Siergiej Tkaczenko: Nadal nie mogę w to uwierzyć

  • 2019-01-28 13:49

To może być milowy krok dla dalszego rozwoju skoków narciarskich w Kazachstanie - twierdzą zgodnie narciarscy eksperci z tego kraju. W minionym tygodniu Siergiej Tkaczenko, reprezentant kraju, którego przedstawiciele występujący w Pucharze Świata wzbudzali dotąd najczęściej uśmiech politowania, wywalczył brązowy medal Mistrzostw Świata Juniorów.

Za jednego z najlepszych skoczków pochodzących z Kazachstanu uchodzi do dziś Dionis Wodniew, jedenasty zawodnik igrzysk olimpijskich w Albertville, dwunasty mistrzostw świata w Falun, piąty skoczek zawodów Pucharu Świata w Oernskoeldsvik, "podiumowicz" konkursów Pucharu Europy i Pucharu Świata. Na przestrzeni swojej kariery bronił jednak barw aż czterech reprezentacji. Oprócz Kazachstanu były to: ZSRR, Wspólnota Niepodległych Państw i Niemcy. Swoje najlepsze osiągnięcia, oprócz wyniku z Falun, notował pod banderą państw innych niż Kazachstan. Podobnie jak Andriej Werwejkin, który życiową formę złapał podczas Mistrzostw Świata w Lahti w 1989 roku (5 i 8 miejsce) jako reprezentant Związku Radzieckiego. Kontynuując przegląd najbardziej wartościowych rezultatów zawodników z Kazachstanu trzeba zwrócić uwagę na jedenaste miejsce Radika Żaparowa w 2007 roku w zawodach PŚ w Kuopio oraz złoty medal Zimowych Igrzysk Azjatyckich Jewgienija Lewkina wywalczony w 2011 roku w Ałamatach. Świeżo upieczony medalista juniorskiego czempionatu wydaje się mieć jednak wszelkie predyspozycje do tego, by w przyszłości poprawić osiągnięcia swoich starszych kolegów na wszystkich płaszczyznach.


- Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało, jestem dumny, że mogłem zdobyć medal dla Kazachstanu! – cieszy się kazachski talent w rozmowie z portalem Sports.kz. - Medal tych mistrzostw był moim celem od początku sezonu. Ten wynik jest efektem ciężkiej pracy całego sztabu szkoleniowego: trenerów, lekarzy, masażystów, psychologa, różnej maści specjalistów zza granicy. Każdy dołożył swoją cegiełkę do tego występu, no i udało się. Oczywiście, że po pierwszym skoku, po którym prowadziłem czułem presję, jednak był to tak dobry skok, że dał mi dużo pewności siebie i pozwolił z umiarkowanym spokojem podejść do drugiej próby. Teraz moje główne cele to dobry start w mistrzostwach świata w Seefeld i pobicie rekordu Kazachstanu (wynosi on 196,5 m i od 2007 roku należy do Radika Żaparowa – przyp. red).

Tkaczenko opowiedział też kazachskiemu portalowi o początkach swojej przygody ze sportem i skokami. Jak się okazuje młody Siergiej był całkiem utalentowanym judoką, jednak to nie mata tatami a skocznia okazała się jego sportowym przeznaczeniem:
- Zanim zacząłem trenować skoki narciarskie, uprawiałem judo. Szło mi całkiem dobrze, byłem nawet trzeci w mistrzostwach kraju. Czegoś mi jednak w tym sporcie brakowało. Kiedyś w mojej szkole gościł trener skoków narciarskich i zaproponował mi trening na skoczni. Pomyślałem: "Czemu nie?". I tak w wieku 12 lat rozpocząłem przygodę ze skokami narciarskimi. W wieku 15 lat dostałem się do reprezentacji Kazachstanu, gdyż uznano mnie za utalentowanego zawodnika. Rok później wypadłem z kadry, wróciłem do niej po sezonie 2016/17, kiedy wywalczyłem brązowy medal Zimowych Igrzysk Azjatyckich w Sapporo. Od tej pory jestem nieprzerwanie członkiem reprezentacji narodowej.

