Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamila Karpiel z kobiecym rekordem Polski! - komentarz trenera Bachledy

Kamila Karpiel w poniedziałkowy wieczór ustanowiła kobiecy rekord Polski w długości skoku narciarskiego. 17-latka podczas prologu poprzedzającego wtorkowe zawody na Lysgaardsbakken (HS140) uzyskała 121,5 metra. Niewiele gorzej spisała się Kinga Rajda, która również wywalczyła awans do konkursu. Udane próby Polek w Norwegii skomentował główny trener naszej kadry pań - Marcin Bachleda.


- Kamila wreszcie oddała normalny skok na dużej skoczni, na miarę swoich możliwości. Wiadomo, nasze dziewczyny mają małe doświadczenie na tego typu obiektach. Tej zimy oddały raptem 20 skoków na dużych skoczniach. Myślę, że rywalizacja w zawodach, właśnie na dużych obiektach, to dla nich dobra nauka i możliwość poprawiania się. Nie tylko Kamila, ale i Kinga bardzo dobrze wypadła w kwalifikacjach, w których warunki odgrywały niemałą rolę. Cały czas wiało z tyłu, ale gdy siła wiatru się osłabiała, otwierała się szansa na dłuższy lot.

Co było kluczem do zrobienia tak dużego progresu względem zmagań w Oslo? – Troszkę pozmienialiśmy. Głównie trenowały na normalnych skoczniach, więc na duże musiały wprowadzić korekty. Musiały uwierzyć w to, że trzeba tu skakać nieco inaczej. Na skoczni w Oslo były po raz pierwszy i nie czuły się tam komfortowo. Ich skoki wyglądały, jak wyglądały, ale powinno być już coraz lepiej.

Jakie kroki może podjąć trener młodych zawodniczek, które emocjonalnie podchodzą do porażek? – Muszę z nimi dużo rozmawiać i odpowiednio je nastawiać. Wiadomo, że czasami muszę się zdenerwować i pokazać, iż nie tędy droga. Niekiedy trzeba je trochę inaczej naprowadzić. Jak widać, w Lillehammer przyniosły to efekty. Myślę, że ta skocznia bardziej im odpowiada. W grudniu mierzyły się tutaj w Pucharze Świata i miały okazję do zapoznania się. Muszą uwierzyć w to, że na dużych skoczniach też da się poprawiać błędy. Zwłaszcza w treningach i kwalifikacjach.

Z czego wynikła zmiana planu w postaci wyjazdu na Raw Air pań, którego nie było w pierwotnych planach Polek na sezon 2018/19? – Chciałem, żeby złapały trochę doświadczenia. Dużych skoczni jest i będzie coraz więcej w kobiecym Pucharze Świata, więc muszą się uczyć. To młode zawodniczki, które muszą już wskakiwać na wyższy poziom. Ostatnim etapem ich sezonu będą zawody w Trondheim. Nie lecimy na finałowe konkursy do Rosji.

Korespondencja z Lillehammer, Dominik Formela