Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Andrzej Gąsienica - narciarz, zawodnik fitness i trener młodych skoczków

Andrzej Gąsienica to były reprezentant Polski w kombinacji norweskiej i skokach narciarskich, którymi kosztem dwuboju zajmował się od 2014 roku. Przygodę z narciarstwem klasycznym zakończył dwa lata później. Głośniej na jego temat zrobiło się nie za sprawą wyczynów na trasach biegowych czy skoczniach całego świata, lecz wskutek spróbowania sił w sportach sylwetkowych. Treningi zawodnika fitness łączył z przekazywaniem adeptom skoków narciarskich nabytej wiedzy, a dziś pełni rolę trenera kategorii juniorskich Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, którego rolą jest dostarczanie największych talentów do kadry młodzieżowej Polskiego Związku Narciarskiego.


- Pomysł zajęcia się sportem sylwetkowym zrodził się po rozmowach z moim przyjacielem, który jest trenerem kulturystyki oraz fitness. Zaproponował spróbowania sił w tej dyscyplinie, ponieważ mam ku temu niezłe geny. Miałem sprawdzić się i ocenić postępy. Otrzymałem dwuletni plan przygotowań do zawodów, w trakcie którego prowadził mnie m.in. Piotr Głuchowski, trener kadry narodowej federacji NAC. To w niej startowałem, gdzie w „Debiutach” zdobyłem brązowy medal mistrzostw Polski. Aktualnie moja przygoda z tym sportem została zawieszona i skupiam się wyłącznie na roli trenera skoków narciarskich. To tutaj chciałbym poszerzać swoją wiedzę i rozwijać się. Aktualnie ściśle współpracuję z Wojciechem Toporem, który jest moim guru w projekcie nowej kadry młodzieżowej. To on uczy mnie profesjonalnego podejścia do tego zawodu - tłumaczy nam 25-latek, niegdyś członek TS Wisła Zakopane.

Która dziedzina sportu, z perspektywy czasu, jest trudniejsza do opanowania? - Trudniej pilnuje się wagi. W skokach narciarskich trzeba się bardzo pilnować, jeśli chodzi o kaloryczność diety zawodnika. W sportach sylwetkowych mamy podział na okres rozbudowy masy mięśniowej, gdzie dieta jest wysokokaloryczna, a później następuje przygotowanie do zawodów, kiedy odbywają się inne treningi, a dieta staje się uboga w kalorie, przy dużej suplementacji. Organizm jest wówczas wycieńczony ćwiczeniami, a przy niskiej kaloryczności musi się jakoś regenerować.

Kibice dostrzegli, iż podobną drogę po zakończeniu kariery skoczka objął jego rówieśnik - Bartłomiej Kłusek. - Mamy ze sobą kontakt. Wiemy, jak wygląda każdy skoczek narciarski w trakcie i tuż po zakończeniu kariery. Jest się bardzo wyszczuplonym, dlatego większość zawodników chce zwiększyć masę mięśniową, co ma bardzo dobry wpływ na kościec kręgosłupa i inne narządy ruchu, które są wzmocnione. Pomaga to choćby w roli trenera, przy pracy z zawodnikami podczas imitacji. Kręgosłup jest mniej obciążany, a mięśnie bardziej mobilizują ciało.

Czy młodzież prowadzona przez Gąsienicę bezproblemowo przyswaja wiedzę na tematy związane z dietetyką? - Ku mojemu zdziwieniu, tak. Zawodnicy szybko przyswajają to, o czym do nich mówimy w aspekcie diety. Staram się im przekazywać wiedzę dotyczącą jedzenia. Uczę ich tego, jakie posiłki powinni jadać o danej porze dnia. Muszą wiedzieć, kiedy należy sięgać po posiłki wysokobiałkowe, wysokowęglowodanowe czy wysokotłuszczowe, żeby dostarczać organizmowi wszystkich witamin oraz mikroelementów. Po przejęciu grupy po Grzegorz Miętusie i Andrzeju Zapotocznym postawiłem sobie cel, aby nauczyć młodych skoczków żywienia w tym sporcie. Chciałbym, żeby łatwiej było im utrzymywać wagę, bez większego wysiłku i rygorystycznych diet. Kluczowy jest odpowiedni bilans kaloryczny każdego dnia i właściwy czas posiłków opartych o należyte produkty.

- Dietetyką zainteresowałem przy okazji przechodzenia z kombinacji norweskiej do skoków narciarskich. W dwuboju moja masa mięśniowa była dużo większa, a waga wahała się w okolicach 66 kg. Porzucając kombinację musiałem skupić się na redukcji tego. Niestety, dwuboiści również posiadają bardzo małą ilość tkanki tłuszczowej, więc w głównej mierze muszą pozbyć się tkanki mięśniowej. Z tego powodu zainteresowałem się tym tematem, przeszedłem kilka kursów i Jakuba Mauricza oraz pochłaniałem wiedzę z książek. Wiedzę teoretyczną praktykowałem na sobie, a wymierne efekty udowodniły mi, że potrafię ją dobrze stosować. Teraz przekazują ją zawodnikom - kontynuuje szkoleniowiec TZN.

W maju rozpoczyna się przebudowa kompleksu Średniej Krokwi im. Bronisława Czecha w Zakopanem. Co oznacza to dla członków Tatrzańskiego Związku Narciarskiego? - Czekaliśmy na to bardzo długo… Przez kilka lat były też problemy z wyciągiem wywożącym zawodników na górę skoczni, więc głównie trenowaliśmy w Szczyrku. W tym momencie znowu zostaliśmy postawieni pod ścianą, więc nadal skupiamy się na organizowaniu obozów na śląsku czy poza granicami kraju, żeby korzystać z nowoczesnych obiektów. Zakopiańskie nie nadawały się do treningów, ponieważ ich profil był bardzo przestarzały. Za nami ciężki czas, więc cieszymy się na wieści o początku prac modernizacyjnych. Z niecierpliwością czekamy na zakończenie przebudowy, kiedy będzie możliwość trenowania w Zakopanem.

Grupa Andrzeja Gąsienicy, któremu asystuje Krzysztof Miętus, w minionym tygodniu przebywała na terenie Centralnego Ośrodku Sportu w Cetniewie, gdzie przechodziła wiosenne zgrupowanie nad Bałtykiem. W województwie pomorskim pojawiło się sześciu podopiecznych wspomnianego duetu. Z sylwetkami młodzieżowców możecie zapoznać się klikając w nazwisko każdego z nich. Kursywą oznaczono członków kadry młodzieżowej PZN, szkolonych w oparciu o okręgowy związek narciarski.

Korespondencja z Cetniewa, Dominik Formela

Kadra TZN:

- Stanisław Ciszek (2001 AZS Zakopane);

- Krzysztof Kieta (2001; WKS Zakopane);

- Stanisław Majerczyk (2003; TS Wisła Zakopane);

- Jan Rzadkosz (2004; TS Wisła Zakopane);

- Szymon Zapotoczny (2003; KS Eve-nement Zakopane);

- Krystian Zygmuntowicz (2002; LKS Poroniec Poronin).