Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: Może w kwietniu zwołam konferencję?

Pomimo dużych oczekiwań ze strony kibiców, jak i samego zawodnika, 67. Turniej Czterech Skoczni nie zakończył się owocnie dla Piotra Żyły. Blisko 32-letni wiślanin zanotował cztery najgorsze występy tej zimy, a w klasyfikacji końcowej wydarzenia rozgrywanego na terenie Niemiec i Austrii zajął 19. miejsce. Przed zmaganiami w Predazzo Żyła nadal jest wiceliderem Pucharu Świata.


- Nastrój po Turnieju Czterech Skoczni? A w porządku, dobrze się czuję. Na początku liczyłem na więcej, no i tu był problem... Nie będę się rozdrabniał, dlaczego tak było. Zostawię to dla siebie. Podstawą jest to, żeby cały czas pracować. Do tych zawodów podszedłem, jak do każdych innych pucharowych. Z samego podejścia mogę być zadowolony - powiedział przedstawicielom mediów drużynowy mistrz świata z Lahti.

- Trudne pytania zadajecie... - brzmiała większość odpowiedzi Żyły w stronę dziennikarzy. - Może w kwietniu zwołam konferencję prasową? - dodał sportowiec.

Inne zdanie na temat dyspozycji ma dyrektor naszej kadry, Adam Małysz. - Tylko Stefan Horngacher potrafi okiełznać Piotrka. Wydawało się, że już to w pewnym sensie zrobił, bo podczas porannej imitacji w Innsbrucku wiedział, jak ma dojechać do progu i odbić się z niego, ale zawody udowodniły, że to wciąż za mało. Gdy przychodzą nerwy i chęć mocniejszego odbicia, znów pojawia się ten błąd. Turniej Czterech Skoczni to specyficzna impreza, podczas której nie ma przerw i luzu. Nawet oficjalny trening nie jest wystarczający, bo zawodnik ma tylko dwa skoki na przygotowanie się do kwalifikacji, gdzie trzeba odpalić. Piotrek w tym momencie nie daje sobie z tym rady. Wydaje się, że jest coraz bliżej dobrej dyspozycji, następnie przychodzą zawody i znów psuje.

- To zawodnik zero-jedynkowy. Mam nadzieję, że nie będzie ciągle przeciętniakiem. Chciałbym, aby odpalił i został. Ma potrzebne doświadczenie w Pucharze Świata, gdyż ma już 31 lat. Oby w końcu zadziałało to na tyle, aby przez szereg konkursów był w stanie skakać powtarzalnie. Do Engelbergu wydawało się, że już się to udało. Przyszedł jednak Turniej, większa presja, i znowu jest gorzej. Już podczas Mistrzostw Polski widziałem w nim chęć wygrania ich za wszelką cenę, jakby to była walka o złoto olimpijskie. Już tam pojawiły się błędy, które trzeba było eliminować w Niemczech i Austrii. Czas pokazał, że dla niego to wciąż zbyt duże obciążenie. Piotrek to nieobliczalny sportowiec, wszystko może zmienić się ze skoku na skok - dodaje czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Jak obniżkę lotów swojego podopiecznego definiuje trener Horngacher? - Piotr Żyła zrobił w Bischofshofen duży progres. W niedzielę prezentował się znacznie lepiej niż w Innsbrucku. Myślę, że w jego przypadku problem leżał po stronie fizjologicznej. Pod tym kątem nie był w maksymalnej dyspozycji podczas całego Turnieju. Dlaczego? Być może dopadło go jakieś przeziębienie czy inna rzecz, o której jeszcze nie wiemy. Był mocno osłabiony i nie był w stanie wykrzesać możliwości swoich nóg. W ostatnim dniu rywalizacji było jednak znacznie lepiej. Do tego skoku były dłuższe, choć wciąż kuleją pewne kwestie techniczne. Najważniejsze, że znów poczuł się lepiej. Z nadzieją oczekuję konkursów w Predazzo. Myślę, że już tam może wrócić na najwyższy poziom.

Korespondencja z Bischofshofen, Dominik Formela