Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Jakub Wolny o lotach w Oberstdorfie: To mój największy sukces

Jakub Wolny w miniony weekend dokonał trzech istotnych osiągnięć w swojej karierze. 23-latek w piątek poszybował na 223. metr, co jest jego nowym rekordem życiowym, a tego samego dnia, po raz pierwszy w życiu, przekroczył barierę 100 punktów w jednym sezonie Pucharu Świata. Loty na obiekcie HS235 zwieńczył szóstym miejscem, najlepszym w historii jego dotychczasowych występów w elicie.


- Szkoda, że w niedzielę nie poprawiłem rekordu życiowego, bo bardzo na to liczyłem, pomimo trudnych warunków atmosferycznych. Niemniej, był to dla mnie bardzo udany dzień. Szósta pozycja sprawia, że jestem szczęśliwy. Czy jest to największy sukces w mojej karierze? Nie zastanawiałem się nad tym szerzej, ale myślę, że tak. Szóste miejsce w Pucharze Świata, tym bardziej na obiekcie do lotów narciarskich, to fajna sprawa! - podkreśla podopieczny Stefana Horngachera.

Zajmowana na półmetku trzecia lokata, w przypadku odwołania rundy finałowej, cieszyłaby bardziej niż szóste miejsce po dwóch lotach? - Wiadomo, że lepiej być na podium... <śmiech>. Konkurs składa się jednak z dwóch skoków i to w nich trzeba pokazać się z jak najlepszej strony. Uważam, że w niedzielę pokazałem się z całkiem dobrej. Druga seria nie była tak dobra, jak pierwsza, ale i tak była w porządku. Do Bawarii przyjechałem z bojowym nastawieniem. Celem były długie loty i to mi się udało!

Przed decydującą próbą przeważała chęć atakowania kolejnego rekordu życiowy czy świadomość zajmowanej pozycji na półmetku? - Ani to, ani to. Starałem się skoncentrować na oddaniu możliwie normalnego skoku. Chciałem pokazać to, co umiem. Nie do końca się to udało, ale nie można stwierdzić, że był to zły skok.

Solidne skoki w Niemczech dają poczucie przybliżenia się do składu na konkurs drużynowy w ramach nadchodzących mistrzostw świata? - Na razie o tym nie myślę. Przed nami dwa weekendy z Pucharem Świata, więc na tym się skupiam. Przed Seefeld czekają nas konkursy w Lahti i Willingen, po których będzie można skoncentrować się na tegorocznych mistrzostwach świata. Zamierzam spokojnie sobie skakać i robić swoje.

- Hymn w Oberstdorfie był tak wolny, że można było zasnąć... Takiego Mazurka Dąbrowskiego nie dało się nawet śpiewać, natomiast myślę, że tej zimy będą jeszcze okazje do nauczenia organizatorów naszego hymnu! - zakończył Wolny.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela