Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch komentuje premierę 67. TCS

Kamil Stoch nie wygrał szóstego z rzędu konkursu w ramach Turnieju Czterech Skoczni. 31-latek niedzielne zawody w Oberstdorfie zakończył na 8. pozycji, a do zwycięskiego dziś Ryoyu Kobayashiego stracił niespełna 15 punktów. Jak dwukrotny triumfator tej imprezy ocenił swój występ na Schattenbergschanze?


- Nie wszystkie petardy dziś wypaliły… Było trochę niewypałów, gdyż zamókł mi lont <śmiech>… Cóż, coś jeszcze nie chce zaskoczyć tak, aby wszystko działało należycie. Generalnie te skoki nie są złe, bo choć moim zdaniem są kiepskie, udaje mi się wchodzić do "10". Wydaje mi się, że w chwili, gdy dobrze poukładam się na najeździe, dzięki czemu odbicie będzie czyste, wówczas będzie więcej energii w locie - podkreśla trzykrotny mistrz olimpijski.

- W końcówce lotu brakuje mi trochę prędkości, przez co nie mogę ładnie podejść do lądowania. Narty mi opadają i muszę awaryjnie wysuwać podwozie. To nie był łatwy czy trudny dzień. Normalny, jak co dzień w tej robocie - dodaje mistrz świata z 2013 roku.

Jak podopieczny trenera Stefana Horngachera ocenia swoją pozycję po pierwszym z czterech konkursów? – Jest w porządku, ale nie chcę zapowiadać potężnego ataku jutro czy pojutrze, bo to nie ma sensu. Na tym etapie, na którym teraz jestem, wystarczy robić wszystko normalnie i zobaczymy, co to przyniesie. Ja już swoje wygrałem <śmiech>…

Dla Stocha jest to już 14. edycja Turnieju Czterech Skoczni w karierze. Jakie emocje odczuwał w dniu jej premiery? – Zawsze będą emocje. Nawet idąc na górę rozbiegu, na pierwszą serię, myślałem o przeżytych wzlotach i upadkach. Czułem się, jakbym przyjechał tutaj po raz pierwszy. Od tego się nie ucieknie, to jest, ale jestem już na innym poziomie i umiem sobie z tym poradzić. Czasami zależy to od dnia. Chwilami radzę sobie z tym lepiej, a chwilami gorzej.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela