Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stoch i Kubacki komentują drużynowe podium w Zakopanem

Biało-Czerwoni wywalczyli trzecie miejsce w konkursie drużynowym, który w sobotę rozegrano na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Najjaśniejszymi postaciami naszej drużyny byli Kamil Stoch oraz Dawid Kubacki. Skład ekipy trenera Stefana Horngachera zamykał dziś ten drugi, który w rundzie finałowej ustanowił oficjalny rekord Wielkiej Krokwi. Aktualnie wynosi on 143,5 metra.


Kamil Stoch (136 oraz 131,5 metra):

- Uważam, że mieliśmy dziś szczęście w nieszczęściu. Jako drużynę, stać nas na dużo lepsze skoki, ale Dawid Kubacki ciągnął nas za uszy do samego końca. Moim zdaniem, zapracowaliśmy na to podium. A to, że ktoś inny popełnił jeszcze gorszy błąd? To już nie nasza wina.

- Mój pierwszy skok był na dobrym poziomie. To była solidna próba. W drugiej rundzie, w locie, stało się coś, czego nie do końca rozumiem. Trener powiedział mi jednak na szybko, tuż po naszym zejściu z podium, że on zna powód takiego stanu rzeczy. Czeka nas spokojna rozmowa w hotelu.

Wydłużone oczekiwanie na finałowy skok, wskutek upadku Davida Siegela, utrudniło zadanie? - I tak i nie. Ja muszę trzymać się myśli, która ma mi pomóc w oddaniu udanego skoku. Widziałem, że na dole leży gość, a ze śniegu zbierają go ratownicy medyczni. Nie mogę przewidzieć jak długo potrwa udzielanie mu pomocy, więc w tym czasie muszę koncentrować się na sobie.

Lądowaniu w drugiej serii towarzyszyło dużo nerwów? – Nie. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Bywało już dużo gorzej, gdy lądowałem na jednej narcie. Dziś udało się na dwóch.

- Przed niedzielnymi zawodami mamy pozytywne nastroje. Dziś było naprawdę fantastycznie. Nasi kibice są niezawodni i po raz kolejny stworzyli coś, co zawsze przyprawia mnie o gęsią skórkę, a do tego dodaje mnóstwo energii. Oczywiście, inaczej byłoby z dudniącą na stadionie muzyką, ale doping i tak był słyszalny. Nasi fani są w tym najlepsi na świecie.

Dawid Kubacki (134 oraz 143,5 metra):

- Dziś cieszy mnie zarówno podium, jak i rekord skoczni. To miłe wydarzenia, na które dziś zapracowaliśmy. To, że odpadł Norweg, nie jest naszym problemem. To ich sprawa, ponieważ to oni tak zadbali o swój sprzęt. Nie uważam, żeby była to kwestia szczęścia, bądź nieszczęścia. Podjęli ryzyko i dziś się ono nie opłaciło. My możemy być dziś zadowoleni z trzeciej pozycji.

- Dobrze czułem się w sobotę na Wielkiej Krokwi. Po rekordowym skoku nawet nie bolały mnie za bardzo nogi, więc było w porządku. Rekord dał mi satysfakcję, bo chyba było widać radość po skoku. Jest to coś naprawdę fajnego, bo nie co dzień się je bije. Dobrze było się tak przelecieć na koniec dnia.

- W niedzielę przyjdziemy na skocznię i będziemy wykonywać standardową pracę. Sobota udowodniła, że stać nas na dobre skoki. Jutro pokaże się aż jedenastu Polaków, więc walki ze strony całej reprezentacji nie zabraknie. Plany są jednak niezmienne - ciągła praca. Fakt ustanowienia rekordu nie nakłada na mnie żadnej presji. Jeśli warunki na to pozwolą, wówczas można skakać daleko. W sobotę było ich bardzo dużo. Mnie czeka swoje zadanie do wykonania. Warunki są sprawą drugorzędną.

Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela