Strona główna • Koreańskie Skoki Narciarskie

Koreańska dwójka doskoczy do Pekinu? Kim kończy karierę

Choć wydawać się mogło, że igrzyska olimpijskie w Pjongczangu będą dla koreańskich weteranów skoków narciarskich idealną okazją do zakończenia wieloletniej przygody z tym sportem okazuje się, że dwóch z nich nie zamierza odwieszać nart na kołek i marzy o kolejnym olimpijskim starcie. Karierę zakończył za to trzeci z nich – Kim Hyun-ki, który planuje zostać trenerem.


Gdy za sprawą startu na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 1998 południowokoreańska reprezentacja debiutowała w najbardziej prestiżowej imprezie w świecie skoków narciarskich mało kto spodziewał się, że aż trzech członków debiutanckiego zespołu zapisze się na olimpijskich kartach historii aż sześciokrotnie startując w tych zawodach (wśród skoczków więcej startów mają tylko Noriaki Kasai – 8 i Janne Ahonen – 7).

Kim Hyun-ki, Choi Seou, i Choi Heung-chul, bo o nich mowa, swój szósty olimpijski start "zaliczyli" podczas igrzysk w Pjongczangu. Ich wyniki nie były zbyt okazałe – Kim ani razu nie przeszedł kwalifikacji, a Choi Seou dwukrotnie plasował się w piątej dziesiątce. Z kolei Choi Heung-chul w igrzyskach w swojej ojczyźnie wystąpił wyłącznie dzięki przychylności Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Mimo niewypełnienia norm kwalifikacyjnych, kilkadziesiąt godzin przed konkursem drużynowym organizacje te pozytywnie odpowiedziały na prośbę Koreańczyków, chcących wystartować w tej rywalizacji, w drodze wyjątku dopuszczając gospodarzy do startu. Trójka skoczków z tego kraju, wspomożona kombinatorem norweskim Park Je-unem, w zmaganiach drużynowych zajęła ostatnią, 12. lokatę. Mimo takiego wyniku najstarszy w zespole Choi Heung-chul, za sprawą niespodziewanego "prezentu" ze strony FIS-u i MKOl-u i tak był jednym z najszczęśliwszych sportowców w kompleksie Alpensia Jumping Park.

Większość kibiców przewidywała, że start ten będzie ostatnim akordem w przygodzie ze skokami narciarskimi całej wspomnianej trójki. I trudno się temu dziwić – Koreańczycy od dawna nie tylko nie czynią postępów, ale wręcz osiągają coraz gorsze rezultaty. Do tego już dzisiaj należą do jednych z najstarszych zawodników w stawce i, choć długość sportowego życia skoczków narciarskich zdaje się stale wydłużać, ciężko sobie wyobrazić dalsze starty sportowców urodzonych na początku lat 80. XX wieku.

Jednak nic bardziej mylnego – Choi Seou, który podczas igrzysk w Pekinie będzie sobie liczył blisko 40 lat, i rok starszy Choi Heung-chul nie zamierzają odpuszczać: "Jeśli tylko będę w stanie chciałbym wystartować po raz siódmy" stwierdza pierwszy z nich, a drugi dodaje "Startowałem na igrzyskach przez 20 lat, ale wciąż nie ma wystarczająco dużo zawodników, którzy chcieliby nas naśladować. Nie możemy teraz zrezygnować".

O problemie braku następców mówi także Kang Chil-ku, który w 2016 roku, jako pierwszy z "koreańskiej czwórki", zakończył swoją przygodę ze skokami narciarskimi: "Japończycy mają wielu zawodników i trenerów, którzy są związani z tą dyscypliną. Z kolei nam zostało już tylko 2 z 4 potrzebnych do drużyny zawodników. Brakuje mi ludzi i muszę ich znaleźć."

Niewielkie pole wyboru koreańskiego szkoleniowca właśnie zawęziło się jeszcze bardziej – narty na kołku postanowił bowiem odwiesić trzeci z olimpijczyków z Pjongczangu – Kim Hyun-ki. Urodzony w 1983 roku zawodnik, który aż 18 sezonów z rzędu prezentował się w Pucharze Świata w rywalizacji z najlepszymi skoczkami świata nigdy nie osiągnął większych sukcesów. Tylko czterokrotnie udawało mu się punktować w PŚ (po raz ostatni w grudniu 2009 roku w otwierającym Turniej Czterech Skoczni konkursie w Oberstdorfie), a w zawodach mistrzowskich najwyższej rangi w czołowej "30" uplasował się raz – podczas Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich 2006. Lepiej wiodło mu się w zawodach niższej rangi, zdobywał bowiem medale zarówno zimowej uniwersjady, jak i zimowych igrzysk azjatyckich. Stawał również na podium konkursów Letniego Pucharu Kontynentalnego rozgrywanych we wrześniu 2009 roku w Pjongczangu. Zawodnik klubu High 1 planuje jednak pozostać przy skoków narciarskich: "Mam wyjechać do szkoły trenerskiej w Niemczech. Może na moje siódme igrzyska pojadę nie jako zawodnik, a trener?".

Zakończenie kariery przez Kima sprawia, iż Koreańczycy będą mieli jeszcze większy problem z zebraniem składu na konkursy drużynowe. Co prawda w sezonie 2017/2018 w cyklu FIS Cupu zaprezentowało się w sumie 5 zawodników młodszego pokolenia, jednak żaden z nich nawet nie zbliżył się do punktowanych pozycji (najwyższą, 43. lokatę, zanotował w grudniu w Notodden Yim Soo-hyeon) co nie napawa zbyt optymistycznie na przyszłość.

Nadzieją na lepsze wyniki Koreańczyków może być wsparcie naukowe, jakie tamtejsze skoki, wspólnie z innymi sportami zimowymi, mają otrzymać w kolejnych latach. W ostatnich dniach na konferencji naukowej ogłoszono obiecujące wyniki pierwszych prac, które prowadzili profesorowie Narodowego Uniwersytetu Seulskiego – Choi Hae-cheon i Kim Ho-young. Ich zdaniem wykorzystanie ich badań w praktyce pomoże koreańskim sportowcom osiągać lepsze rezultaty: "Myślę, że w ciągu 2-3 lat pojawią się lepsze wyniki, a następne igrzyska przyniosą medale. Moim zadaniem jest pomóc zawodnikom osiągnąć jak najlepsze rezultaty." powiedział Kim.

Jak jednak wygląda to wsparcie? "Prowadziliśmy niedawno badania w tunelu aerodynamicznym. Kim Hyun-ki wykorzystując swoją dotychczasową pozycję uzyskuje odległości rzędu 112 metrów, a w czasie naszego eksperymentu w tunelu znaleźliśmy pozycję, której zastosowanie pozwoliłoby mu latać w okolice 138 metrów." Koreańscy naukowcy wynaleźli również nowe smary, które, wykorzystując węglowe nanocząsteczki, mają obniżać tarcie aż o 20%: "Pomiędzy nartą a torem najazdowym tworzy się warstwa wody. Cząsteczki węgla odpychają wodę, zmniejszając powierzchnię styku, tym samym redukując siłę tarcia.". Nowy smar został już opatentowany przez jego wynalazców, którzy liczą na wykorzystanie swojego pomysłu zarówno w ojczyźnie, jak i innych krajach.

Doniesienia o naukowym wsparciu są o tyle ciekawe, że jeszcze podczas igrzysk koreańscy skoczkowie narzekali na brak odpowiedniego sprzętu, który umożliwiłby im walkę z rywalami. Czy nowy projekt przeznaczony dla wszystkich sportów zimowych, którego częścią mają być również skoczkowie, pomoże im poprawić wyniki? Czas pokaże, choć wobec tak poważnych braków kadrowych należy podchodzić do niego ze znacznym sceptycyzmem.