Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Horngacher przed konkursem drużynowym: Nie ma mowy o panice

Trener Stefan Horngacher na spokojnie przyjął rozstrzygnięcia sobotniego konkursu na Bergisel w Innsbrucku, gdzie polscy skoczkowie nie sięgnęli po żaden z medali, a tytuł mistrza świata wywalczył Markus Eisenbichler. Austriacki szkoleniowiec podsumowuje występ swoich podopiecznych, a także tłumaczy powody zmiany w składzie na zmagania zespołowe. Te odbędą się w niedzielne popołudnie.


- To oczywiste, że nie jestem usatysfakcjonowany takim przebiegiem konkursu. Na mistrzostwach świata liczą się tylko pozycje medalowe, a ja nie jestem zadowolony ze skoków chłopaków. To nie były ich optymalne próby. Zawodnicy już podczas treningu zmagali się z problemami. Dziś próby wyglądały jednak lepiej, choć wciąż było to za mało, aby myśleć o medalach - mówi Austriak.

Co można powiedzieć o najlepszym z Polaków, Kamilu Stochu? - Kamil w pierwszej serii nie był perfekcyjny. W drugiej było znacznie lepiej, ale starty z poniesione w pierwszej próbie okazały się nie do odrobienia w sobotnich zawodach.

- Warunki? Wiatr zwiększał prędkość pod koniec listy startowej. To trudna sytuacja, gdy linia dająca prowadzenie znajduje się w okolicach 140. metra. To niemożliwe, żeby skakać tutaj bezpiecznie tak daleko… Dziwne, że do tego doszło. Dziś problem nie leżał jednak po stronie warunków czy jury. Fakty są takie, że moi zawodnicy nie skakali na miarę medalu.

- Jakub Wolny? Nie mam pojęcia co dziś wyprawiał… Nie był w stanie pokazać żadnej udanej próby, więc postanowiłem zmienić go na Stefana Hulę. To on wystąpi w niedzielnych zawodach drużynowych. Najważniejsze, że dziś udało się dokonać progresu względem kwalifikacji. Jutro spróbujemy zrobić kolejny krok naprzód. Pozostaję optymistą, nie ma mowy o żadnej panice. Kamil, pomimo błędów, był bliski medalu. Musimy pracować nad aspektami technicznymi, aby pokazać się ze znacznie lepszej strony.

Korespondencja z Innsbrucku, Tadeusz Mieczyński