Tkaczenko dzięki punktom zdobytym podczas LGP w 2017 roku zakwalifikował się jako jedyny Kazach do igrzysk olimpijskich w Pjongczangu, gdzie na dużej skoczni zajął 49 miejsce. Punkty cyklu Grand Prix zbierał tez ostatniego lata. 19 wywalczonych oczek dało mu 56. pozycję klasyfikacji generalnej. Nadal czeka jednak na swoje pierwsze punkty Pucharu Świata. Najbliżej ich zdobycia był w tym sezonie w Predazzo, gdzie jeden z konkursów ukończył na 33. miejscu.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13775) komentarze: (51)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • alm bywalec
    Ogólnie

    z tym Angielskim chodzi o to że jest kojarzony z takim szacunkiem w 1990-2000 dla tych którzy znali Angielski że zrywają z komuną itd. A w rzeczywistości do transkrypcji i tłumaczeń nie powinno być Kazachski-Angielski-Polski tylko po prostu Kazachski-Polski jeden tłumacz jeden przekład w to co się dzieję w Polsce z Angielskim to jest patologia żadne inne państwo nie ma takiego Fioła.

  • Oreo profesor
    @MarcinBB @MarcinBB

    nie wyklucza jedno drugiego. W pewnych elementach jak rosyjskie nazwiska ciśniecie na "hiperpoprawność" a poza tym chaos i niekonsekwencja tam gdzie wymieniłem ;U
    Łoszingtony dałem jako przykład absurdalny w którą stronę "zmierza" takie polskie zapisywanie obcych słów, tu: nazwisk.
    tacy Dmitrij Wasiljew czy Jewgienij Łowkin to po prostu takie Łesteszer i Łoszington ;U

  • MarcinBB redaktor
    @Kolos @kolos

    Nikt nigdy nie próbował Cię zmusić w żaden sposób, nikomu nawet to nie przyszło do głowy, Piotrze :-)
    Nie zauważyłem też, żeby ktokolwiek nawet Cię krytykował za Levkinów czy Klimovów - może jacyś użytkownicy, ale to już nie jest problem redakcji. Natomiast Ty z uporem maniaka co jakiś czas krytykujesz członków redakcji, że piszą poprawnie.

    A ta wizja, że zasady poprawnej polszczyzny miałyby być "nakazem prawnym" - masz fantazję :-) Oczywiście, że nie są i nigdy nie będą. Puszczanie bąków w pełnej windzie, smarkanie w palce i wycieranie ich o obrus w restauracji, plucie komuś prosto pod nogi czy mówienie do ekspedienktki w sklepie "dej mi tygo chleba, ino szybko" też nie jest zakazane prawnie i nigdy nie będzie. Nikt też nie będzie Cię ścigał za to, że napisałeś "pochuchiwanie" a nie "pohukiwanie". Aczkolwiek pochuchiwanie też jest legalne :-) Masz taki stosunek do polszczyzny jaki masz i realizujesz go w ramach obowiązującej w tym kraju wolności, wedle swego uznania.
    My też.

  • MarcinBB redaktor
    @MarcinBB @Oreo

    Zdecyduj się, czy jesteśmy chaotyczni i niekonsewentni, czy też może jesteśmy dogmatycznie hiperpoprawni, bo jedno wyklucza drugie.

    Niekonsewkwencja wynika z dwóch rzeczy.
    Pierwsza - tabelki z wynikami są automatycznie tłumaczone z protokołów z wynikami. Czasem mamy czas, żeby je przetłumaczyć, czasem nie.
    Druga - jestemy tylko ludzmi i popełniamy błędy. Zdarza się każdemu. Nie jesteśmy gazetą zatrudniającą ludzi na etatach wliczając w to korektora i nie mamy raz dziennie kolaudacji, podczas której artykuły są dyskutowane i dopuszczane do druku przez kolegium. Poza redaktorem naczelnym jesteśmy grupą zapaleńców-amatorów którzy kochają skoki a pracują gdzie indziej lub uczą się. Staramy się być rzetelni i poprawni, ale nie jesteśmy idealni.
    Natomiast Twoja propozycja jest przedziwna - "jak już czasem popełniacie błędy, to róbcie je zawsze". Przecież to kompletny absurd.
    Widziałeś kiedyś na tej stronie "Łeszester"? Albo Łoszington? (Widziałes kiedyś w ogóle gdzieś takie słowa?) Nie, więc Twoje porównanie jest kompletnie bez sensu. Nie wymyślamy "spolszczeń na siłę" tylko staramy się pisać poprawnie, używać obowiązujących w języku polskim form. Tylko tyle i aż tyle.
    Co jest "kojarzone" czy "sensowniejsze" to każdy sam może zdecydować, bo to pojęcia trochę nieostre.
    Chcesz popełniać błędy, to je popełniaj. Ale domagać się, by błędy popełniali inni? Przestań żartować.

