Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Ari-Pekka Nikkola kończy dziś 50 lat

16 maja 1969 roku urodził się Ari Pekka-Nikkola, jeden z najlepszych fińskich skoczków wszech czasów, zdobywca Pucharu Świata, drugi zawodnik Turnieju Czterech Skoczni, drużynowy multimedalista wielkich imprez, potem trener, a dziś pracownik branży motoryzacyjnej.


- Uważam, że nigdy nie byłem szczególnie utalentowanym sportowcem, wszelkie braki nadrabiałem jednak ciężką pracą, to była moja prawdziwa siła. Oczywiście można było osiągnąć więcej w tym sporcie, ale gdy patrzę w przeszłość, to muszę powiedzieć, że z tego co osiągnąłem jestem naprawdę dumny - przyznał były skoczek w niedawnej rozmowie z portalem hs.fi.

 

 
Jest jednak pewien aspekt, który Nikkoli nie pozwala czuć się do końca spełnionym sportowcem. Zawodnik z Kuopio zdobył aż sześć złotych medali wielkich imprez, wszystkie te krążki zostały jednak wywalczone w konkursach drużynowych. Trafił na wspaniałą generację zawodników, z ktorymi tworzył niepokonany team. Podczas igrzysk olimpijskich, z których przywiózł dwa drużynowe złota, indywidualnie nie zbliżył się nigdy nawet do czołowej "10", któregoś z konkursów. W 1992 roku w Albertville zajął 30. i 53. miejsce, mimo to po pasjonującej walce wraz z kolegami pokonał reprezentację Austrii o półtora punktu. To był jego drugi złoty medal olimpijski, cztery lata wcześniej w Calgary było mu dane skakać w drużynie z największą gwiazdą tamtej imprezy, Mattim Nykaenenem potrójnym mistrzem kanadyjskich igrzysk. Największą szansę na indywidualne złoto seniorskiej imprezy rangi mistrzowskiej (Nikkola jest mistrzem świata juniorów z 1987 roku) miał w 1989 roku w Lahti. Po pierwszej serii plasował się na drugiej pozycji i... tak już zostało, ponieważ druga kolejka skoków została odwołana.

 

 
- Jasne, że czuję niedosyt z tego powodu, ale nic z tym już nie zrobię. Szkoda tej straconej szansy w Lahti, tam byłem w naprawdę wielkiej formie, w konkursie drużynowym miałem indywidualnie zdecydowanie najlepszy wynik zawodów. Dziś można tylko spekulować, co by było gdyby. Nie czuję jednak wielkiej potrzeby rozpamiętywania tamtej sytuacji - mówi 9-krotny zwycięzca i 42-krotny "podiumowicz" zawodów Pucharu Świata, na którego indywidualny dorobek medalowy składa się jeszcze brąz z Val di Fiemme z 1991 roku.

 

 
Nikkola karierę skoczka zakończył w wieku 29 lat po raczej nieudanym sezonie olimpijskim 1997/98. Zajął się wtedy trenerką, jego kariera szkoleniowa nie obfitowała jednak w spektakularne sukcesy. Samodzielnym trenerem pierwszej reprezentacji był tylko raz, kiedy w sezonie 2007/08 prowadził kadrę Słowenii. Przygoda trwała zaledwie rok, a następnej zimy na stanowisku zastąpił go Matjaz Zupan. - To było cenne doświadczenie. Na pewno mogliśmy cieszyć się, że w tamtym sezonie słoweńska drużyna zdobyła w Pucharze Świata więcej punktów niż w poprzednich czterech latach. W Willingen Jernej Damjan stanął na podium, zajęliśmy szóstą pozycję w Pucharze Narodów. Na tamten czas to były przyzwoite wyniki. Chciałem kontynuować swoją pracę w Słowenii, ale ówczesny szef związku zdecydował się powołać na to stanowisko swojego najlepszego przyjaciela - żali się Nikkola.

 

 
Zdobywca Kryształowej Kuli za sezon 1989/90 dwukrotnie pełnił funkcję trenera fińskiej kadry B i dwukrotnie asystenta pierwszego szkoleniowca. Trenował też indywidualnie takich zawodników jak Matti Hautamaeki, Jernej Damjan, Arttu Lappi czy Sami Niemi. W 2012 roku zakończył swoją pracę w świecie skoków narciarskich. Obecnie pracuje jako kierownik działu obsługi klienta w firmie Scania, mającej swoją siedzibę w Kuopio. Skokami nie przestał się interesować i jak każdy Fin, któremu na sercu leży dobro tamtejszych skoków, niepokoi się o przyszłość tej dyscypliny w swoim kraju.- Płacimy teraz za nasze błędy sprzed wielu lat - uważa - Cały czas wierzę, że trafi nam się jakiś wielki talent, jednak liczba chętnych do skakania jest tak mała, że będzie o to trudno. Młodzi ludzie bardziej interesują się teraz grami komputerowymi, a jeśli nawet sportem to częściej dyscyplinami zespołowymi.