Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Werner Schuster o pracy z Niemcami, powrót Freunda jeszcze w listopadzie!

Werner Schuster rozpoczyna jedenasty sezon ciągłej pracy z niemiecką kadrą narodową. Austriak, który w 2008 roku zastąpił na tym stanowisku Petera Rohweina, w rozmowie ze stacją telewizyjną ZDF opowiada o wnioskach z tego okresu czasu, a także oczekiwaniach względem zimy 2018/2019. Nawiązuje też do Severina Freunda, który zdaniem niemieckich mediów do występów wśród najlepszych ma wrócić już w Ruce.


- W momencie, kiedy obejmowałem stanowisko trenera kadry narodowej Niemiec, nie rozmyślałem nad tym, co się w tym czasie wydarzy i jak długo potrwa. Do całego projektu podszedłem stosunkowo naiwnie. Byłem młodym szkoleniowcem, pełnym entuzjazmu, z zaledwie rocznym doświadczeniem w Pucharze Świata, które nabyłem w reprezentacji Szwajcarii - mówi Schuster.

- W tym okresie zainspirował mnie i wspierał Horst Huettel. Nie zawsze wszystko szło gładko, zwłaszcza na początku przygody z reprezentacją. Mieliśmy skoczków u schyłku swoich karier, gdzie jednak wciąż było coś do zrobienia. W tym samym czasie chodziło oczywiście o zbudowanie młodego zespołu, co z pewnością nie było łatwym zadaniem. Wszystko zadziałało jednak świetnie. Chłopacy już osiągnęli więcej niż mogłem się spodziewać, choć nie było długoterminowego planu - zauważa szkoleniowiec.

Czy 49-latek wciąż nie rysuje długofalowych planów wobec swoich podopiecznych? - Nie, brak dalekosiężnego myślenia dotyczy wyłącznie mojej kariery trenerskiej. Zawsze pozwalałem na to, aby sprawy w moim życiu toczyły się dość spontanicznie. Na szczęście, wszystko przynosiło pozytywne efekty. Projekt Niemcy, niezależnie kiedy dobiegnie końca, już okazał się sukcesem. Mogę powiedzieć, iż warto było się go podjąć. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi, zyskałem ogrom nowych doświadczeń i przede wszystkim czuję, że to jeszcze nie koniec. Drużyna wciąż jest młoda i silna, a na horyzoncie są kolejne cele. Takim jest m.in. powrót Severina Freunda, któremu zawdzięczam bardzo dużo. Pomógł nam na pewnych etapach, a ponowne wprowadzenie go do światowej czołówki będzie ciekawym zadaniem. Wciąż dużo przed nami.

- Severin otrzymuje kompletne wsparcie od sztabu szkoleniowego w procesie odbudowywania swojej dyspozycji, ponieważ to bardzo emocjonalny temat i dla mnie. Jak powiedziałem, zawdzięczam mu dużo i niesamowicie go cenię. Jest fantastycznym sportowcem, z jakim nie pracowałem nigdy wcześniej. Może nie jest najbardziej utalentowanym skoczkiem świata, patrząc na parametry motoryczne, ale jego siłą jest mentalność. W tej dziedzinie nie ma sobie równych na tle wszystkich zawodników, których dotąd prowadziłem. Przede wszystkim, to bardzo skromny człowiek. Trwająca półtora roku przerwa to długi okres. W tym czasie znacznie zmieniło się jego życie. Ożenił się, tej jesieni został ojcem, ale wciąż dostrzegam w nim pasję do skoków narciarskich. Najważniejsze jednak, aby utrzymał cierpliwość. Jest sportowcem, który potrafił to robić w przeszłości. Zwykle chciał przeskakiwać poszczególne poziomy podczas wspinania się na szczyt, jednak teraz musi iść krok po kroku. Już na ostatnich treningach pokazywał swój potencjał, ale jak daleko go to zaprowadzi? Trudno w tej chwili powiedzieć. Ma wszystko ku temu, aby wrócić na szczyt, ale droga będzie trudna.

Wysoki poziom w niemieckiej reprezentacji będzie ułatwieniem czy utrudnieniem dla Severina? - Myślę, że może być to coś pomocnego, ponieważ ma więcej czasu. Nie jest w centrum uwagi i nie wisi nad nim presja całego środowiska. Podczas jego nieobecności w zespole wykreowały się nowe gwiazdy. Andreas Wellinger i Richard Freitag odnosili wielkie sukcesy, a i Markus Eisenbichler ma na swoim koncie indywidualny medal mistrzostw świata. Karl Geiger i Stephan Leyhe to z kolei dwójka, która jest blisko najwyższego poziomu. Nie ma zatem powodu, aby przyspieszać powrót Severina. Należy jednak pamiętać, że nie ma gwarantowanego miejsca w zespole, gdzie będę mógł wystawić tylko czterech zawodników. Wierzę jednak, że poradzi sobie z tą sytuacją i to inni będą musieli pokonywać go w walce o miejsce w zespole.

Czy nowy sezon przyniesie przełamanie Niemców w kwestii Turnieju Czterech Skoczni, którzy na końcowy triumf czekają od sezonu 2001/2002? - Cóż, byliśmy przygotowani na to w ciągu kilku ostatnich sezonów, ale to nie wystarczało. Na początku, ciężko nam było sprostać oczekiwaniom. Od czterech-pięciu sezonów skutecznie rywalizujemy w imprezach rangi mistrzowskiej, ale na TCS to za mało. Dwukrotnie "potykaliśmy się" o skoczków w kapitalnej dyspozycji. Najpierw Freund musiał uznać wyższość Petera Prevca, który w sezonie 15/16 ustanowił rekord 15 zwycięstw w ciągu jednej zimy, a następnie Andreas Wellinger i Richard Freitag polegli w boju z Kamilem Stochem, sięgającego po Wielki Szlem. W przypadku Richarda nie możemy zapomnieć jednak o upadku na Bergisel. Wnioski? Trzeba mieć w zespole skoczka z absolutnego topu, bądź we właściwym momencie znaleźć się w dobrym miejscu i czasie. Zespół wydaje się silniejszy niż kiedykolwiek, ale niczego nie możemy wymusić. Damy jednak z siebie wszystko. Mamy doświadczenie i wierzymy, że ktoś z tego pokolenia sięgnie po Złotego Orła, ale wymuszanie presji nie przyniesie oczekiwanego efektu.

Kilka dni po rozmowie ZDF z Schusterem, niemieckie media poinformowały o planowanej dacie powrotu Freunda do Pucharu Świata. Ich zdaniem ma się to wydarzyć przy okazji drugiego etapu sezonu 18/19. Ten będzie miał miejsce w dniach 23-25 listopada w fińskiej Ruce. To właśnie nieopodal Kuusamo Freund święcił swój ostatni dotychczasowy triumf. Sportowiec zza naszej zachodniej granicy wygrywał tam 26 listopada 2016 roku, a więc kilka tygodni przed pierwszym zerwaniem więzadeł krzyżowych w kolanie. To ta kontuzja, a także jej odnowienie, odebrały mu szanse na występ podczas Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w Lahti i na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu.

- Po prostu lubię skocznię w Ruce. To miłe miejsce, aby zacząć od nowa - jest cytowany przez serwis bild.de Freund. 30-latek dodaje, że absencja w Wiśle da mu dodatkowy tydzień na spokojny trening. - Nie powinien wracać, aby zajmować 36. miejsce. Nominujemy go do składu tylko wtedy, gdy będzie w stanie walczyć o lokaty w czołowej 15-20 - mówi Schuster.