  • anonim

    Brawa dla Siergieja. Myślę, że ten chłopak zdobędzie jeszcze kolejne historyczne sukcesy dla swojego kraju. Trzymamy kciuki.

  • Oreo profesor
    @Kolos @kolos

    brawo, wreszcie głos rozsądku.

    Co do liter niemieckich, to bardziej mi chodziło o niekonsekwencję ze strony skijumping.pl
    Raz po prostu zamienią umlauty na pojedyncze litery ä na a, ü na u. Innym razem na ae i ue ;U

  • Kolos profesor

    Co do tych umlautów i paru innych liter w językach nordyckich i niemieckim to istnieje pewna dowolność. Można pisać i z użyciem oryginalnych liter jak i bez nich.

  • Kolos profesor

    Ech, pomieszano tu tyle różnych problemów językowych że nie wiem od czego zacząć... Czym innym jest transkrypcja j. Japońskiego, czym innym j. Chińskiego i koreańskiego (tu dochodzi jeszcze kwestia ichniego zwyczaju zapisywania najpierw nazwisk potem imion, odwrotnie niż u nas), czym innym transkrypcja cyrylicy (Rosja, Ukraina) a czym innym kwestia dokładnego oddawania zapisów wg. rodzimych alfabetów, to dotyczy zwłaszcza tych umlautów i paru innych liter w językach skandynawskich i w Niemieckim.

    Pochuchiwanie że PAN czy inną Rada J. Polskiego coś tam nakazała jest śmieszne. Te instytucje wydają co najwyżej zalecenia a nie prawo stanowione. Stosowanie się do tych zaleceń ma charakter grzecznościowy i zwyczajowy a nie jest nakazem prawnym.

    Stosowanie transkrypcji wg. FIS to kwestia rozsądku a nie zasad. Trzeba sobie uzmysłowić że każda polska transkrypcja obcej nazwy jest sztuczna choć humanistyczno-lingiwistycznie poprawna. Po prostu jak taki Japończyk, Chińczyk, Rosjanin itp. Jeśli w ogóle stosuje jakiś zapis swojego nazwiska w alfabecie łacińskim to jest to raczej transkrypcja angielska.

    Dlatego zawsze będę pisał "Sergey Tkachenko" i nikt mnie nie zmusi do innego zapisu.

  • StrasznyRybolakOtchlani doświadczony
    @MarcinBB @MarcinBB

    Przecież @gosposia stworzyła już oficjalną transkrypcje japońsko-polską, którą usilnie promuje na tej stronie w swoich postach, a w pracy posłużyła się organoleptyczną metodą naukową, zwaną również "na łucho". Potocznie nazwałbym tę transkrypcję "transliteracją Toszimoto". ;)

  • adrunkautist początkujący
    @Oreo @Oreo

    prawdopodobnie dlatego, bo każdy wie co to znaczy FIS i nie ma po co wprowadzać nowego skrótu, a czasy puryzmu językowego na szczęście minęły w latach międzywojennych. Przez niego np. musimy męczyć się ze słowem-potworkiem "całka", podczas gdy prawie cały świat przyjął jednolitą nazwę "integral" lub jej adaptacje.

  • Oreo profesor

    I czemu wciąż tu używa się FIS a nie zrobicie skrótu-tłumaczenia czy coś? Czemu na siłę skrót od Fédération Internationale de Ski a nie Międzynarodowa Federacja Narciarska MFN? Żeby było tak swojsko i przaśnie?

  • Oreo profesor
    @MarcinBB @MarcinBB

    a w efekcie mamy u was listę wyników która ma np.
    Żyła
    Hayboeck (czemu nie Haybock? Albo z omlautem?)
    Kozisek (to jak Zyla)


    a jak zajrzymy w niższe ligi to będzie np
    Li Chao
    Seou Choi
    Maylaender
    Tursunżanow
    Pavlovcic (kolejny Zyla)
    Vojtech Stursa

    Turków nawet nie wymienię ;p

    Tak trochę po polsku trochę nie, taki propolski profesjonalny purystyczny przepisowy patriotyczny porządek :3

  • Oreo profesor
    @MarcinBB @MarcinBB

    mówimy o zapisie w wynikach przede wszystkim w wynikach.
    Ciśniecie na zapis rosyjski po polsku a z drugiej pszecie np "Zak Mogel" czy Nejc Dezman a to prawie jak pisać Zyla :U
    Chińskie nazwiska zapisujecie po angielsku choć jest polska transkrypcja. Dlaczego nie stosujecie polskiej transkrypcji nazwisk chińskich? Albo koreańskich? Przecież Heung Chul Choi to totalnie angielski zapis. A np. Kim Dzong Il to polska transkrypcja Kim Jong-ila :U
    A Bułgarskich latynizujecie dziwacznie bo np. wikipedia za poprawną uważa Petyr Fyrtunow a nie wasz angielsko-polski Petar Fartunow.
    Używacie angielskiego zapisu np. w estońskich nazwiskach - T?nis Kartau macie jako Toenis Kartau w bazie danych ale w fińskich już nie bawicie się w Maeaetaeaeraeae?
    Ale w niemieckich mamy już Maylaendera.... powinien być Mayländer...
    Jesteście niekonsekwentni i chaotyczni, więc zamiast cisnąć na jakąś hiperpoprawność lepiej użyć zapisów angielskich jak używacie w wielu innych przypadkach a nie robić jakiś totalny miszmasz.
    Zresztą np. Evgeni Levkin wygląda lepiej i jest prędzej kojarzone niż Jewgienij Łowkin ;u

    Na pytanie o niemiecki zapis - pewnie że tak, jeśli taki by obowiązywał w fisie
    słabe to jest porównywanie słów computer/komputer czy rzułf/żółw czy w ogóle słów przedmiotów, rzeczowników etc do zapisu nazwisk.
    nie wszystkie nazwy na świecie są spolonizowane. Wiele używamy zapisując je tak jak się pisze zagranicą.
    Napiszesz Worcestershire czy Łesteszer? :U Wiele polonizacji jest głupich
    kiedyś Pyongyang polonizowało się na Fenian bo sobie ktoś z rady wymyślił :V
    Beijing - Pekin?
    A pisanie o Windowsie ci nie przeszkadza? Piszesz Łyndołs czy "okienka"? ;p
    Ale zaraz powiesz - "Ale, ale - nikt nie wymyślił żeby tak zapisywać".
    A ja zapytam - dlaczego tak bardzo dogmatycznie językowi puryści słuchają jakiejś rady leśnych dziadków skoro funkcjonalnie na liście wyników zapis angielski, pokazywany w polskiej telewizji w transmisjach jest bardziej kojarzony i sensowniejszy??

  • MarcinBB redaktor
    jeszcze o języku

    @jma
    W zasadzie nie miałbym nic przeciwko temu, żeby Twoja siostra stworzyła kompletną, porządną transkrypcję z japońskiego na polski i PAN ogłosił ją jako obowiązującą.
    Fajnie by było.
    A będąc od sześciu lat emigrantem w kraju anglojęzycznym zauważyłem, że anglosasi w większości w ogóle nie rozróżniają "ś" od "sz". Dla nich to czarna magia. Ale co się nad nimi znęcać, skoro wielu Polaków jest biologicznie niezdolnych do prawidłowego wymówienia "th" i mówią albo "de" albo "we".
    @Shoutaro
    Akurat zgadzam się z Oreo, że angielski jest "uniwersalnym przekaźnikiem kulturowym". Tego faktycznie nie da się zignorować, to lingua fra_nca naszych czasów. Ale to absolutnie nie oznacza, że mamy zapomnieć o zasadach obowiązujących w języku polskim i zacząć sobie wybiórczo pisać po angielsku tylko dlatego, że jesteśmy zbyt leniwi by sprawdzić, jak jest po polsku. To rzeczywiście bardzo zły nawyk i fatalnie świadczy o dzisiejszych mediach, bo prawidłowa odpowiedź zwykle nie leży dalej, niż trzy kliknięcia myszką.

  • MarcinBB redaktor
    @Shoutaro @jma i inni

    Z tym japońskim to dlatego, że nie mając historycznie kontaktów z Japonią nie wyrobiliśmy sobie własnej transkrypcji. Dlatego posługujemy się amerykańską. Amerykanie jako chyba jedyni zrobili transkrypcję i transliterację na alfabet łaciński i we wszystkich innych językach posługujących się alfabetem łacińskim po prostu przyjęto ją za obowiązującą. Mam nadzieję, że nie uprawiam herezji, jak ktoś bardziej siedzi w temacie, to niech mnie poprawi.

    Dlatego zapis "Kobayashi" jest jak najbardziej poprawny po polsku, choć przecież wymawiamy "j" nie "y".
    Ale Tkachenko nie. No po prostu nie i żadna próba zaklinania rzeczywistości tego nie zmieni. Raczej nigdy ;-)

  • MarcinBB redaktor
    @MarcinBB @Oreo

    Kompletnie absurdalna propozycja.
    Kiedyś FIS prowadził zapis po niemiecku. I co, mieliśmy wtedy też używać niemieckich wersji nazwisk? (Wtedy by było Sergei Tkatschenko) A jak za 10 lat sobie wymyślą francuski, to zaczniemy używać francuskiej transkrypcji?
    To może piszmy wszędzie Zyla, Zniszczol i Wasek? Po co co "na siłę" po polsku? I może jeszcze Moscow zamiast Moskwa i Khrushchev zamiast Chruszczow?
    Ze "śmiesznym argumentem" to w ogóle nie wiem o co chodzi i to chyba nie do mnie.
    Sprawa jest prosta, zasady posługiwania się językiem polskim ustala Rada Języka Polskiego przy PAN. Uczą tego w szkołach, zasady obowiązują i pisanie "Sergey Tkachenko" zamiast "Siergiej Tkaczenko" jest takim samym błędem, jak "computer" zamiast "komputer" albo "rzułf" zamiast "żółw".
    Możesz apelować do PANu, żeby zmienili zasady, ale jesli się to nie stanie to pisząc inaczej, po prostu robisz błąd.
    Trzeba się uczyć, ewentualnie zmieniać zasady. Ale ignorowanie ich "bo mi tak wygodniej" jest po prostu słabe.

  • Raptor202 profesor
    @Shoutaro @jma

    A mnie to aż boli, kiedy słyszę wymowę Kobayashi przez "ś".

  • Oreo profesor
    @Shoutaro @Shoutaro


    [...]

    A angielski właśnie jest obecnie uniwersalnym przekaźnikiem kulturowym - dzięki globalizacji i internetowi. Żadna próba zaklinania rzeczywistości tego nie zmieni w najbliższym czasie.



    [Moderowany (128) / 2019-01-29 01:34:10]

  • Oreo profesor
    @MarcinBB @MarcinBB

    ale skoro FIS prowadzi zapis po angielsku i na stronach FIS-u zawodnik pojawia się w zapisie angielskim to wygodniej mieć tu zapis po angielsku niż na siłę po polsku i zastanawiać się jak tego zawodnika przełożyć na zapis angielski wyszukując go na stronach FIS ;u
    A argument że nie wiadomo jak przeczytać jest w sumie śmieszny.

  • Nurmsalu początkujący
    @Joorny @Henning

    Pczelnicew wrócił do skakania po roku, a kierowca samochodu, Nikołaj Karpienko powrócił po czterech latach.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl