Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Jakub Wolny: Byłem zły na siebie, ale skały nie zjem...

Miniony weekend był dla Jakuba Wolnego niczym przejażdżka rollercoasterem. Trener Stefan Horngacher, na bazie udanych prób w piątkowych seriach, umieścił 23-latka w składzie na konkurs drużynowy, gdzie okazał się zdecydowanie najsłabszym ogniwem. Po nieudanym występie przyszedł jednak progres w postaci 17. pozycji w konkursie indywidualnym. Jak najmłodszy członek kadry A, na chłodne, ocenia wydarzenia w Lahti?


- Dziękuję kibicom za wsparcie, bo wieczór po konkursie drużynowym był dla mnie niełatwy. Zadręczałem się tymi skokami, ale potrafiłem się odpowiednio zmobilizować na niedzielne zawody indywidualne. Na tyle uspokoiłem głowę, że wyszło całkiem nieźle. Najlepszą próbą była ta z pierwszej serii (121,5 metra - przyp. red.). Drugi skok też nie był zły (121 metrów - przyp. red.), ale na progu minimalnie przeleciało mi to do przodu. Reasumując, były to solidne próby. Nie bombowe, ale z nich, jak i z wywalczonego miejsca, mogę być zadowolony - relacjonuje mistrz świata juniorów z 2014 roku.

Trener Stefan Horngacher powiedział dziennikarzom, że sobotnia rywalizacja zespołowa będzie lekcją dla Jakuba Wolnego. Jak wyglądały rozmowy w hotelu? - Mamy taki system, że po zawodach staramy się zapomnieć o tym, co było i dopiero kolejnego dnia rozmawiamy. Tak było i tym razem, gdy usiedliśmy z trenerem w niedzielne przedpołudnie. Szkoleniowiec przekazał mi też przekazał, iż człowiek uczy się całe życie i czasami potrzeba dużo cierpliwości.

Jakie były pierwsze myśli po zawodach drużynowych? - Po drugim sobotnim skoku miałem ochotę komuś przywalić... W niedzielę wnioski i odczucia były już inne. Oczywiście, byłem zły na siebie, ale skały nie zjem. Takie dni też są potrzebne, jak widać. To był trudny weekend w Finlandii. Zaczęło się od udanego piątku, sobota była w moim wykonaniu, a niedziela była w porządku.

- Fajnie, że mogę skakać w jednej reprezentacji z Kamilem Stochem i pobierać od niego nauki. To prawda, co powiedział swego czasu, że trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać. Mi nie brakuje zapału, aby to zwycięstwo osiągnąć. Nigdy mi go nie zabraknie - zapewnia Wolny.

Co można powiedzieć na temat, co podkreślał Stefan Horngacher, nieodpowiednich warunków mieszkalnych w Finlandii? - Niestety, to nie były warunki zakwaterowania na miarę standardów znanych z Pucharu Świata. Nasze wymagania hotelowe nie są wygórowane, ale przydałoby się minimum. Jedzenie na stołówce szpitalnej było już przesadą... Nie lubię przebywać w szpitalach, pewnie jak większość ludzi, więc po wejściu tam trochę mnie cofnęło. Zjadłem jednak, po czym cztery razy umyłem ręce <śmiech>...

Czy w szeregach naszej męskiej reprezentacji mówi się o dokonujących progresu Polkach w stawce kobiet? - Widziałem wyniki PŚ Pań w Ljubnie i pragnę pogratulować naszym paniom. Super, że ich poziom rośnie i wszystko idzie do przodu. Niedawno była idea, żeby organizować więcej mikstów, ale potem to ucichło. A kto wystartuje w konkursie drużyn mieszanych na mistrzostwach świata w Seefeld? Kto wie? To już decyzja trenerów. Jeszcze nie rozmawialiśmy na temat tych zawodów.

- Z Willingen łączą mnie dobre wspomnienia, bo to tam zdobyłem pierwszy punkt po ciężkiej kontuzji. Tam też debiutowałem w zawodach drużynowych rangi Pucharu Świata. Tamtejszy obiekt jest bardzo duży, więc być może nawiążę do długich lotów z Oberstdorfu. Celem, jak zawsze, pozostają dobre skoki.

Korespondencja z Lahti, Dominik Formela