Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Maciusiak ocenia inaugurację Pucharu Kontynentalnego 18/19

Za nami pierwszy z dwudziestu ośmiu zaplanowanych na tę zimę konkursów rangi Pucharu Kontynentalnego. Drugoligowcy o pierwsze punkty rywalizowali na obiekcie Lysgaardsbakken (HS140 w Lillehammer, gdzie najlepiej spośród reprezentantów Polski spisał się Aleksander Zniszczoł (6. miejsce). Do drugiej serii awansowali jeszcze Klemens Murańka (16. pozycja) i Paweł Wąsek (22. lokata). Jak występ swoich podopiecznych ocenia trener kadry narodowej B, Maciej Maciusiak?


- Za nami całkiem udany konkurs, choć nie do końca, bo w czołowej "30" zabrakło Andrzeja Stękały i Tomasza Pilcha. Andrzej oddał dobry skok, ale zarówno on, jak i Klemens Murańka, zostali trochę pokrzywdzeni w pierwszej rundzie. Na początku serii, do około 40. numeru, brakowało kilku osób do wydmuchiwania śniegu z torów, przez co prędkości na progu nie były powalające. Później, po zwróceniu uwagi organizatorom, tych ludzi pojawiło się więcej. Poza tym aspektem, warunki były bardzo sprawiedliwe. Od dawna nie byłem tutaj na tak równym konkursie.

Jak często szkoleniowiec naszej kadry B spotyka się z problemem zgłaszanym dziś przez Tomasza Pilcha, który narzekał na zbyt wysoką belkę? - Tomek nie jest wysokim skoczkiem, ale musimy sobie z tym radzić. Nie skacze teraz bardzo dobrze, ale musi być cierpliwy, bo zrobił ogromny postęp motoryczny względem poprzedniego roku. Teraz szwankuje nieco technika, przez co najpierw traci dużo prędkości nad bulą, a w drugiej fazie lotu cenne metry. Tę zimę rozpoczyna gorzej od poprzedniej, ale zrobimy wszystko, żeby się to zmieniło.

- Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka już w Wiśle, podczas ostatniego zgrupowania, prezentowali solidny poziom. Tutaj potwierdzili to dopiero w finałowej serii, ale oby tak dalej. Właśnie takie skoki chciałbym u nich obserwować, lecz w obu rundach. Wtedy będziemy mogli walczyć o czołowe pozycje. Nie stawiam moim podopiecznym żadnych celów wyników, ale wymagam dawania z siebie wszystkiego. Liczy się koncentracja na swojej osobie. Chciałbym, aby skoki dawały im satysfakcję, a najlepsze próby z treningów przenosili na zawody. Wtedy wszyscy będziemy zadowoleni.

Jak 36-letni trener odebrał falę krytyki po nieudanej dla kadry B inauguracji Pucharu Świata w Wiśle? - Bardzo podobała mi się reakcja zawodników. Po kwalifikacjach przeprowadziliśmy kilka twardych rozmów, a następnego dnia, podczas treningu, było zdecydowanie lepiej. W oczach skoczków i członków sztabu widać chęć do dalszych działań. Ja byłem i jestem spokojny, bo wiem, jak ciężko przepracowaliśmy całe lato. A w Wiśle? Było jak było. Grupa krajowa ma to do siebie, że jeden skoczek jedzie po drugim, a wtedy warunki wietrzne były naprawdę niekorzystne. Chłopaków po prostu wycięło. A to, że stać ich na dobre skoki, pokazali choćby dzisiaj.

- Mimo wszystko, przy tych zawodach postawiłbym plus. Zabrakło nam chyba jednego skoku treningowego, bo już w drugiej serii chłopacy skoczyli na miarę swoich możliwości. Jestem zadowolony z tego, że nawiązali poziomem do ostatniego zgrupowania w Wiśle-Malince - zakończył Maciusiak.

Korespondencja z Lillehammer, Dominik Formela