Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Echa wypadku Sabirżana Muminowa [wideo]

Pierwszy dzień rywalizacji skoczków narciarskich w sercu Alp i Tyrolu rozpoczął się od dramatycznie wyglądającego wydarzenia z udziałem Sabirżana Muminowa. Reprezentant Kazachstanu z impetem uderzył w bandę okalającą wybieg obiektu Bergisel, a następnie wypadł za nią, lądując tuż przy stanowiskach stacji telewizyjnych. Sportowiec na szczęście nie odniósł poważnych obrażeń.


Do niecodziennego wypadku doszło już na początku pierwszej serii treningowej przed kwalifikacjami do piątkowego konkursu. Jeden z dwóch Kazachów w stawce, Sabirżan Muminow, wylądował w niej na 95. metrze, co było najkrótszym lotem omawianej rundy. 24-latek zjeżdżając z buli nabrał tak dużej prędkości, iż nie był w stanie wytracić jej przed bandą znajdującą się na górze przeciwstoku areny najbliższych mistrzostw świata. Zawodnik przeleciał nad bandą i zatrzymał się po drugiej stronie, przebijając reklamy sponsorskie.

- Matthias Prodinger, który był jedną z pierwszych osób przy Sabirżanie, mówił mi, że wyglądało to naprawdę groźnie. Po tym wydarzeniu postanowiłem przekazać moim skoczkom, żeby zachowali szczególną ostrożność na przeciwstoku. Na szczęście, nie mieliśmy tego typu problemów i obyło się bez niebezpiecznych sytuacji - relacjonuje Stefan Horngacher, trener Polaków.

- Przeciwstok jest przygotowany dobrze i nie ma żadnych problemów, natomiast jego końcówka jest mocno ścięta. Zawsze było łagodniej, dzięki czemu można było sobie spokojnie wyhamować. W tym roku trochę tam nas wyrzuca - dodaje Kamil Stoch.

- Słyszałem o tym wydarzeniu, ale jeszcze nie widziałem. Trener uczulał nas przed treningiem, że na dole jest nieco szybciej niż zazwyczaj. Przez lata były problemem z dojazdem na górę przeciwstoku, ale poinformowano nas odpowiednio wcześnie, więc każdy miał świadomość, czego się spodziewać - mówi Dawid Kubacki.

- Wystraszyliśmy się na górze, gdy doszły do nas słuchy o tym zdarzeniu. Zawsze nie dało się dojechać do góry, a nagle Kazach wyleciał przez bandę... Ja nie miałem żadnych trudności z wyhamowaniem, więc nie wiem, dlaczego tak się to zakończyło. Przejście na Bergisel jest dość ostre, więc do samego końca należy być ostrożnym, jak na każdym obiekcie. Najważniejsze, że Sabirżanowi nic się nie stało - opowiada Stefan Hula.

- Niezłe jaja... To może być hit nie tylko tego dnia, ale i całego 67. Turnieju Czterech Skoczni - zakończył Jakub Wolny.

Chwile grozy zakończyły się happy endem. Zawodnik z Ałmatów nie pojawił się co prawda na starcie drugiej serii treningowej, gdy wraz ze sztabem szkoleniowym nanosił poprawki w zniszczonym sprzęcie, natomiast na belkę startową wrócił już podczas kwalifikacji, podczas których nie wywalczył awansu, ale wyprzedził Michaiła Nazarowa i Marttiego Nomme. Dodajmy, że tuż po opisywanym zdarzeniu Sepp Gratzer zarządził dodatkowe oznaczenie farbą miejsca, w którym kończy się przeciwstok i zaczyna wypłaszczenie.