Strona główna • Mistrzostwa Świata

Karl Geiger: Takie rzeczy się zdarzają

Choć od piątkowego konkursu upłynął już cały dzień i odbył się kolejny konkurs, nie milkną echa kontrowersyjnego konkursu indywidualnego panów na skoczni normalnej. Głos zabrali przedstawiciele ekip, którzy uważają się za pokrzywdzonych piątkowymi rozstrzygnięciami.


Wczoraj wieczorem, co zrozumiałe, przez zawodników i innych komentatorów, przemawiały świeże emocje.

- Wielka szkoda, że mistrzostwa świata rozstrzygnięto w ataki sposób. Zwycięstwo Kubackiego pokazało, jak przeprowadzono te zawody. To nie był konkurs skoków - stwierdził Andreas Stjernen.

Dziś, gdy każdy mógł już ochłonąć, wypowiedzi były trochę bardziej stonowane.

- Uważam, że piątkowy konkurs nie był sprawiedliwy. Być może jury nie powinno go odwoływać, ale przesunąć na inną porę, lub opóźnić i wyczekiwać, aż warunki się poprawią - ocenił Ryōyū Kobayashi.

- Wczorajszy konkurs z całą pewnością nie był sprawiedliwy. Warunki były zbyt ciężkie. Z każdym zawodnikiem prędkości na rozbiegu spadały. Ostatni zawodnicy w drugiej serii - w tym ja - nie mieliśmy szansy na dobry skok. To niedobrze, że on się odbył. Z drugiej jednak strony - taki jest sport. Takie rzeczy się zdarzają. Dziś my się cieszyliśmy, wczoraj smuciliśmy. Ale z perspektywy dzisiejszego dnia i dzisiejszego szczęścia - no cóż, wczoraj się zdarzyło i jakoś to przeżyję - ocenił Karl Geiger.

Podobne podejście prezentował Markus Eisenbichler: - W pierwszej serii oddałem słaby skok, co mnie zaskoczyło, bo w serii próbnej poszło mi nieźle. Wtedy tory najazdowe jeszcze były w dobrym stanie. W drugiej śnieg już sprawił, że tory były w fatalnej kondycji. Ale w pierwszej serii, Karl, który skakał przede mną oddał świetny skok a i Kobayashi, który skakał przecież później niż ja, też poradził sobie doskonale.

- W drugiej serii miałem z kolei trochę szczęścia, bo startowałem na początku, gdy tory były jeszcze szybkie. Ale już Karl miał prędkość o dwa kilometry niższą ode mnie, podobnie jak pozostali zawodnicy z ostatniej dziesiątki drugiej serii. To nie był dobry konkurs skoków narciarskich. No ale cóż mogę powiedzieć: "shit happens". To był zwariowany konkurs. Ale koniec końców Kubacki był bardzo silny podczas treningów. Podobnie Stoch i Kraft. To był tylko jeden dzień w ogólnie bardzo udanych mistrzostwach dla Niemiec - ocenił Eisenbichler.

Korespondencja z Seefeld, Marcin Hetnał