Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Pavel Mikeska: Wybór Doleżala to najlepsze rozwiązanie dla PZN-u

Michal Doleżal jest drugim Czechem, który poprowadzi polską reprezentację w skokach narciarskich. W latach 1994-1999 pieczę nad skoczkami znad Wisły sprawował Pavel Mikeska. Autor pierwszych dużych sukcesów Adama Małysza na temat swojego rodaka wypowiada się w samych superlatywach.


- Osobiście uważam, że decyzja o powołaniu Michała Doleżala jest najlepszym rozwiązaniem dla Polskiego Związku Narciarskiego - mówi Mikeska - Michal jest częścią tego zespołu już trzeci rok i zna bardzo dobrze system, którym kierował się w pracy Stefan Horngacher. Trenowałem Michala w 2002 roku, mogę powiedzieć, że podchodził do skoków bardzo analitycznie, dla innych członków zespołu już wtedy był prawdziwą osobowością. Bardzo dobrze współpracowało mi się z nim również jako trenerem. Dużym wyzwaniem będzie dla niego poprawa jakości polskiego zaplecza i kadry juniorów, które odstają od poziomu, jaki prezentuje kadra A. Jednak w warunkach, którymi dysponują polskie skoki nie powinien być to problem nie do rozwiązania. Mam na myśli dużą liczbę dobrze przygotowanych skoczni o zróżnicowanych rozmiarach, trenerów wysokiej klasy, dobrze funkcjonujących Szkół Mistrzostwa Sportowego, a także licznych sponsorów. Mam nadzieję, że Piotr Żyła będzie słuchał trenera i nie będzie niepotrzebnie eksperymentował, bo już się na tym spalił.

Pięć lat pracy Mikeski w Polsce to z jednej strony pierwsze sukcesy Małysza, niezłe wyniki Roberta Matei, życiowy wynik Wojciecha Skupnia na igrzyskach w Nagano, ale z drugiej strony liczne konflikty wewnątrz kadry i w efekcie zakończenie współpracy w atmosferze wzajemnych pretensji i oskarżeń. Od samego początku nie miał w Polsce łatwo. Związek borykał się z problemami finansowymi, do tego część krajowych trenerów patrzyła nieprzychylnym okiem na pierwszego w historii polskich skoków szkoleniowca kadry zza granicy. Czech przez długi czas bronił się jednak wynikami: - Pracę z reprezentacją Polski generalnie wspominam dobrze, ale uważam, że PZN nie zachowął się w porządku wobec mnie - twierdzi czeski trener - Również Adam Małysz wygłaszał na mój temat opinie, które niestety nie zawsze były do końca zgodne z prawdą. Uważam, że spadek formy Adama po prostu musiał w którymś momencie nadejść. Podobnie było przecież choćby w przypadku Kamila Stocha. Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem Apoloniusza Tajnera: "Sukcesy Małysza za Mikeski były wynikiem talentu Adama, późniejsze sukcesy efektem ciężkiej pracy". W ostatnich latach próbowałem nakłonić PZN, by wspierał skoki dziewcząt. Sam społecznie po pracy trenowałem Asię Gawron i Asię Szwab. Podejście polskiego związku do sprawy spowodowało co najmniej pięcioletnie opóźnienie w stosunku do tego, co w tej kwestii działo się na świecie. Nie rozumiałem też decyzji o usunięciu ze składu kadr Asi Szwab i Magdy Pałasz. Sądzę, że obie pokażą jeszcze, co potrafią. Generalnie uważam, że wyniki z Seefeld pokazały, że warto inwestować w Polsce w skoki kobiet.

Mikeska jest bardzo krytyczny wobec sytuacji swoich rodzimych skoków, które borykają się z licznymi problemami. Nakreślony przez niego obraz tej dyscypliny za naszą południową granicą nie napawa optymizmem - Trudno będzie naprawić to, co z czeskimi skokami zrobił pan Rotislav Jozífek. Nasi skoczkowie nie mają gdzie trenować. Jedyna teoretycznie czynna duża skocznia, w Libercu, jest zupełnie nieużywana z powodu nie do końca jasnych kwestii związanych z użytkowaniem gruntów. Innym problemem jest zabezpieczenie finansowe zawodników. W Czechach nie ma czegoś takiego jak stypendia dla młodych sportowców. Tylko Dukla Liberec może w jakiś sposób wesprzeć niektórych skoczków. Ale ta Dukla ma także swoje ograniczenia finansowe i personalne, poza tym nie wszyscy zawodnicy pochodzący z Frensztatu, którzy stanowią około 75 procent wszystkich reprezentantów Czech, są gotowi na przenosiny do Liberca. Teraz Jakub Janda próbuje wziąć odpowiedzialność za czeskie skoki, ale najpierw musi posprzątać bałagan, którzy pozostawili po sobie inni. Sytuację może poprawić przebudowa całego kompleksu we Frensztacie zobaczymy za kilka lat, co z tego wyjdzie.

Pavel Mikeska aktualnie nikogo nie trenuje, zaznacza jednak, że jest bacznym obserwatorem świata skoków i wciąż może się dzielić trafnymi spostrzeżeniami dotyczącymi różnych skokowych niuansów. Polskim skokom życzy wielu kolejnych lat sukcesów.