Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Sławomir Hankus komentuje nieudany występ Kingi Rajdy we Francji

Kinga Rajda nie będzie udanie wspominać debiutu na dużej skoczni w zawodach najwyższej rangi. Polka, po próbie mierzącej 89,5 metra, zajęła 31. miejsce w stawce 33 zawodniczek rywalizujących na obiekcie HS135. Wydarzenia we francuskim Courchevel przed kamerą naszego serwisu skomentował trener 17-latki - Sławomir Hankus.


- Skok konkursowy Kingi był fatalny. To była jej najgorsza próba w tym tygodniu. Myślę, że przesadna chęć oddania świetnej próby w zawodach spowodowała popełnienie ogromnego błędu. Przy dwumetrowym spóźnieniu odbicia na skoczni dużej nie da się uzyskać jakichkolwiek przyzwoitych metrów - uważa szkoleniowiec.

Jak wyglądały skoki Rajdy podczas czwartkowego treningu we Francji? - W czwartek, kiedy trenowaliśmy m.in. z Austriaczkami, Czeszkami czy Rosjankami, wyglądało to naprawdę bardzo fajnie. Kinga lądowała w granicach 110.-125. metra, a ruszała z dokładniej tej samej belki, z której rozgrywana pierwszą serię ocenianą konkursu. Być może tamten dzień rozbudził nadzieje w Kindze, która w piątek chciała zrobić za dużo.

- Jestem ogromnie zawiedziony, ponieważ trenowaliśmy na dużej skoczni i wszystko wskazywało na to, że zaliczy tu solidny występ. Realnie stać ją na wskakiwanie do czołowej "20". Mam nadzieję, że w przyszłości osiągniemy ten poziom, bo wkładamy w to ogrom pracy, serca, a nie wychodzi w kluczowym momencie. Ważne, aby sama zawodniczka wyciągnęła wnioski i zrozumiała, że na siłę nie da się zrobić czegoś, co wystarczy robić normalnie. Trudno mi to wszystko racjonalnie ocenić, bo emocje są duże, a są one negatywne. Liczę na to, że Kinga nie zrobi kroku w tył, lecz nauczy się na swoich błędach - kontynuuje 32-latek.

- Głównym punktem, nad którym Kinga musi popracować do zimy, jest psychika. Motoryka, waga ciała i wszelkie parametry są w porządku. Czeka ją praca mentalna, aby skakać normalnie. Kiedy będzie skakać normalnie, jej realnym poziomem jest walka o znacznie wyższe lokaty - twierdzi Hankus.

Z czego wynika jedna z najsłabszych prędkości najazdowych w stawce? – Bardzo duży stres powoduje to, że ciało jest pospinane, a narty nie jadą. Nadmierne spięcie mięśni odbiera potrzebny luz na rozbiegu. Jak widzieliśmy w Hinterzarten, prędkości Kingi odbiegały od czołówki o około 0,3 km/h, natomiast tutaj były to prawie 2 km/h. To sygnał, iż zawiodła głowa. Chciała skoczyć normalnie, ale nie będzie zadowolona z tego występu, bo byłoby to dziwne. Oby sportowa złość przerodziła się w postęp.

Czy w szeregach kadry kobiet nie panuje zbyt duże napięcie w stosunku do drużyny męskiej, która letnie starty traktuje typowo treningowo? - Polscy skoczkowie są na bardzo wysokim poziomie i dla nich odpuszczenie jednych czy dwóch konkursów nie powoduje żadnych komplikacji w procesie szkoleniowym. U nas, być może, pojawia się to, że dziewczyny chcą coś komuś udowodnić, aby kibice zobaczyli pełnię ich umiejętności. Wiąże się to z nakładaniem dodatkowej presji na sobie.

Dlaczego naszej juniorki zabrakło w porannych seriach treningowych, pomimo obecności na terenie skoczni? - Męska kadra B również odpuściła dzisiejszą sesję treningową. Wobec awarii wyciągu nie było sensu wyjeżdżać samochodem do połowy drogi, aby następnie podchodzić na nogach. Kinga trenowała w Courchevel wczoraj, skoki wyglądały pozytywnie, więc podjęliśmy decyzję o odpuszczeniu porannego treningu. Na skoczni pojawiliśmy się dlatego, iż liczyliśmy na działający wyciąg, natomiast nie chcieliśmy narażać Kingi na niepotrzebne zmęczenie pieszymi podejściami na szczyt skoczni.

Kolejnym przystankiem Letniego Grand Prix Pań jest czeski Frensztat (17-18 sierpnia). Kogo z grona reprezentantek Polski zobaczymy za naszą południową granicą? – Mamy w planie wystawienie tam trzech zawodniczek. Będą to Kinga Rajda, Joanna Kil oraz Anna Twardosz. Kamila Karpiel jest już po zabiegu kontuzjowanego kolana. Uraz łąkotki przyśrodkowej wyklucza ją z treningu na okres 4-5 tygodni. Zabieg polegał na konserwacji stawu i wycięciu uszkodzonego fragmentu łąkotki.

- Tego lata z pewnością nie pojawimy się na Letnim Grand Prix w Czajkowskim (7-9 września), a prawdopodobnie udamy się na Letni Puchar Kontynentalny w Oslo (15-16 września). Co z finałem LGP w Klingenthal (3 października)? Czas pokaże - zakończył trener.

Korespondencja z Courchevel, Dominik Formela