Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Jakub Wolny otworzy polską drużynę w sobotnim konkursie

Trener Stefan Horngacher podjął decyzję, iż Jakub Wolny po raz drugi tej zimy weźmie udział w zawodach zespołowych rangi Pucharu Świata. Pierwszy taki przypadek miał miejsce przy okazji inauguracji sezonu w Wiśle, gdzie Polacy nie mieli sobie równych. 23-latek przed naszą kamerą podsumował pierwszy dzień pobytu w Finlandii, gdzie jak sam przyznał - nie wszystko funkcjonuje należycie...


- Pierwsze skoki po przejściu z obiektu do lotów narciarskich nie były może dziwne, ale były trochę inne. To jedna z mniejszych skoczni dużych, więc brakowało nieco prędkości. Myślę jednak, że w kwalifikacjach udało mi się pokazać z dobrej strony - uważa Wolny, który uzyskał 122,5 metra, co dało mu 12. pozycję.

- Skoczkowie narciarscy to odważni ludzie, ale mnie konstrukcja obiektu w Lahti nie przeraża, choć z góry może to tak wyglądać, gdy siatki powiewają naprawdę mocno. W piątek spełniły one jednak swoją rolę, bo faktycznie podmuchy były mocne. Do tego bombardowały nas... czapy śniegu spadające z drzew. Idąc w stronę wieży najazdowej jedna z takich spadła obok mnie, więc dostanie z takiej mogło być nieciekawe...

- Czy ciekawie było pod kątem wynikowym? Nie wiem. Ja koncentrowałem się na tym, żeby wejść w rytm dużych skoczni i udało mi się to. Do Lahti przyjechałem z bojowym nastawieniem, jak do Oberstdorfu. Trzeba walczyć i dawać z siebie wszystko w każdym skoku. Nie udziela nam się depresyjny klimat tego miasta.

- W hotelu nasze pokoje przypominają klitki, ale nie zamierzam narzekać, ponieważ wtedy człowiek wprowadza się w negatywny nastrój. Jedzenie fińskie mi odpowiada, ale niekoniecznie to hotelowe <śmiech>... Na szczęście, grzejniki w pokojach działają!

Korespondencja z Lahti, Dominik Formela