Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: Próg moich ambicji jest stale taki sam

Maciej Kot po raz pierwszy w karierze nie przebrnął kwalifikacji otwierających Turniej Czterech Skoczni. Zakopiańczyk w sobotę uzyskał 108,5 metra, co w Oberstdorfie dało mu dopiero 62. miejsce. Jak sam przyznał w rozmowie z naszym serwisem, był to nokaut w pierwszej rundzie.


- Można mówić o nokaucie w pierwszej rundzie. Wszystko zaczęło się dobrze, od niezłych skoków treningowych z dobrym ruchem technicznym. Wiadomo, że podczas Turnieju Czterech Skoczni trzeba dobrze rozdzielać energię, więc nie było mocnej rozgrzewki. To były dobre próby treningowe i patrząc z perspektywy czasu, niepotrzebnie zmieniliśmy pewne rzeczy na kwalifikacje. Chcieliśmy zrobić coś trochę lepiej, ale czasami lepsze jest wrogiem dobrego. To był błąd, choć przed kwalifikacjami wydawało się to dobrym pomysłem.

Dla 27-latka jest to już drugi raz tej zimy, gdy nie awansował do zawodów. Czy tym razem jest trudniej mu to przyjąć niż w Ruce? - Od tamtego momentu jakość moich skoków szła w górę. Ostatni obóz treningowy w Zakopanem, po Engelbergu, był dobry, a skoki na mistrzostwach Polski były bardzo dobre. Przyjechałem do Niemiec pozytywnie nastawiony, z jasnym planem do realizacji. Robiłem to do kwalifikacji, ale z perspektywy czasu trzeba było oddać kolejny skok z lepszą rozgrzewką, w lepszym kombinezonie, co zapewne dałoby spokojny awans. Człowiek jest jednak mądry po szkodzie. To szok na początek. Teraz Turniej Czterech Skoczni mnie już nie interesuje, bo nie ma szans na walkę, więc zamierzam podejść jednostkowo do każdego kolejnego konkursu. W Garmisch-Partenkirchen chcę pokazać dobre skoki, bo stać mnie na nie.

- Nie obniżyłem progu oczekiwań wobec siebie. To nie jest tak, że wobec obniżki formy stwierdziłem, że poprzeczkę trzeba zawiesić niżej. Moje ambicje są takie same, ale sposób realizacji planu, cierpliwość i konsekwencja są na zupełnie innym poziomie. Skoro widzę, że nie jestem w stanie walczyć o zwycięstwo, nie jadę na skocznię z takim oczekiwaniem. To by mnie dodatkowo spinało i mogłoby mnie zniszczyć. Próg moich ambicji jest stale taki sam, ale sposób dojścia do celów jest inny. Myślę, że lepszy, choć teraz nie do końca obrazują to wyniki. Ja pozostaję jednak spokojny.

- Bardzo dobrze, że mamy tutaj kogoś z kadry B, kto napiera na kadrę A. Nie będę, wobec słabszej dyspozycji, zmieniał swojego zdania. Olek Zniszczoł od początku skacze tutaj dobrze i fanie, że jest. Walczymy o Puchar Narodów i w siedmiu zawodników jesteśmy w stanie zdobyć więcej punktów niż w sześciu. Potrzebujemy zaplecza, bo świeża krew jest ważna. Nie jest tak, że czuję zagrożenie, ale wiem, że muszę skakać dobrze, żeby walczyć z młodszymi chłopakami. Chyba każdy ze sztabu potwierdzi to zdanie, że to dobrze, że inni zaczynają skakać coraz lepiej.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela