Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch po MŚ w Seefeld: Każdy dzień niósł wyzwania

Ósme mistrzostwa świata w karierze Kamila Stocha są już historią. Choć impreza oficjalnie zakończy się w niedzielę, ostatnie punkty programu skoków narciarskich miały miejsce w sobotni wieczór. Jak wicemistrz świata z obiektu normalnego podsumowuje blisko dwa tygodnie rywalizacji w Innsbrucku i Seefeld? Jak podchodzi do zamieszania z niejasną przyszłością trenera Stefana Horngachera? Co sądzi o debiucie Polski w mikście?


- Po pierwszej serii było super, ale każdy z nas wiedział, że druga runda pokaże pełnię obrazu dyspozycji poszczególnych uczestników konkursu. To znowu nie był dzień, kiedy warunki wietrzne były równe, ale sobotnie zawody i tak uważam za bardzo fajne! - podkreśla 31-latek, który oddał próby mierzące 100 oraz 105,5 metra.

Co można powiedzieć o nastoletnich przedstawicielkach naszego kraju, które debiutowały na mistrzostwach świata? - Uważam, że Kamila i Kinga poradziły sobie bardzo dobrze. Czy widzę w nich potencjał? Nie będzie odkrywcze, jeśli powiem, że tak. Mają 17 i 18 lat, więc dopiero zaczynają karierę. Ja w ich wieku nie kwalifikowałem się do zawodów, natomiast dziś miałem możliwość robienia z uśmiechem na twarzy tego, co uwielbiam. Mamy świetny zespół i mogliśmy to pokazać. Zajęliśmy szóste miejsce podczas najważniejszej imprezy sezonu. Dobrze, że w Polsce ktoś w końcu zainteresował się skokami kobiet. Mam nadzieję, że dalej będzie świadomość, iż skoki w wykonaniu pań jak najbardziej mają rację bytu. Do tego sportu garnie się więcej chłopców, ale dziewczyny też chcą to robić i, moim zdaniem, powinny.

Czy męska część polskiej ekipy rozmawiała z żeńską przed rozpoczęciem zmagań? - Nie było specjalnej motywacji dla dziewczyn, bo nie jesteśmy ich trenerami. Spotkaliśmy się tylko na obiedzie. Same wiedzą doskonale, co powinny robić. Mają wszystko, żeby skakać na dobrym poziomie. Widziałem w ich reakcjach, że cieszyły się obecnością tutaj i jakością oddawanych skoków. To najważniejsze. W trakcie zawodów też nie było rozmów, ponieważ… szatnie nie są wspólne <śmiech>.

- Piątkowy wieczór zakończył się lampką szampana, kolacją i szybkim snem. Przed nami był kolejny dzień zawodów z nowymi możliwościami – powiedział Stoch na temat świętowania polskiego sukcesu w konkursie indywidualnym.

Jak smakuje srebro otrzymane podczas sobotniej ceremonii medalowej? – Nie jadłem, więc nie wiem <śmiech>… Odbieranie medali nie znudziło mi się. Podczas tego typu wydarzeń zawsze towarzyszy mi dużo pozytywnej energii. Na scenę przychodzę nie tylko po medal, ale nawet miejsca 4-6 i możliwość stanięcia przed zgromadzonym tłumem jest wielką nagrodą za wyrzeczenia i wysiłek włożony w realizację marzeń.

W jaki sposób można podsumować kończące się mistrzostw świata w Tyrolu? - Całkiem dobrze! Choć nie zaczęło się łatwo i kolorowo… Każdy dzień niósł pewne wyzwania, lekcję i naukę. Cieszę się, że kończymy pobyt w Austrii w taki sposób. Pozytywny akcent i dobre skoki były potrzebne na zakończenie mistrzostw świata. Dzisiejsza ceremonia była wyjątkowa, bo nie tylko we dwójkę odebraliśmy medale, ale i ja nigdy nie miałem okazji słuchać Mazurka Dąbrowskiego na imprezie rangi mistrzowskiej, stojąc na podium. Dawid zasłużył sobie na taki dzień.

Brak decyzji Stefana Horngachera wpływa na członków kadry? - W tej chwili nie chcę podejmować tego tematu. To nie jest moja rola. Nią jest wykonywanie swoich zadań na skoczni. Te pytania powinni dostawać konkretni członkowie sztabu szkoleniowego czy kierownictwo federacji, a następnie odpowiadać na nie. Jeżeli nikt na nie aktualnie nie odpowiada, ja tym bardziej nie powinienem.

Korespondencja z Seefeld, Dominik Formela