Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Kobayashiego na pewno można dogonić

Zawodnik pochodzący z Zębu pokazał w Szwajcarii, że jego forma przed Turniejem Czterech Skoczni rośnie. W dzisiejszych zawodach stanął na najniższym stopniu podium, ulegając tylko Ryoyu Kobayashiemu i Piotrowi Żyle. Co po ostatnim konkursie przed świętami Bożego Narodzenia powiedział reprezentant KS Eve-nement Zakopane?


- Dzisiejszy rezultat jest dla mnie niespodziewanym prezentem. Po ostatnim skoku byłem pewien, że wyląduję pod koniec pierwszej dziesiątki. Wszystko jednak dobrze się poskładało. Pierwsza próba była świetna, a drugą, po staremu, zdecydowanie spóźniłem.

- Jestem bardzo zadowolony z miejsca, które zająłem. Z pracy dziś wykonanej – poniekąd też. Nie miałem łatwo, ponieważ borykałem się z problemami na najeździe. Mówiąc kolokwialnie, albo początek odbicia przelatywał za bardzo do przodu, albo spóźniałem wyjście z progu. Musiałem później zacisnąć zęby i walczyć w powietrzu. Tak naprawdę, tylko w próbie z pierwszej serii ocenianej wszystko poszło od początku do końca dobrze.

- Padający deszcz zbytnio nam nie przeszkadzał. Przy systemach mrożących tory, problem znika. Gorzej by było, gdyby ten deszcz zamienił się w mokry śnieg przyklejający się do torów. Sam deszcz nie stanowił wielkiego problemu.

- Zawsze polscy kibice tutaj dopisują, trudno się temu dziwić. Chyba raz zdarzyło się, że fani szwajcarscy byli głośniejsi – wówczas, gdy na topie byli Simon Ammann i Andreas Kuettel.

- Oprawę zawodów w Engelbergu ciężko porównać do Zakopanego – jeszcze dużo brakuje, aby dorównać konkursom w Polsce. Muszę jednak przyznać, że lubię to miejsce. Tutejsza atmosfera jest fajna. Całe to miejsce, dolina otoczona górami, tworzy coś przyjemnego. Mam same pozytywne odczucia.

- Mam nadzieję, że z taką formą nie pojadę na Turniej Czterech Skoczni <śmiech>. Aktualnie skaczę w kratkę. Niektóre próby bywają naprawdę świetne, ale dość rzadko się pojawiają. Przy innych zaś wydaje mi się, że wszystko zepsułem, a jednak udaje się odlatywać. Teraz będziemy mieli nieco czasu, by na spokojnie popracować, oddać nieco skoków, by złapać dobre czucie. Później będzie można jechać na Turniej.

- Ryoyu Kobayashiego na pewno można dogonić, tylko jeszcze nie wiem, jak <śmiech>. Prezentuje wyśmienitą formę. Praktycznie w każdym skoku leci daleko.

Korespondencja z Engelbergu, Tadeusz Mieczyński