Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Paweł Wąsek: Maciej Maciusiak to najlepszy polski trener

Paweł Wąsek opuści Bawarię z rekordem życiowym wynoszącym 180,5 metra. To właśnie na taką odległość poszybował w najlepszej z prób podczas debiutanckiego weekendu na skoczni do lotów narciarskich. 19-latek nie ukrywa, że brak awansu do któregokolwiek z trzech konkursów jest dla niego sporym rozczarowaniem, jednak z Oberstdorfu wywiezie kilka istotnych wniosków, z którymi powróci do drugoligowej rywalizacji. Nie zamierza tam jednak zostawać zbyt długo.


- Wiedziałem, że w ten weekend nie będzie łatwo, jednak liczyłem na przebrnięcie jakichś kwalifikacji, bo po to przyjechałem do Oberstdorfu. Moim celem była skuteczna walka, a nie tylko skakanie. Wnioski? Cóż, nie takie proste jest to latanie na nartach. Trochę się to różni od skakania na skoczniach dużych czy normalnych. Czeka mnie jeszcze sporo pracy… - podkreśla mieszkaniec Ustronia.

- Na dużej skoczni nie trzeba koncentrować się tak bardzo na prowadzeniu płasko nart, bo nie robi to takiej różnicy, natomiast na obiekcie do lotów jest ona znacznie większa. Opór powietrza jest tutaj bardzo potrzebny i chyba ten aspekt techniczny najbardziej zaskoczył mnie przy okazji debiutu. Nie sądziłem, że tak mały błąd może kosztować tutaj tak dużo. Kiedy jednak czuć powietrze pod narami, wrażenia są bardzo fajne, wówczas można się kłaść na nartach i próbować swoich sił - dodaje członek kadry B.

- Największy pozytyw tego weekendu? Sam fakt, że zaliczyłem pierwsze próby na skoczni mamuciej. W końcu pokazałem się na jednym z największych obiektów na świecie. Przekonałem się tez, że nie jest to aż takie straszne. Mam nadzieję, że da mi to więcej pewności na mniejszych skoczniach, na których rywalizujemy przez cały sezon.

Pod koniec stycznia Wąsek brał udział w Mistrzostwach Świata Juniorów w narciarstwie klasycznym w Lahti, gdzie wywalczył 6. pozycję. Jak z perspektywy czasu ocenia swój ostatni światowy czempionat w gronie młodzieżowców? – Nie udało się zdobyć żadnego medalu, więc jest lekki zawód. Chciałoby się mieć w swojej kolekcji medal z MŚJ, ale cieszę się, bo w zasadzie w każdej serii byłem w czołówce. Cóż, wolę zdobywać medale pośród seniorów. To nimi chciałbym się chwalić po zakończeniu kariery. Prawdziwy sport zaczyna się po skończeniu wieku juniora. Będąc dzieckiem, które zaczynało przygodę ze skokami, nigdy nie marzyłem o krążkach konkursów młodzieżowych. Celem i marzeniem są medale mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich. Mam nadzieję, że uda się to zrealizować.

- Teraz wracam do Pucharu Kontynentalnego, gdzie chciałbym powalczyć o powiększenie kwoty startowej na Puchar Świata, aby móc zawitać do niego jeszcze tej zimy. Jeżeli nie ja, to Aleksander Znisczoł czy ktokolwiek inny z kadry B. Chcemy dobijać się do kadry A, żeby pokazywać, iż na zapleczu jest jeszcze potencjał. Woli walki nam nie brakuje.

- Nie myślałem o możliwości powołania do kadry A w przyszłym sezonie. Będę trenował tam, gdzie zostanę przydzielony. Aktualnie ćwiczę pod okiem Macieja Maciusiaka, z którym świetnie mi się współpracuje. Oczywiście, chciałbym kiedyś trafić do kadry A, ale wiem, że z trenerem Maciusiakiem i jego sztabem również mogę wskoczyć na wysoki poziom.

Czy zdaniem Wąska jego aktualny trener ma predyspozycje, aby w przyszłości pokierować kadrą A? – Jak najbardziej! Maciej Maciusiak to najlepszy polski trener, więc myślę, że należy mu się rola głównego szkoleniowca kadry narodowej. Kto wie? Może w przyszłości przejmie tę grupę.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela