Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Alleluja i do domu!

Engelberg. Czy to dlatego, że podobnie jak Wielka Krokiew, Gross Titlis jest skocznią naturalną, czy przez podobne parametry, a może coś nieuchwytnego w powietrzu, ta urokliwa miejscowość jest dla naszych skoczków gościnna. Choć nie udało się zwyciężyć, to jednak Polacy wywalczyli trzy indywidualne podia. Brawo chłopaki! Jest dobrze! Alleluja i do domu! Na zasłużoną przerwę świąteczną.


Po raz dwunasty w historii Pucharu Świata, na podium konkursu staje dwóch Polaków. Z tych dwunastu przypadków na przestrzeni czterdziestu sezonów, aż siedem przypada na kadencję Stefana Horngachera. Tylko w dwa, te z czasów, gdy pies Pana Boga był jeszcze szczeniakiem, nie był zamieszany Kamil Stoch. Cieszmy się i radujmy bracia i siostry albowiem jest z czego. Niedzielny konkurs w Engelbergu był najlepszym do tej pory dla nas konkursem. Oczywiście tej zimy. Dzięki świetnej postawie Piotra, Kamila i Dawida oraz skromnej ale docenianej kontrybucji Jakuba i Stefana, zgarnęliśmy 198 punktów – tylko dwóch zabrakło do dwójki z przodu. Dzięki niedzieli, znów odskoczyliśmy trochę Niemcom w Pucharze Narodów i po raz pierwszy mamy ponad 100 pkt. przewagi. Zapewne fakt ten kręci tylko tak zakręconych na punkcie statystyk nieszkodliwych dziwaków jak ja, bo 100 punktów to tak naprawdę żadna różnica. Nie na tym poziomie w każdym razie. Dzięki niedzieli Norwedzy przegonili też Austriaków a Kanadyjczycy Włochów. Albo Kanadyjczyk Włocha – jak kto woli. Trzecie miejsce wciąż okupuje Japonia. Nie dzięki niedzieli, tylko dzięki kapitalnej wciąż formie swego lidera. Smok jest trochę jak Małysz. Poza tym, że ma brata. A nie ma wąsów. I nie jada bułki z bananem. I nie jest Polakiem, tylko Japończykiem. I młodszy jest. I wyższy trochę. Właściwie to nie jest jak Małysz, tylko ten, no… no wiecie o co mi chodzi! Ryōyū a potem długo, długo nic i reszta kadry.

Kobayashi powoli staje się w Polsce wrogiem publicznym. Trudno się w sumie dziwić, bo jednak wygląda na to, że nas nie lubi. Wystarczy spojrzeć – w indywidualnych konkursach pozwolił już wygrać Klimowowi, Forfangowi i Geigerowi. Ale Stochowi i Żyle nie odpuszcza. Tym samym, pomimo ośmiu podiów (najwięcej w stawce), nie mamy jeszcze zwycięstwa. Ale spoko. Co się odwlecze, to nie uciecze. Napisałem po Niżnym Tagile, że Kobayashi będzie dominował do Engelbergu, ale TCSu nie wygra. I zdanie podtrzymuję. W Engelbergu Smok po raz pierwszy w tym sezonie nie stanął na podium. W pierwszym konkursie był "dopiero" siódmy. Teraz wpadek będzie więcej. Co nie zmienia faktu, że ja go lubię i bardzo mu kibicuję. Gdyby tej zimy Polacy nie prezentowali tak wysokiej formy, kibicowałbym mu bezwzględnie w wyścigu o Kryształową Kulę. Ale sorry Ryōyū (spróbujcie to powiedzieć na głos szybko) – tej zimy będę ściskał kciuki za kogo innego.

Po Engelbergu można by zaryzykować wniosek, że forma Smoka podziałała w końcu też na kolegów. Przynajmniej chwilowo. Junshiro od początku sezonu skacze w miarę przyzwoicie, ale ten Nakamura to on mnie zaymponował w tej chwyly. Nawet Kasai zdobył punkcik. Widać, że niedzielne popołudnie w Engelbergu było łaskawe dla weteranów, bo dwa zdobył Amman. Wyręczając lidera (tak, tak) kadry Kiliana Peiera, który po raz drugi tej zimy nie zapunktował.

Karl Geiger zaliczył swoje pierwsze w karierze zwycięstwo. Gdy blisko trzy lata temu stawał pierwszy raz na podium, odebrano to jako małą sensację, bo był to wynik zdecydowanie odstający od formy, którą prezentował w tamtym sezonie. Tym razem jednak nikt nie powinien być zaskoczony. Kariera dwudziestopięciolatka z Oberstdorfu rozwija się stabilnie z roku na rok. Geiger od początku sezonu jest niezwykle regularny. W każdym z konkursów plasował się w pierwszej dziesiątce a dzięki występom w Engelbergu awansował już na czwartą pozycję w generalce. Zakoczeniem jest raczej to, że jak na razie, tylko raz stanął na podium.

Nieco podobnie jak było z Geigerem, ma się teraz rzecz z Danielem Huberem. Jego pierwsze podium też jest małą sensacją, choć warto zauważyć, że w poprzednim – dość przeciętnym sezonie – Austriak miał dwa wyskoki. Na inauguracji w Wiśle był szósty a w Willingen zajął dziewiąte miejsce. Poza tym meldował się najczęściej w trzeciej lub czwartej dziesiątce a zdarzało mu się też przepaść w kwalifikacjach. W niedzielę też mu się zdarzyło. "Nie martw się Daniel, nie takim jak Ty się to zdarzało" – powiedział skromnie Robert Kranjec i klepnął pocieszająco młodszego kolegę w plecy. Kariera Hubera też rozwija się z roku na rok, tyle że będąc równolatkiem Geigera, jest w stosunku do niego opóźniony w rozwoju o trzy sezony. Czy Huber może być austriackim Bardalem? Ja mu osobiście sukcesów nie wróżę. Ale dobrze mu życzę. Jego młodszemu bratu też, bo lubię rodzeństwa w skokach. Wciąż się łudzę, że może tej zimy zobaczę w PŚ obu, bo Stefan mógłby wystąpić w krajówce w Innsbrucku czy Bischofshofen. Na razie nadzieje marne, bo Stefan jeździ po Pucharach FIS, nie Kontynentalnych.

Piotr Żyła. Gdyby ktoś nie zauważył, to jest to jedyny skoczek w stawce obok Kobayashiego, który stał na podium w każdej miejscowości, w której rozgrywano do tej pory zawody. W Wiśle drużynowo, a w Ruce, Niżnym Tagile i Engelbergu indywidualnie. Nie będę orginalny w stwierdzeniu, że to powtarzalnością wygrywa się Turniej Czterej Skoczni. Bywały już takie historie, że Turnieju nie wygrywała gwiazda, która potrafiła wygrywać, ale też wypaść bardzo słabo w jednym, lub dwóch konkursach, ale właśnie zawodnicy, którzy nie odnieśli żadnego zwycięstwa, ale regularnie meldowali się na podium. Oczywiście do TCS zostało sporo czasu. Historia uczy nas również, że między Engelbergiem a Oberstdorfem zdarzały się spore przetasowania. Dotychczasowi liderzy i faworyci tracili rozpęd a Turniej kreował nowych liderów PŚ. Może być różnie, ale ja trzymam się opinii, że do TCS japoński smok straci swą magiczną moc a Piotr będzie tylko lepszy.

Ostatnio sporo mówiono o Piotrku, jak to się zmienił. Że nowy jest nie do poznania. Że się wyciszył i zamiast sypać żartami mówi mało. Moi drodzy, to nie jest nowy Piotrek. To jest stary Piotrek. Nowy to był właśnie ten rozgadany. Przypomnijcie sobie wywiady telewizyjne z Wewiórem z pierwszych lat kariery. Dla dziennikarzy to była męka. Piotr odpowiadał półsłówkami, myślał pół minuty nad każdym słowem, czasem z dwóch minut nagranego materiału dało się sklecić trzydzieści sekund wypowiedzi, na które składały się dwa zdania i jeden równoważnik. I tak było dobrych kilka lat. Aż podczas Mistrzostw Świata w Oslo w 2011 roku, pewien młody, ambitny reporter stwierdził, że ma tego dość. Widział, że z kolegami z kadry Piotrek rozmawia dużo i często, że żartuje, że jest na luzie. Ale jak widzi mikrofon, to nagle się spina jak agrafka na zepsutym rozporku. Reporter doszedł do wniosku, że Wewiór ma taką osobowość, że po prostu się krępuje rozmawiać z dziennikarzami i że trzeba go jakoś oswoić, rozruszać, pokazać mu, że dziennikarze to nie są jakieś potwory, tylko normalni ludzie, z którymi można normalnie porozmawiać. I postanowił, że następnym razem nie zapyta Piotra o skoki, nie będzie go męczył prośbą o ich analizę, czy ocenę, nie będzie pytał "czego znowu zabrakło, by wejść do drugiej serii" (a w tamtych latach takie pytania padały przecież bardzo często), tylko spyta go o coś zupełnie innego. By rozmowa nabrała luźniejszego, mniej oficjalnego charakteru.

I nagle okazało się, że Piotr, któremu właściwie trzeba było wcześniej wkładać wypowiedź w usta i prosić o potwierdzenie lub zaprzeczenie jedną sylabą, nagle zaczyna sam z siebie nawijać jak katarynka! Luźny temat – luźny Piotrek. Więc dziennikarz poszedł za ciosem i od tej pory, zawsze, zanim zaczął pytać o skoki, zagajał najpierw na jakiś inny temat. I dalej już poszło. Piotr zaczął oswajać się z dziennikarzami i mikrofonem, nabierał pewności siebie, a po kilku latach stał się gwiazdą youtuba, potem reklam i tym rozgadanym, rozdowcipkowanym Żyłą, którego znają młodsi kibice.

A teraz po prostu powrócił do źródeł. Choć niezupełnie, bo jednak uśmiech da się od niego wydębić a i pewna swada i wyrobienie mu pozostały.

Nie zapominam też o Kamilu. Jego od wygrywania również dzieli tylko mały kroczek, drobny detal, istotny, ale nieduży szczegół. Na razie zbiera kolejne podia. Wkrótce przyjdą zwycięstwa. Głęboko wierzę w to, że tej zimy może dojść do polsko-polskiego wyścigu o Kryształową Kulę. I od razu odzywa się we mnie wrodzona ciekawość o lekkim zabarwieniu socjologicznym: jak w tej sytuacji zachowają się polscy kibice, nieobyci z tego rodzaju dylematami? Nie myślę tu oczywiście o kibicach z Podhala i Beskidów, ale o reszcie Polski.

Wiadomo już, że podczas Turnieju będziemy mogli wystawić siedmiu skoczków. A to za sprawą świetnie spisującego się w Pucharze Kontynentalnym Olka Zniszczoła, który po czterech konkursach PK, plasuje się w tej chwili w czołowej trójce klasyfikacji generalnej. Nawiasem mówiąc, obecność Olka naruszy ilościową w tej chwili równowagę między dwoma polskimi regionami skokowymi. Piotrowi przybędzie kolega z klubu.

Póki co to jednak niestety jedyny zawodnik z zaplecza, którego można chwalić. Reszta bardzo mocno odstaje. Transfer z Pucharu Kontynentalnego do Pucharu Świata zawsze jest niewiadomą, dlatego naprawdę jestem bardzo ciekaw bezpośredniego porównania formy Olka z dyspozycją Maćka, Stefana czy Kuby. W każdym razie, dzięki jego wynikom nie trzeba nikogo zastępować i w Niemczech oraz w Austrii ruszymy na przeciwników kupą, mości panowie!

O czym to ja jeszcze chciałem? A, od czasów, gdy usłyszałem, że ktoś wynalazł hamak na banany, myślałem, że już żaden wynalazek mnie nie zaskoczy. Ale skoczek zawsze człowieka zaskoczy. Johansson konkretnie, który będzie sprzedawał żel do wąsów. Tak. Zapachowy, odporny na wiatr i mróz. Od razu się zacząłem zastanawiać, czy można by go też użyć do brody. Albo czupryny. Albo brwi. Nie, jestem pewien, że do brwi ktoś wymyśli osobny. Albo już wymyślił. Nie takie rzeczy wymyślano.

Na koniec mam małą prośbę. Nie używajcie brzydkich słów. Motyla noga. Kurcze pióro. Termika. O tych dwóch pierwszych mówił Wujek Dobra Rada. O termice ja pisałem kiedyś tutaj, ale jeszcze mi się czasem zdarza je słyszeć tu i ówdzie z telewizora. Komu się nie chce klikać – wytłumaczę pokrótce, że termika to prąd powietrza wznoszący się do góry na skutek oddziaływania ogrzanego światłem słonecznym podłoża. Prąd wznoszący się nocą od nagrzanego śniegu to zjawisko równie prawdopodobne jak latające kowadło napędzane benzyną z otrębów. Ok, zjawiska termiczne są teoretycznie możliwe podczas zawodów LGP rozgrywanych w środku dnia. Tyle, że aby wykorzystać takie zjawisko, skoczek musiałby mieć powierzchnię nośną równą szybowcowi. FIS się nigdy nie zgodzi na narty o długości dziesięciu metrów. A biodra skoczków zaprotestują przeciw takim o szerokości półtora metra.

Nie, nie. To, co wieje na skoczni, za co skoczkom się dodaje lub odejmuje punkty, to zwykły, wiejący poziomo względem podłoża wiatr. Fachowo zwany żaglem lub falą. Tyle, że skoro podłoże nie jest całkiem poziome, to i wiatr wieje trochę pod górkę. Albo i z górki. Bo gdzieś musi. Inaczej się udusi.

Muszą też być tabelki, inaczej ja bym się udusił.

Czołówka PŚ 17.12.18
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Ryoyou Kobayashi Japonia 556 0 0
2 Piotr Żyła Polska 445 111 111
3 Kamil Stoch Polska 365 191 80
4 Karl Geiger Niemcy 327 229 38
5 Johann Andre Forfang Norwegia 321 235 6
6 Stephan Leyhe Niemcy 255 301 66
7 Jewgiennij Klimow Rosja 238 318 17
8 Robert Johansson Norwegia 202 354 36
9 Andreas Wellinger Niemcy 198 358 4
10 Timi Zajc Słowenia 179 377 19

Dawid awansował na dwunastą pozycję i mam szczerą nadzieję, że wkrótce dołączy do starszych kolegów w pierwszej dziesiątce.

Poczet Zwycięzców 17.12.18
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Ryoyu Kobayashi Japonia 4 1
2 Karl Geiger Niemcy 1 4
3 Johann Andre Forfang Norwegia 1 5
4 Jewgiennij Klimow Rosja 1 7

No i Niemcy już ze zwycięstwem a my wciąż nie! Termi!... ups, przepraszam.

Poczet Podiumowiczów 17.12.18
Lpzawodnikkraj123sumawPŚ
1 Ryoyu Kobayashi Japonia 4 0 2 6 1
2 Johann Andre Forfang Norwegia 1 1 0 2 5
3 Karl Geiger Niemcy 1 0 0 1 4
8 Jewgiennij Klimow Rosja 1 0 0 1 7
4 Piotr Żyła Polska 0 3 2 5 2
5 Kamil Stoch Polska 0 1 2 3 3
6 Stephan Layhe Niemcy 0 1 0 1 6
7 Andreas Wellinger Niemcy 0 1 0 1 9
8 Daniel Huber Austria 0 0 1 1 17

Polacy 17.12.18
Lpzawodnikpkt.wPSkadra
1 Piotr Żyła 445 2 A
2 Kamil Stoch 365 3 A
3 Dawid Kubacki 154 12 A
4 Jakub Wolny 61 23 A
5 Stefan Hula 25 32 A
6 Maciej Kot 7 49 A

Bracia 17.12.2018
Lpbraciakrajpkt.
1 Kobayashi Japonia 628
2 Prevc Słowenia 175
3 Huber Austria 101

Jeden Huber goni dwóch Prevców.

Plastikowa Kulka 17.12.2018
Lpzawodnikkrajpkt.wPŚ
1 Stefan Hula Polska 8.1 32
2 Richard Freitag Niemcy 8.1 27
3 Jarko Maatta Finlandia 5 54
4 Mackenzie Boyd-Clowes Kanada 5 47
5 Severin Freund Niemcy 5 44
6 Kilian Peier Szwajcaria 5 22
7 Jewgiennij Klimow Rosja 5 7

Lidera mamy! Nikomu go nie oddamy!

Zasady punktacji w Plastikowej Kulce do znalezienia w tym felietonie.

Cytat zupełnie na temat:

"Nie można mieć wszystkiego naraz"

Kamil Stoch

Chłopaki będą zawiedzeni…

Cytat zupełnie nie na temat:

"Więc dokąd, dokąd ta wędrówka

Posmutniał król i zadął w róg

Przeciwnik straszy, pielgrzym idzie

A pyta zawsze Bóg"

M. Staszczyk

I to by było na tyle z Engelbergu. Dwa tygodnie temu pisałem, że z rosyjskiego bajzlu PŚ przenosi się do najbardziej uporządkowanego kraju na świecie, gdzie to, że konkursy się odbędą, jest najzupełniej pewne. Niestety zapomniałem o tym, że nawet Niemcy nie potrafią kontrolować pogody. Jednakże jestem przekonany, że podczas zbliżającej się ku nam wielkimi krokami 67. edycji TCS, przynajmniej dwa konkursy są pewne. Pewne jest też to, że większość z nas będzie je oglądała z wypiekami na twarzach i talerzach oraz w ogólnej poświąteczno-noworocznej atmosferze. Zatem już teraz awansem życzę PT czytelnikom Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.