Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Szewczyk Skuba poszukiwany

Ach co to był za Turniej, och cóż to był za finałowy konkurs. Emocji fura, dwa skopki i jeszcze garnuszek. Historyczne wyczyny, rekordy skoczni, chwile heroiczne, chwile komiczne. Na naszych oczach pisała się historia. Pięknie się napisała.


Dum dum dum - huczą bębny w głębinach Morii, gdy hordy orków wypełzają ze swych jaskiń potrząsając orężem. Bum bum bum - grzmią radzieckie działa pod Stalingradem, zwiastując początek operacji "Uran". Łup łup łup - łomoczą twarde pięści o imponującą klatę Samozwańczego Autorytetu.

Tak, biję się w pierś. Popełniłem wielki błąd. Nie doceniłem mocarnego smoka. (Dla tych, co nie kapują, przypominam, że Ryō po japońsku to smok). Przewidywałem, że Ryōyū Kobayashi nie wygra Turnieju Czterech Skoczni. Tymczasem nie tylko wygrał, ale jak wygrał! Na pierwszego skoczka, który zwycięży we wszystkich czterech konkursach, czekaliśmy pół wieku. Na drugiego - 16 lat. Na trzeciego - zaledwie dwanaście miesięcy. Jeszcze na półmetku wydawało się, że Japończyk rzeczywiście cokolwiek słabnie, bo Markus Eisenbichler deptał mu po piętach. Ale austriacka część Turnieju była jego popisem. Znów odlatywał i nokautował. Drugi japoński zwycięzca Turnieju po Funakim, trzeci Król Turnieju po Hannawaldzie i Stochu.

Ryōyū Kobayashi nie tylko nie jest jednym z grudniowych dominatorów, których widywaliśmy w poprzednich latach. Takich, co to się nawygrywali trochę na początku sezonu a potem trwoniąc przewagę stanowili tło dla gwiazd sezonu. Smok zgromadził już w tej chwili taki kapitał, że tylko kataklizm może odebrać mu Kryształową Kulę. Po pierwsze - z jedenastu konkursów wygrał osiem, dwukrotnie był trzeci i tylko raz wylądował poza podium. Ma w tej chwili serię pięciu zwycięstw z rzędu. Jeśli wygra pierwszy konkurs w Predazzo, dołączy do ekskluzywnego klubu zawodników, którzy wygrywali sześć razy pod rząd (Ahonen, Hautamäki, Morgenstern, Schlierenzauer). Jeśli wygra oba - będzie w tej kategorii samodzielnym liderem. Ryōyū już pokazał, że wskakiwanie do ekskluzywnych klubów to dla niego sushi z imbirem. Smok ma więc na koncie klasyfikacji generalnej już blisko 1000 punktów. Szanowny Smoku! Wybacz moją niewiarę. W ramach gratulacji oraz przeprosin, mam dla Ciebie specjalną dedykację. (Niezorientowanym językach podpowiadam, że "Smoke" w języku angielskim nie oznacza "smok" - podobieństwo przypadkowe).

Po drugie - układ sił. Nie ma nikogo, kto w tej chwili by Japończyka ścigał i nie wygląda na to, by na razie ktoś miał potencjał, by to zrobić. Drugi w klasyfikacji Wewiór traci do Japończyka ponad 400 punktów i przeżywa lekki kryzysik. W Turnieju Kobayashi zdobył równiutkie czterysta punktów, a Piotr mniej niż 100! Za nim Kamil - 450 punktów i nieregularna forma. Kolejni jeszcze dalej. Smok więc połyka kolejne trofea a zdesperowani kibice spoza Japonii rozpaczliwie wypatrują szewczyka Skuby, który rozprawiłby się z bestią. Podobno w Internetach ktoś kolportuje następujące obwieszczenie:

Uwaga, uwaga! Czy ktoś zmierzy się ze smokiem? Mężny rycerz, który wyjdzie z tej batalii zwycięsko

otrzyma:

- selfie z św. Jerzym w pozłacanych ramkach

- order im. szewczyka Skuby

- pół Królestwa (reż. Lars von Trier, odcinki 1-4)

- sztuczną rękę królewny

Tak więc wiemy już z całą pewnością, że porównania Japończyka do Domena Prevca sprzed dwóch sezonów to kompletne nieporozumienie. Znacznie lepszym punktem odniesienia będzie tu raczej porównanie do Petera Prevca sprzed trzech. Słoweniec miał wtedy po jedenastu konkursach 924 punkty (o 32 mniej, niż obecnie Japończyk). Różnica polega na tym, że będący wtedy na drugim miejscu Severin Freund, tracił do lidera zaledwie nieco ponad 200. Jak się skończyło w Planicy - pewnie większość z nas dokładnie pamięta. Prevc zgromadził największą w historii liczbę punktów i wygrał z największą w historii przewagą 813. oczek. Jeśli ktokolwiek twierdzi, że Japończyk nie ma papierów na wygranie Pucharu Świata, bo to zaledwie jego trzeci sezon i brak mu doświadczenia, to odsyłam do casusów Toniego Nieminena i Martina Schmitta. A szczególnie tego drugiego. Niemiec zdobył swoją pierwszą Kulę w trzecim sezonie w karierze. Poprzednie kończył odpowiednio na 55. i 27. miejscu. Przed swoim zwycięskim sezonem nie stał nigdy na podium, udało mu się tylko dwa razy wskoczyć do pierwszej dziesiątki. Kobayashi skacze w PŚ czwarty sezon. W pierwszym zajął 42. miejsce, w drugim nie zdobył choćby punkcika a zeszłej zimy był 24. Raz wskoczył do pierwszej dziesiątki.

Smok nie pęka, smok ma psychikę jak Pudzian bicepsy. Poradził sobie z presją głównego faworyta Turnieju, poradził sobie z presją lidera, poradził sobie z kapryśną Bergisel, która zwykle oddzielała chłopców od mężczyzn. Poradził sobie nawet z nerwówką, jaką zafundowało mu w Bischofschofen jury. Poradził sobie nawet z niedokładnie oczyszczonym, z torów śniegiem, który tam nawiało, gdy Borek Sedlak przetrzymywał go na belce. Czy jest coś, z czym Kobayashi sobie nie poradzi? W tej chwili trudno sobie coś takiego wyobrazić.

Oj, jak niewiele zabrakło w niedzielę do kolejnego polskiego turniejowego podium. Na osłodę Dawid Kubacki huknął sobie rekord skoczni i wyrównał najlepszy wynik w karierze. A także przebojem wbił się do czołowej dziesiątki PŚ. Niezachwianie wierzę, że Dawid stanie w końcu i na najwyższym stopniu podium. To łebski facet i walory psychiczne do skoków ma, jak mało kto. Dla niego konkurs to zadanie do wykonania, potrafi wyciszyć emocje i na spokojnie robić swoje. A pozostałych atutów też mu nie brakuje. Mustaf ma ze skocznią Bergisel rachunek do wyrównania. A przecież okazja nadarzy się nie dopiero jak zwykle za rok, ale już za półtora miesiąca.

Piotr Żyła jechał na Turniej jako wicelider klasyfikacji generalnej i skoczek, który do tej pory na każdej skoczni stawał na podium. I zawiódł. Nie nas, bo nic nam nie jest winien. Zawiódł samego siebie. Szkoda że nie wyszło, bo latka lecą i okazji będzie ubywać. Co się stało? Jeden z jego klubowych kolegów jeszcze przed zawodami w Innsbrucku, gdzie Piotr nie wszedł do drugiej serii, podał tyleż prostą, co ciekawą diagnozę. Otóż jego zdaniem pojawiła się frustracja tym, że Wewiór pięć razy stał na podium, ale zwycięstwo wciąż go omijało. Jego zdaniem problem leży w głowie. Trzeba odciąć niepotrzebne myśli i wszystko wróci na dobre tory. Oby się udało. Trzymam kciuki.

Mała zagadka matematyczna: Skoczek w czterech konkursach zajmuje miejsca: 13.,7.,4. i 4. Które miejsce zajął skoczek w Turnieju składającym się z tych czterech konkursów? Matematyk pewnie szybko odpowie, że siódme. Ale skoki to nie czysta matematyka. Stephan Leyhe matematyką się nie przejmuje. Jak widać można wygrać Turniej nie wygrywając żadnego konkursu i można też stanąć na jego podium nie stając na podium żadnego konkursu. Pewnie nie on pierwszy, ale te miejsca to aż jakoś kłują w oczy. A może kłuje ta różnica między nim a Dawidem...

Co tam Panie w Pucharze Narodów? Polacy trzymają się mo... aaaa wróć. Niestety nie. Niemcy nas wyprzedzili. Paradoksalnie nie na swojej ziemi, gdy mogli korzystać z grupy krajowej a Eisenbichler szalał, tylko właśnie w Austrii i to tylko przez wyraźnie słabszą dyspozycję biało-czerwonych. Myślę, że to jeszcze za wcześnie, by lamentować z tego powodu w kontekście zbliżającego się czempionatu. Jeszcze trochę czasu zostało.

Niemcy tymczasem powolutku zaczynają się odkuwać na Austriakach za wieloletnią dominację na wspólnie organizowanym Turnieju. Wygrać co prawda znów się nie udało, ale mają dwóch swoich zawodników na podium. Austriacy? Najwyżej sklasyfikowanym był Huber na dziewiątym miejscu a Kraft skończył na siedemnastym. Felder nie znalazł na razie recepty i póki co gospodarze Mistrzostw Świata nie mają powodów do optymizmu.

Smok lata tak wysoko i ryczy tak głośno, że przebudził swoich kolegów z drużyny, którzy też zaczęli kolegialnie notować coraz lepsze wyniki. Trzy razy zapunktował weteran Daiki Ito, w pierwszej dziesiątce konkursy pokazali się Junshiro Kobayaski i Yikia Sato. Jeśli ten stan się utrzyma, Japończycy będą się liczyli w walce o medale drużynowe w Seefeld. Wygląda na to, że Krajowi Kwitnącej Wiśni zmiana trenera wyszła na dobre.

Norwegowie wciąż nie błyszczą, choć jakaś tam poświata na końcu tunelu się pojawiła. Tyle, że regularności brak. Pokazali się Stjernen i Granerud, dla równowagi za to kompletnie oklapł Forfang.

Jeśli my mamy jakiś kryzysik, to co mają powiedzieć Słoweńcy? Bertoncelj na razie wygląda na pogubionego. Wypróbował w PŚ już jedenastu skoczków. Żaden nie stanął na podium. W drużynówce w Wiśle była klapa. Domen, który w Ruce wyglądał na zbawiciela, w niemieckiej części Turnieju nie przebrnął dwukrotnie kwalifikacji i razem ze starszym bratem został wycofany już na półmetku. Na razie ich honoru broni młodziutki Zajc ale i on wypadł właśnie z czołowej dziesiątki PŚ. O skali kryzysu niech świadczy fakt, że podcas Turnieju więcej punktów od Słoweńców zdobyli Szwajcarzy. I to w sytuacji gdy Amman jest już cieniem samego siebie a Deschwanden został odesłany do Pucharu Kontynentalnego. Ale za to Kilian Peier rozwija nam się pięknie i kto wie, może będą mieli Helweci pociechę z tego chłopaka.

Najbardziej jednak w Turnieju dołował FIS. Nie wiem czyj to był dokładnie pomysł, by coraz bardziej bardziej świrować z tymi grafikami, ale dajcie sobie siana panowie. Naprawdę takie wynalazki jak kąt wybicia (rok temu było mierzenie spóźnienia bądź wybicia przedwczesnego w centymetrach) czy prędkość po 20 metrach lotu mało kogo obchodzą. Zamiast tego dajcie z powrotem rzetelne konkretne informacje o wietrze i wynikach. I komu jest potrzebna po każdym skoku informacja o czołowej trójce? To można pokazać raz na jakiś czas. Zamiast tego pokazujcie między kim a kim uplasował się zawodnik, który właśnie wylądował!

Tak, Proszę Państwa, było historycznie za sprawą Azjatów głównie. Nie tylko Japończyka, ale i Kazachów. Pierwszy z nich - Siergiej Tkaczenko przebrnął kwalifikacje. Pierwszy taki przypadek od niemal dwóch lat. Drugi - Sabirżan Muminow - tak się sfrustrował faktem, że koledze się udało, a jemu nie, że aż ze złości zdemolował Austriakom ich ukochaną Bergisel. Chuligan. Mandat mu wlepić!

Czołówka PŚ 06.01.2019
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Ryoyou Kobayashi Japonia 956 0 0
2 Piotr Żyła Polska 529 427 427
3 Kamil Stoch Polska 504 452 25
4 Stephan Leyhe Niemcy 411 545 93
5 Karl Geiger Niemcy 394 562 17
6 Johann Andre Forfang Norwegia 360 596 34
7 Dawid Kubacki Polska 352 604 8
8 Stefan Kraft Austria 351 605 1
9 Markus Eisenbichler Niemcy 329 627 22
10 Robert Johansson Norwegia 303 653 26

Bracia Słowianie nam się kruszą, z czołówki wylecieli zarówno Klimow jak i Zajc. Obecnie mamy tu po trzech Polaków i Niemców, dwóch Norwegów oraz Austriaka no i oczywiście Japończyka. Ale jeden taki Japończyk wart tyle, że ho-ho! Japończyk ma 956 punktów a za nim zieje wyrwa wielkości Stephana Leyhe a nawet trochę większa. Obaj Polacy mają nad rzeczonym Niemcem sporą przewagę, ale czy to nas cieszy? Czy to ich cieszy? Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Załóżmy, że w 1999 roku ktoś nam mówi, że na podium klasyfikacji generalnej PŚ stanie dwóch Polaków...

Poczet Zwycięzców 06.01.2019
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Ryoyu Kobayashi Japonia 8 1
2 Karl Geiger Niemcy 1 5
3 Johann Andre Forfang Norwegia 1 6
4 Jewgiennij Klimow Rosja 1 11

Kiedy w końcu pojawią się tu jakieś nowe twarze?

Poczet Podiumowiczów 06.01.2019
Lpzawodnikkraj123sumawPŚ
1 Ryoyu Kobayashi Japonia 8 0 2 10 1
2 Johann Andre Forfang Norwegia 1 1 0 2 6
3 Karl Geiger Niemcy 1 0 0 1 5
4 Jewgiennij Klimow Rosja 1 0 0 1 11
5 Piotr Żyła Polska 0 3 2 5 2
6 Markus Eisenbichler Niemcy 0 2 0 2 9
7 Kamil Stoch Polska 0 1 2 3 3
8 Stefan Kraft Austria 0 1 2 3 8
9 Dawid Kubacki Polska 0 1 1 2 7
10 Stephan Layhe Niemcy 0 1 0 1 4
11 Andreas Wellinger Niemcy 0 1 0 1 14
12 Daniel Huber Austria 0 0 1 1 15
13 Andreas Stjernen Norwegia 0 0 1 1 18

W poczcie podiumowiczów witamy Dawida. Juppi!

Polacy 06.01.2019
Lpzawodnikpkt.wPŚkadra
1 Piotr Żyła 529 2 A
2 Kamil Stoch 504 3 A
3 Dawid Kubacki 352 7 A
4 Jakub Wolny 86 26 A
5 Stefan Hula 26 37 A
6 Maciej Kot 7 54 A

Bracia 06.01.2019
Lpbraciakrajpkt.
1 Kobayashi Japonia 1080
2 Prevc Słowenia 188
3 Huber Austria 185

Jeszcze chwila, a reprezentowani wciąż w PŚ jednoosobowo bracia Huber wyprzedzą reprezentowanych dwuosobowo braci Prevc. A przecież Prevców jest w sumie trzech. Zresztą tak, jak braci Kobayashi. Bo jak donosi mój niezawodny redakcyjny kolega Dominik Formela, Tatsunao - młodszy brat Junshiro i Ryōyū - zadebiutuje wkrótce na Mistrzostwach Świata Juniorów w Lahti. Klękajcie narody...

Plastikowa Kulka 06.01.2019
LpzawodnikkrajliczbawPS
1 Mackenzie Boyd-Clowes Kanada 12 53
2 Stefan Hula Polska 8.1 37
3 Richard Freitag Niemcy 8.1 23
4 Daiki Ito Japonia 6 32
5 Jarko Maatta Finlandia 5 59
6 Alex Insam Włochy 5 54
7 Severin Freund Niemcy 5 49
8 Naoki Nakamura Japonia 5 33
9 Anders Fannemel Norwegia 5 24
10 Kilian Peier Szwajcaria 5 19
11 Jewgiennij Klimow Rosja 5 11
12 Noriaki Kasai Japonia 3 61

Taka sytuacja - Noriaki Kasai trzy razy z rzędu zajmuje w konkursie 32. miejsce. Tym samym wskakuje nam do klasyfikacji Plastikowej Kulki! Zasady naliczania punktów - do znalezienia tutaj.

Cytat zupełnie na temat:

"Jeśli kąt był większy, to spóźnienie było przedwczesne"

Sebastian Szczęsny.

Ale jeśli prosta będzie dłuższa, to elipsa będzie kanciasta...

Dialogi Turnieju:

- Będziecie musieli ze Svenem ogarnąć nowy pokój w swoim elitarnym klubie.

- Sven już poszedł zamiatać.

Kacper Merk i Kamil Stoch

- Spośród waszej trójki masz podobno największą siłę wybicia, tak przynajmniej twierdzi Martin Schmitt.

- No i co z tego?

- My tak sobie z dziennikarzami analizujemy, bo to zawsze przewaga...

- A znasz takie powiedzenie "siła razy błąd"?

Kacper Merk i Dawid Kubacki

Cytat zupełnie nie na temat:

Znalazłem życia sens.

Spoglądał na mnie spod rzęs.

Jerzy Handzlik

Turniej, Turniej i po Turnieju. Igły z choinki opadły, miodownik zjedzony, jeden piernik stwardniał na kamień, drugi usnął w fotelu podczas kwalifikacji w Innsbrucku, po karpiu i kutii pozostały tylko wspomnienia i niestrawność. Pożegnaliśmy rok 2018, przywitaliśmy 2019 a był to w skokach przełom roku historyczny i z przytupem. Kto będzie się dalej bawił w karnawale a którzy skoczkowie będą musieli robić za kelnerów? Gdyby wierzyć horoskopowi chińskiemu na rok 2019 dla Smoka, (luty!) to Ryōyū Kobayashi może być spokojny o swoją przyszłość. Ja tam w horoskopy nie wierzę, ale czuję, że Predazzo tylko dwie rzeczy są pewne: japoński hymn kolejne historyczne wydarzenie.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.