dokonał.

Poczet Zwycięzców 04.03.2018
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Kamil Stoch Polska 5 1
2 Richard Freitag Niemcy 3 2
3 Andreas Wellinger Niemcy 1 3
4 Daniel-Andre Tande Norwegia 1 4
5 Johann Andre Forfang Norwegia 1 5
6 Junshiro Kobayashi Japonia 1 8
7 Anders Fannemel Norwegia 1 11
8 Andreas Stjernen Norwegia 1 12
9 Jernej Damjan Słowenia 1 14
10 Anze Semenic Słowenia 1 19

Czy to nie budujące, że Kamil ma więcej zwycięstw, niż jakikolwiek inny kraj? Stoch potęgą jest i basta!

Poczet Podiumowiczów 04.03.2018
Lpzawodnikkraj123razemwPŚ
1 Kamil Stoch Polska 5 3 1 9 1
2 Richard Freitag Niemcy 3 5 0 8 2
3 Andreas Wellinger Niemcy 1 2 3 6 3
4 Daniel-André Tande Norwegia 1 2 1 4 4
5 Johann André Forfang Norwegia 1 1 2 4 5
6 Anders Fannemel Norwegia 1 1 1 3 11
7 Junshiro Kobayashi Japonia 1 0 0 1 8
8 Andreas Stjernen Norwegia 1 0 0 1 12
9 Jernej Damjan Słowenia 1 0 0 1 14
10 Anze Semenic Słowenia 1 0 0 1 19
11 Marcus Eisenbichler Niemcy 0 1 0 1 7
12 Stefan Kraft Austria 0 0 3 3 6
13 Dawid Kubacki Polska 0 0 2 2 10
14 Piotr Żyła Polska 0 0 1 1 14
15 Peter Prevc Słowenia 0 0 1 1 17
16 Simon Ammann Szwajcaria 0 0 1 1 20

W liczbie podiów Polska (12) ustępuje w tej chwili tylko Niemcom (15). Norwegia ma tyle samo co my, Słowenia i Austria po 3 Japonia i Szwajcaria po 1.
W poczcie podiumowiczów witamy wspomnianego wyżej Marcusa Eisenbichlera.

Polacy 04.03.2018
Lpzawodnikpkt.wPŚkadra
1 Kamil Stoch 963 1 A
2 Dawid Kubacki 465 10 A
3 Stefan Hula 334 13 A
4 Piotr Żyła 325 14 A
5 Maciej Kot 234 21 A
6 Jakub Wolny 44 37 A
7 Tomasz Pilch 1 65 Jun.
Plastikowa Kulka 04.03.2018
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Andreas Stjernen Norwegia 10 12
2 Alex Insam Włochy 7 i 3/7 56
3 Jakub Wolny Polska 7 i 3/8 37
4 Sebastian Colloredo Włochy 7 65
5 Władimir Zografski Bułgaria 7 58
6 Viktor Polasek Czechy 5 n
7 Naoki Nakamura Japonia 5 61
8 Manuel Poppinger Austria 5 34
9 Clemens Aigner Austria 5 28
9 Noriaki Kasai Japonia 5 28
11 Ryoyu Kobayashi Japonia 5 26
12 Anze Semenic Słowenia 5 19
13 Junshiro Kobayashi Japonia 5 8
14 Stefan Kraft Austria 5 6
15 Johann Andre Forfang Norwegia 5 5
16 Andreas Alamommo Finlandia 3 n
17 Antti Aalto Finlandia 3 47
18 Simon Ammann Szwajcaria 3 20
19 Maximilian Steiner Austria 2 n
19 Roman Trofimow Rosja 2 n
19 Robert Kranjec Słowenia 2 n
19 Kento Sakuyama Japonia 2 n
19 Federico Cecon Włochy 2 n
19 Andreas Schuler Szwajcaria 2 n
19 Michaił Nazarow Rosja 2 n
26 Dmitrij Wasiljew Rosja 2 61
27 Andreas Wank Niemcy 1 n
27 Davide Bresadola Włochy 1 n
27 Anze Lanisek Słowenia 1 n
30 Vojtech Stursa Czechy 1 60
31 Vincent Descombes Sevoie Francja 1 59
32 Ulrich Wolhgenannt Austria 1 53
33 Mackenzie Boyd-Clowes Kanada 1 51
34 Killian Peier Szwajcaria 1 47
35 Cestmir Kozisek Czechy 1 42
36 Ziga Jelar Słowenia 1 39
37 Halvor Egner Granerud Norwegia 1 22
38 Maciej Kot Polska 1 21

Bracia 04.03.2018
Lpbraciakrajpkt.
1 Kobayashi Japonia 568
2 Prevc Słowenia 313
3 Huber Austria 96



Cytat zupełnie na temat: "Tym razem jego prawa noga nie robiła sobie jakichś samodzielnych wycieczek, jak w pierwszej serii." Igor Błachut

Dzień dobry, czy jest prawy but rozmiar 42? Tak, tylko prawy. Dziś - jak Pan widzi - przyszłam sama, bez koleżanki.

Cytat zupełnie nie na temat:

"Moje życie jest tak proste jak piosenka ta
Rano wstaję, doję krowy, potem idę spać
A gdy wstanę włożę buty, jakiś obiad zjem
Drugi raz wydoję krowy, i znów kładę się"
T-Raperzy znad Wisły

I to by było na tyle z Lahti. Choć Kamil Stoch twierdzi, że to nawet nie jest jeszcze początek końca (choć ja z całą odpowiedzialnością głoszę wszem i wobec, że już na pewno mamy za sobą koniec początku), to jednak na pewno wszyscy zgodzą się z faktem, że nie byłoby nadmiernym ryzykiem stwierdzić, (będąc w pełni świadomym konsekwencji postawienia takiej tezy) iż Puchar Świata wychodzi na przedostatnią prostą. Za tydzień startuje Rower którym przemierzymy sześć etapów w czterech norweskich miastach. Tempo będzie szalone, bo przecież Rower będzie się ślizgał z górki po skandynawskim śniegu. W Norwegii tylko dwie rzeczy są pewne. Pierwsza: ponieważ pełnia księżyca wypadła w ten weekend, skoczkowie będą mogli bez ryzyka grzywny obżerać się surowym boczkiem. Tak, tak – w Norwegii zjedzenie tego przysmaku podczas pełni księżyca jest przestępstwem. Druga – w Vikersund nie padnie rekord świata. Tam rekord świata pada tylko w lata nieparzyste.


Korespondencja z własnego mieszkania - Marcin Hetnał

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (18801) komentarze: (205)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Adrian36 stały bywalec

    A czemu mam nie porównywać. Skoro jedziemy charakterami a nie osiagnięciami.

  • madrek doświadczony
    @Adrian36 @Adrian36

    Ty tak na serio porównujesz te sytuacje ?

  • Adrian36 stały bywalec

    Małysz też rozdrabnia swoją karierę na dobre. Jako dyrektor co rusz to się kompromitując.
    Jedynie co mu się udało to załatwić Austriaka Polakom ale reszta decyzji błędna i nie zrozumiała. Sprawa Ziobry to pominę ale z Kastelikiem się kompletnie skompromitował i co gorsza dalej brnie w kompromitację.. nie pozwalając startować w PK w Zakopanem. Skoro o Ahonenie że się rozdrabnia co jest też kompletną bzdurą. Skacze bo ma ochotę.
    Widzimy błędy u innych a u siebie nie. Typowe "polactwo".

  • wikidajlo doświadczony
    wstyd redaktorku

    Chetnie czytalem te felietony, dosc luznym piorem pisane, czasem sie zgadzalem, czasem nie.Ale takiej kompletnej bzdury jak w ocenie Ahonena to dawno nie przeczutalem. Wspolczuje stanu umyslu, ktory ocenia wielkosc czlowieka przez jego aktualne wyniki i smie pisac o "legendzie co rozmienila sie na drobne". Z calym szacunkiem, usun to sobie maly czlowieczku z portalu, mnie to lata, ale sie totalnie skompromitowales. Nikt nie odbierze wielkiemu Ahonenowi wszystkich jego zdobyczy, nikt mu nie odmowi PRAWA do tej adrenaliny, ktora musza wyzwalac skoki, nikt mu nie odmowi prawa do zabawy i proby "zmotywowania" innych Finow, z ktorymi ciagle wygrywa. A pan redaktorku, bo niestety inny tytul nie przystoi panu, niech chociaz skoczy 30 metrow na dowolnej skoczni, a potem sie wypowiada. To samo Noriaki - jak sie miesci w kadrze Japonii to chwala mu i niech skacze.
    To, ze Malysz wybral rezygnacje ze skakania, gdy byl blisko topu - to Jego wybor. Ale inni nie musza isc ta droga.
    Wielcy jak Janne, Noriaki czy Schliri moga robic co chca. Zasluzyli na szacunek i go maja. U nas kibiocw.
    niezaleznie od zdania redaktorka Hetnala.

  • Wojciechowski profesor
    @Tim @Tim

    Z tą trawą to myślę, że trochę żarcik, ale już tak bardziej na serio, to główne powody wprowadzenia konkursu mistrzowskiego na mniejszej skoczni były trzy:
    1) umożliwienie skoczkom walki o więcej niż jeden komplet medali,
    2) danie większej szansy zawodnikom z krajów, w których skoczni dużych nie było,
    3) chęć poszerzenia programu MŚ w narciarstwie klasycznym, który był dość "ubogi" w porównaniu z dzisiejszym.

  • Wojciechowski profesor
    @dzika_swinia @Kolos

    Nie mówiąc o tym, że Małysz wystąpił w PŚ ponad 100 razy więcej. Liczby "Latającego Fina" są niebotyczne, ale o co chodziło z Małyszem, to nie wiem do tej pory.

  • Wojciechowski profesor
    @dzika_swinia @Kolos

    "[...] pomijając ile szans na wygranie (ile konkursów) miał Nykaenen czy Małysz a ile Schlierenzauer".

    Nie pojmę. Akurat porównanie Małysza i Schlierenzauera pod tym względem jest miażdżące na niekorzyść Mistrza z Wisły. Austriak wyrównał liczbę zwycięstw Polaka w 126. występie - Małysz osiągnął swoją 39. wygraną dopiero w... 339. starcie.

  • Tim doświadczony

    Dlaczego w 1962 r. został wprowadzony na MŚ konkurs na normalnej skoczni? Aby mniejsze skocznie nie zarosły trawą. :) Coś w tym jest jak się patrzy na Średnią Krokiew w Zakopanem. :)

    Likwidacja konkursu na normalnej skoczni na IO to byłby wielki krok w tył dla całej dyscypliny. Mniej medali olimpijskich do zdobycia to mniejsze zainteresowanie świata tą dyscypliną. Więcej szans medalowych tym większa kasa w skokach...

    Należy również pamiętać, że w przyszłości konkurs mieszany może być rozgrywany na olimpiadzie. Poza tym teraz kobiet skaczą na normalnej skoczni na IO...

  • MarcinBB redaktor
    @pawel96 @pawel96

    Masz prawo do swej opinii. Ja jednak uważam, że pojedyncze zwycięstwa nie są JEDYNIE drogą do KK, ale mają wartość samą w sobie. Gdyby tak nie było, nikt by nie notował ich ilości i nikt by się nie podniecał tym, że Stoch może wyprzedzić za chwilę Schmitta. Przecież chyba nie postawisz na równi Schlierenzauera z Koglerem? Obaj przecież mają po dwie Kule? Dla mnie jednak olbrzymie znaczenie ma fakt, że Schlierenzauer ma o 40 indywidualnych zwycięstw więcej.
    Tak, zgadzam się z faktem, że wielkość Schlierenzauera umniejsza fakt nie radzenia sobie na wielkich imprezach. Choć co do Liberca i konkursu na mniejszej skoczni to oczywiście rację ma gosposia.
    Ale znów - dla mnie - jak pisałem juz wielokrotnie - te medale olimpijskie czy mistrzowskie nie są aż cenne, jak dla innych. Widziałem zestawienia w których różne osoby próbowały w sposób matematyczny wyłonić i uporządkowac najwybitniejszych skoczków wszechczasów.
    Jedna z takich prób tutaj:
    http://www.skokipolska.pl/2015/04/01 /kto-jest-najlepszym-skoczkiem-narciarskim-w-historii/
    Szanuję wkład pracy tego autora i jego pomysłowość. Szanuję jego zdanie na temat ważności poszczególnych imprez sportowych. Ale zupełnie się z nim nie zgadzam. Według niego mistrzostow olimpijskie ma 10 razy większą wagę niż pojedynczy konkurs PŚ a mistrzostwo świata osiem razy.
    Gdybym już koniecznie miał stworzyć taką kalkulację (bo dla mnie to jednak trochę abstrakcja), to dałbym przelicznik co najwyżej 1,2 za IO i 1,1 za MŚ.
    Zupełnie nie rozumiem dlaczego jeden konkurs olimpijski miałby być 10 razy ważniejszy od pucharowego.
    Jeśli rekord pobity nie jest rekordem a tylko wspominką, to czemu w Wkipedii mamy zanotowane wszystkie rekordy od początku historii dyscypliny, a nie tylko ten jeden ostatni? :-)

  • MarcinBB redaktor
    @dejw @SkiSchi

    Nie mam problemu z przyznaniem się do błędu, gdy go popełniam. Błąd to zrobiłem wtedy, gdy napisałem że Schlierenzauer wygrał z Evensenem (gdy tymczasem obaj ex-aequo wygrali z Ammannem). Opinia to opinia.
    Mam prawo do swej opinii, szanuj moje zdanie jak ja szanuje Twoje.
    Możesz sobie uważać, że skok Stjernena był fantastyczny i należy się za niego medal Holmenkollen. Ja uważam, że był relatywnie słaby. Przytoczyłem na obronę swego stanowiska wystarczająco dużo argumentów, żeby skończyć już tę dyskusję która zaczyna się przeradzać w jakąś dziwną obsesję. Równie dobrze mógłbym się domagać, żebyś to Ty przyznał się do błędu i natychmiast przyznał, ze to ja mam rację. Tylko że ja nie uważam się za pępek świata.
    Aha. Ja nie jestem tu żadną rangą. A już na pewno nie najwyższą.

  • SkiSchi stały bywalec
    @dejw @MarcinBB

    @dejw
    No ok, niech Ci bedzie.
    Zgadzam sie, ze GDYBY Stjernen oddal dwa dobre skoki, to BY BYLY dwa dobre skoki.
    A ze poniewaz jeden byl slabszy, to jeden byl slabszy. Bo byl. ;-)
    ..........................
    Jaja sobie robisz? Zauważyłem ,że im bardziej wyższy rangą tu na forum to ma patent na swoja rację. Jakoś takie dziwne a własciwie nie dziwne,że Polacy nie potrafią przyznać się do błędu w osób normalny tylko " gdyby oddał dwa dobre skoki to by były dwa dobre skoki" itd No bez jaj. Tak Ciebie czytam i chyba uwierzę,że masło nie powstaje z mleka,

  • madrek doświadczony
    @pawel96 @gosposia

    Warunki na normalnej skoczni były normalne. Loitzl był po prostu lepszy od Schlierenzauera.

  • MarcinBB redaktor
    @dejw @Funfact

    Pokretne jest laczenie dwoch fragmentow wypowiedzi, ktore nie maja ze soba zbyt wiele wspolnego. Czyli dolaczenie do prostego, jasnego i logicznego stwierdzenia sredniej ze skokow.
    Gdyby po kazdym skoku Norwega, zespol norweski zajmowal piate miejsce (tak jak to bylo po skoku Stjernena), na koniec konkursu zajal by piate miejsce. To jest bardzo proste stwierdzenie i nie ma tu nic pokretnego.

  • MarcinBB redaktor
    @MarcinBB @Kolos

    I dlatego w pelni Ci przyznaje racje.
    Nykaenen byl legenda bo byl ciekawa osobowoscia, wzorem do nasladowania - bojki po pijaku, wyrzucanie ze zgrupowan za naduzywanie, wlamanie do kiosku, by ukrasc papierosy, gdy byl na szczycie slawy.
    Schlierenzauer to leszcz i oszust, nie wygral nic sprawiedliwie a poza tym nie jest wzorem do nasladowania bo popukal sie w kask i rzucil narta.
    Wygrales :-)

  • MarcinBB redaktor
    @dejw @dejw

    No ok, niech Ci bedzie.
    Zgadzam sie, ze GDYBY Stjernen oddal dwa dobre skoki, to BY BYLY dwa dobre skoki.
    A ze poniewaz jeden byl slabszy, to jeden byl slabszy. Bo byl. ;-)

  • gosposia weteran
    @pawel96 @pawel96

    Będę bronić Schlierenzauera.
    Piszesz "tylko dwie Kule". Czyli więcej od Stocha (na razie), więcej od Ammanna, więcej od Weissfloga i tyle samo co Morgenstern.
    Dominacja w sezonie 2008/09 i MŚ w Czechach. A co miał zrobić jak to były nie mistrzostwa tylko parodia mistrzostw? Przecież Kuettela, który zdobył tam tytuł, w normalnych warunkach wietrznych nie byłoby nawet w 10-tce.
    Ilu jest skoczków, którzy więcej niż raz wygrali T4S? Sprawdziłam. 12-tu. Ale nie licząc dinozaurów już tylko 8-miu.
    I tutaj Gregor ustępuje tylko Aho, Weissflogowi i Mattiemu.
    Na pewno nie zasłużył na zwycięstwo we wszystkich 53-ch konkursach, które wygrał. Co najmniej kilka podarowaly mu hofery. Ale nawet jakby było tych zasłużonych, powiedzmy, "tylko" 40-ci, to co?
    Adam Małysz ma na koncie 39 wygranych. Z tego przynajmniej jedna, ta z Hannawaldem w Zakopanem, niezasłużona (jakby co to broni się za to przegraną z Hocke w Engelbergu). Skoro uważamy, że wynik Adama jest wybitny, bo jest, to przestańmy w końcu podważac niezaprzeczalna wielkość i instynkt zabójcy u Schlierenzauera. Był zwyczajnie wielki. A że już nie jest? I co z tego. Liczy się to, co po sobie zostawiasz, a nie pięć ostatnich zawodów.
    Tez jestem za natychmiastowym zakończeniem kariery przez Ahonena, ale wielkości nikt mu nie odbierze. I Schlierenzauerowi też.

  • FunFact weteran
    @dejw @MarcinBB

    "fakty są takie, że gdyby wszyscy Norwegowie skakali tak, jak Stjernen w pierwszej serii, Norwegia ukończyłaby zawody na piątym miejscu."
    "Stjernen skoczył w pierwszej serii 125,5 i zdobył 134,7 pkt"
    "Średnia z tych not (którą wynik Tandego ciągnie moooocno w dół to 135,3)."

    Średnia punktów piątej Japonii to 131,5. Także mocno pokrętna ta logika.

  • dejw profesor

    Sezon zbliża się do końca, lokalnych zawodów zostało coraz mniej. W ten weekend oprócz LC było ich sporo, ale najciekawiej było na Pucharze Austrii w Eisenerz, gdzie bardzo efektownie odpalił Schwann - w sobotę wygrana o 20 punktów przed Lienherem, w niedzielę już o ponad 30. Możliwe że dostanie szansę w Zakopanem, o ile Leitner nie wróci na PK, a no to się nie zanosi. W zawodach bardzo słabo wypadł Hofer, w oczy rzuca się także przedłużająca się nieobecność młodego Haagena, sugerująca poważniejszą kontuzję.

    W Słowenii na Pokal Cocta w Planicy wśród seniorów tym razem wypalił Tarman, więc może jeszcze podratuje trochę słabiutki sezon w ostatnim periodzie PK. U młodych kolejny mdławy występ Osterca, a w U18 kolejne pewne zwycięstwo i kolejne równie pewne drugie miejsce dorzucili Mogel i Bombek. W mistrzostwach U16 wygrał Masle, przed o dwa lata starszymi Presecnikiem i Repem.

