Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Byłem pewny, że w środę będę miał wolne...

Kamil Stoch rzutem na taśmę wywalczył awans do finałowego konkursu Letniego Grand Prix 2018. Polak we wtorkowych kwalifikacjach, rozgrywanych w strugach deszczu i przy zmiennym wietrze, zajął dopiero 47. lokatę. 31-latek w ostatniej dzisiejszej próbie w Klingenthal uzyskał zaledwie 116,5 metra.


- Po wylądowaniu sądziłem, że przekroczyłem 120. metr, jednak kiedy spiker podał moją cudowną odległość, to byłem pewny, że w środę będę miał wolne...

- Początkowo myślałem, że to znowu ja coś źle zrobiłem, ale trener Horngacher powiedział, że skok był w porządku. Uważam jednak, iż moje skoki nie są aktualnie na najwyższym poziomie i można było coś zrobić lepiej. Na szczęście jestem w konkursie, dzięki czemu mogę walczyć dalej. Zamierzam trzymać się planu i robić to, co w danej chwili potrafię.

Po Rasnovie i Hinzenbach, Klingenthal to trzecia lokalizacja, gdzie pozostałe skoki są znacznie gorsze od pierwszego treningowego. Co stoi za tą zależnością? - Pierwszego skoku się boję, więc oddaję go normalnie, a później kombinuję <śmiech>... Mówiąc poważnie, nie wiem. Tak po prostu jest, że pierwszy wychodzi dobrze, bo jest skokiem na wyczucie, a potem zaczynam kombinować. Zwłaszcza z pozycją najazdową, aby poprawiać prędkość na progu. Na serię kwalifikacyjną nic już nie zmieniam, więc ona też wychodzi solidnie.

Czy Kamilowi Stochowi podoba się mieszanie rywalizacji mężczyzn z seriami kobiet, co znacznie wydłuża dzień na skoczni? - My po swoim treningu wróciliśmy do hotelu, aby odpocząć przez dwie godziny, bo zbyt długo siedzielibyśmy w szatniach. Na obiekt powróciliśmy pod koniec kwalifikacji pań, ale trwa to wszystko dość długo. Myślę, że można to wszystko lepiej zorganizować.

Prognozy na środę są jeszcze gorsze. Konkurs w takich warunkach ma większy sens? - Jestem tutaj, więc moim zadaniem jest przygotowanie się do zawodów, a następnie skakać w nich, jeśli to możliwe.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela