Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Siergiej Tkaczenko: Nadal nie mogę w to uwierzyć

To może być milowy krok dla dalszego rozwoju skoków narciarskich w Kazachstanie - twierdzą zgodnie narciarscy eksperci z tego kraju. W minionym tygodniu Siergiej Tkaczenko, reprezentant kraju, którego przedstawiciele występujący w Pucharze Świata wzbudzali dotąd najczęściej uśmiech politowania, wywalczył brązowy medal Mistrzostw Świata Juniorów.


Za jednego z najlepszych skoczków pochodzących z Kazachstanu uchodzi do dziś Dionis Wodniew, jedenasty zawodnik igrzysk olimpijskich w Albertville, dwunasty mistrzostw świata w Falun, piąty skoczek zawodów Pucharu Świata w Oernskoeldsvik, "podiumowicz" konkursów Pucharu Europy i Pucharu Świata. Na przestrzeni swojej kariery bronił jednak barw aż czterech reprezentacji. Oprócz Kazachstanu były to: ZSRR, Wspólnota Niepodległych Państw i Niemcy. Swoje najlepsze osiągnięcia, oprócz wyniku z Falun, notował pod banderą państw innych niż Kazachstan. Podobnie jak Andriej Werwejkin, który życiową formę złapał podczas Mistrzostw Świata w Lahti w 1989 roku (5 i 8 miejsce) jako reprezentant Związku Radzieckiego. Kontynuując przegląd najbardziej wartościowych rezultatów zawodników z Kazachstanu trzeba zwrócić uwagę na jedenaste miejsce Radika Żaparowa w 2007 roku w zawodach PŚ w Kuopio oraz złoty medal Zimowych Igrzysk Azjatyckich Jewgienija Lewkina wywalczony w 2011 roku w Ałamatach. Świeżo upieczony medalista juniorskiego czempionatu wydaje się mieć jednak wszelkie predyspozycje do tego, by w przyszłości poprawić osiągnięcia swoich starszych kolegów na wszystkich płaszczyznach.

- Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało, jestem dumny, że mogłem zdobyć medal dla Kazachstanu! – cieszy się kazachski talent w rozmowie z portalem Sports.kz. - Medal tych mistrzostw był moim celem od początku sezonu. Ten wynik jest efektem ciężkiej pracy całego sztabu szkoleniowego: trenerów, lekarzy, masażystów, psychologa, różnej maści specjalistów zza granicy. Każdy dołożył swoją cegiełkę do tego występu, no i udało się. Oczywiście, że po pierwszym skoku, po którym prowadziłem czułem presję, jednak był to tak dobry skok, że dał mi dużo pewności siebie i pozwolił z umiarkowanym spokojem podejść do drugiej próby. Teraz moje główne cele to dobry start w mistrzostwach świata w Seefeld i pobicie rekordu Kazachstanu (wynosi on 196,5 m i od 2007 roku należy do Radika Żaparowa – przyp. red).

Tkaczenko opowiedział też kazachskiemu portalowi o początkach swojej przygody ze sportem i skokami. Jak się okazuje młody Siergiej był całkiem utalentowanym judoką, jednak to nie mata tatami a skocznia okazała się jego sportowym przeznaczeniem:

- Zanim zacząłem trenować skoki narciarskie, uprawiałem judo. Szło mi całkiem dobrze, byłem nawet trzeci w mistrzostwach kraju. Czegoś mi jednak w tym sporcie brakowało. Kiedyś w mojej szkole gościł trener skoków narciarskich i zaproponował mi trening na skoczni. Pomyślałem: "Czemu nie?". I tak w wieku 12 lat rozpocząłem przygodę ze skokami narciarskimi. W wieku 15 lat dostałem się do reprezentacji Kazachstanu, gdyż uznano mnie za utalentowanego zawodnika. Rok później wypadłem z kadry, wróciłem do niej po sezonie 2016/17, kiedy wywalczyłem brązowy medal Zimowych Igrzysk Azjatyckich w Sapporo. Od tej pory jestem nieprzerwanie członkiem reprezentacji narodowej.

Tkaczenko dzięki punktom zdobytym podczas LGP w 2017 roku zakwalifikował się jako jedyny Kazach do igrzysk olimpijskich w Pjongczangu, gdzie na dużej skoczni zajął 49 miejsce. Punkty cyklu Grand Prix zbierał tez ostatniego lata. 19 wywalczonych oczek dało mu 56. pozycję klasyfikacji generalnej. Nadal czeka jednak na swoje pierwsze punkty Pucharu Świata. Najbliżej ich zdobycia był w tym sezonie w Predazzo, gdzie jeden z konkursów ukończył na 33. miejscu.