    W Niemczech skakano na NH w Obersdorfie. Wyrównaną walkę pomiędzy Rothem i Gollerem na swoją korzyść rozstrzygnął ten pierwszy. W drużynówce najlepsi indywidualnie byli Hahn i Siegel. Kiepsko wypadł Seidl, który tydzień wcześniej zwiększył Niemcom kwotę na PK. Sezon z kontuzją chyba zakończył Lisso, który zniknął po I konkursie AC w Kranju.

    Na NorgesCup w Molde tym razem nie rozegrano zawodów elity, ale w kategorii A ładnie pokazał się Mellingsaeter z rocznika 00. Pierwszy konkurs wygrał o prawie 30 punktów.
    W Szwajcarii, w ramach HelvetiaTrophy skakano na francuskim obiekcie w ChauxNeuve. Dwukrotnie to samo podium: Egloff, Peter, Niederberger. Dwóch pierwszych skakało z niższych belek.

  • pawel96 profesor
    @pawel96 @MarcinBB

    53 zwycięstwa, wielka rzecz. I chyba jedyna z gatunku największych, za które Schlierenzauer będzie zapamiętany. Tylko jakby spojrzeć szerzej, np. dla mnie pucharowe zwycięstwa są jedynie drogą, kierunkiem ku zdobycia najważniejszego trofeum w PŚ, czyli Kryształowej Kuli. Gregor ma TYLKO dwie kule, co w moim odczucie znacząco umniejsza ten rekord 53 zwycięstw. Ktoś odpowie, że trafiał na Ammanna i Morgensterna. Zgadza się, trafiał i wtedy z nimi przegrywał. Cztery kule Nykanena i Małysza, pomimo mniejszej liczby zwycięstw, licząc sam PŚ plasują ich wyżej w hierarchii osiągnięć w samym PŚ. Ahonen ma tyle samo Kul, dodatkowo zdecydowanie dłużej się utrzymał na szczycie.

    Trochę ironiczny jest też fakt, że w sezonach dominacji Schlierenzauera, gdy zdobywał Kule nie potrafił wygrać imprezy docelowej. Jego rezultaty na MŚ - 2,4,2,8. Tytuły vicemistrzowskie po przegranych z dobrymi, ale tylko dobrymi skoczkami, jak Loitzl i Bardal.

    Zwycięstwa z ogromną przewagą Gregora? Poza jednym, na mamucie w Vikersund, gdzie triumfował razem z Evensenem tylko raz wygrał z przewagą ponad 20 pkt. Było to jeszcze przed przelicznikami, 31 stycznia 2009 w Sapporo (36,4 pkt)

    Sam najpierw chwalisz Gregora za rekordy zwycięstw i punktów, a potem zauważasz, że zostały pobite przez Prevca. Rekord nieaktualny nie jest rekordem, jedynie wspominką ;)

    A sam rekord 53 zwycięstw - Jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś go kiedyś pobije, sam samo jak wygra IO więcej niż 4 razy, czy MŚ także więcej niż 4-krotnie. Z tych rekordów najbardziej wyśrubowane wydaje się jednak 4-krotne zdobycie PŚ, oraz (a może jeszcze bardziej) 5-krotne wygranie TCS.

  • Kolos profesor
    @dzika_swinia @dzika_swinia

    A pisałem na początku, uprzedzając ponizszą licytację, że cyferki są fajne, porządkują sprawy ale o niczym nie mówią. A i tak trwa matematyczna licytacja kto ma więcej. Dla mnie pojęcie legendarności wykracza po za pułap sukcesów dlatego legendarny jest Nykaenen czy Małysz a Schlierenzauer nie. Przecieź jego jedynym osiągnięciem przebijającym innych jest te 52 wygrane w PŚ, ale biorąć pod uwagę ile z tego wygrał nie do końca uczciwie, a nawet to pomijając ile szans na wygranie (ile konkursów) miał Nykaenen czy Małysz a ile Schlierenzauer. To niebo a ziemia. Tu matematyka nic nie pomoźe 46 wygranych Nykaenena ma większą faktyczną wartość niź 52 wygrane austriaka.

    Juź nie mówiąc źe właściwie pojęcie legendarności wyklicza moźliwość jego nadawania wciąź skaczącym, w dodatku dość młodym sportowcom. Legendarności nabiera się z czasem. I to za całokształt.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl