Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: Nikt nie chce takich konkursów

Adam Małysz nie krył rozczarowania decyzjami jury, które pomimo silnego i zmiennego wiatru za wszelką cenę postanowiło rozegrać choć jedną serię ocenianą na Holmenkollbakken w Oslo. Nasz zespół w sobotnich zmaganiach w stolicy Norwegii zajął czwarte miejsce, a czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli przyznaje, że tego typu zawody nie powinny dojść do skutku. Zdaniem wiślanina organizatorzy przestają dbać o bezpieczeństwo i komfort skoczków narciarskich.


- Typowe i nieprzewidywalne Oslo. Przykre, że w takich warunkach, za wszelką cenę, chciano przeprowadzić zawody. Od początku zapowiadało się na jednoseryjny konkurs. Świat się nie kończy, my się nie załamujemy i w niedzielę czeka nas kolejna rywalizacja. Oby w równiejszych warunkach - mówi pięciokrotny triumfator zmagań na Holmenkollen, w latach 1996-2007.

Co stało się w ostatniej grupie, gdy Polskę reprezentował Kamil Stoch? - Kamil spóźnił skok, a przy niekorzystnych warunkach, które odzwierciedlają pomiary wiatromierzy, nie miał szans odlecieć. To niełatwa sytuacja dla niego, bo przed rokiem przechodził coś podobnego w zmaganiach indywidualnych.

Czy istniała możliwość przeniesienia konkursu? - Nie my o tym decydujemy. Od tego jest jury, które nie stanęło na wysokości zadania. Konkurs powinien być przerwany dużo wcześniej. Już upadek Mariusa Lindvika powinien skłonić jury do refleksji, że coś jest nie tak. Konkurs jednak zaliczono. Możemy teraz narzekać, bo nie byliśmy na podium, ale te zawody były niesprawiedliwe.

Komu potrzebne są skoki narciarskie w tak niebezpiecznym wydaniu? - Komu? Właśnie nie wiem. To dziwne, że od pewnego czasu bardziej dba się o przeprowadzenie konkursu niż o zawodników. Jaki jest tego powód? Trudno powiedzieć, ale to nie pierwsza taka sytuacja tej zimy. Rywalizacja z upadkami nie jest fajna. Nie tylko z tego powodu ogląda się to źle. W takich warunkach jeden skacze daleko, a drugi ma ogromne problemy w locie. Takich konkursów nikt nie chce oglądać, a organizatorzy nie popisali się, rozgrywając go na siłę. Tym bardziej, że czeka nas niedziela, gdy można było to przeprowadzić.

Korespondencja z Oslo, Dominik Formela