Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Andrzej Stękała komentuje powrót do kadry

- Liczę na to, że wkrótce dostanę powołanie do kadry B. Choć teraz nie jestem w niej oficjalnie, czuję jej członkiem - mówił Andrzej Stękała w sierpniu 2018 roku podczas rozmowy z serwisem Skijumping.pl. Po udanym sezonie poolimpijskim, podczas którego zawodnik współpracował z zapleczem kadry A, 23-latek zrealizował cel i został dołączony do szeregów kadry narodowej B na sezon 2019/20.


Jesienią 2017 roku kariery Krzysztofa Bieguna i Andrzeja Stękały stanęły pod dużym znakiem pytania, kiedy zarząd Polskiego Związku Narciarskiego podjął decyzję o wykluczeniu ich ze struktur swoich grup szkoleniowych. Obaj nie złożyli broni i - wspierani przez trenera Macieja Maciusiaka - nie porzucili treningów skoczka narciarskiego, łącząc je z codzienną pracą. Poprzedniego lata dostali szansę pokazania się w Hakubie, gdzie w zawodach Letniego Grand Prix reprezentowali Polskę pod nieobecność kadrowiczów. Dla Bieguna były to ostatnie starty w karierze, a Stękała w niedzielnym konkursie zdobył pierwsze punkty zawodów najwyższej rangi po blisko trzech latach przerwy. Jak się okazało - była to zapowiedź jednego z najlepszych sezonów w karierze, podczas którego mieszkaniec Dzianisza był solidnym punktem drużyny walczącej o punkty Pucharu Kontynentalnego. Punkt kulminacyjny przyszedł w przedostatni weekend marca, gdy Stękała w Pucharze Kontynentalnym w Czajkowskim przegrywał tylko z Aleksandrem Zniszczołem - dwukrotnie triumfującym w Rosji.

- Ciężkie treningi pozwoliły wrócić mi kadry, ale pracy nie porzucę. Dlaczego miałbym to robić, skoro daje mi dochód? Nadal będę tam uczęszczał po treningach, ponieważ innego wyjścia nie widzę - mówi zawodnik, który pracuje w zakopiańskiej Chacie Zbójnickiej.

- Wydaje mi się, że Krzysiu Biegun miał trochę większe problemy. Ja chcę jeszcze skakać i mam wielkie wsparcie od kadry, do której oficjalnie trafiłem. Postaram się łączyć sport ze swoimi obowiązkami, bo nie widzę innego wyjścia. Zależy mi na skokach, ale jednocześnie muszę zarabiać pieniądze na życie, których nie otrzymuje się w kadrze. Jakie jest zdanie na ten temat poza moim sztabem szkoleniowym? Nie wiem. Trenerzy chcieliby, żebym nie chodził do pracy i regenerował się w tym czasie, ale zdają sobie sprawę, że tak się nie da. Muszę chodzić do pracy - dodaje wicemistrz Polski z 2015 roku. 

Co było kluczem do powrotu ze sportowych zaświatów, którego efektem było 15. pozycja w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego 2018/19? - Nigdy nie zmienię zdania, iż to Maciej Maciusiak i jego sztab wyciągnęli mnie z kryzysu. W pełni ufam szkoleniowcowi, który pomógł mi w tym wszystkim. To dzięki trenerowi Maciusiakowi jestem dziś tutaj. Między innymi dokonaliśmy wielu korekt w sprzęcie. Trener wiedział, co jest nie tak i co wpływa niekorzystnie na moje skoki. Pozmienialiśmy to i pojawiły się efekty. Idziemy obraną drogą i jest coraz lepiej. Do tego popracowałem nad sferą mentalną, choć w tym aspekcie są jeszcze spore rezerwy.

Trener Maciusiak jest komplementowany przez każdego ze swoich podopiecznych. Jakie jest zdanie Stękały na temat jego pozostania w kadrze B, zamiast awansu do kadry A? - Szczerze? Do trenera trzeba mieć respekt. Nie jestem pewien czy przykładowo Kamil Stoch miałby go do Maćka. Oczywiście, to bardzo dobry szkoleniowiec, ale starsi skoczkowie mogliby go traktować bardziej po koleżeńsku. My naprawdę boimy się go na treningach, bo zawsze potrafi do nas przemówić i trzymać rygor. Nie ma mowy o samowolce. Wszystko musi być robione według jego wytycznych. Potrafi też zachować się jak kolega, kiedy tylko trzeba, a więc siąść z nami, porozmawiać o problemach i poszukać odpowiedniego rozwiązania. To świetny fachowiec i wielki trener, dla każdego przedstawiciela kadry B i nie tylko. Zdarzało się, że członkowie nnych kadr przychodzili do pokoju na konsultację z trenerem Maćkiem, choć byli szkoleni przez kogoś innego.

Andrzej Stękała latem 2016 roku trenował z kadrą A, którą wówczas objął Stefan Horngacher. Jakie jest jego zdanie na temat odejścia Austriaka i jego czeskiego następcy? - Podczas tego etapu kariery miałem okazję poznać Michala Dolezala. Przejął kadrę A i czas pokaże, jak to będzie. Swoich relacji ze Stefanem Horngacherem nie chcę komentować.

- Na pewnym etapie coś się zatrzymało, ale przyczyna została zlokalizowana. Problem był we mnie, dlatego odbyłem rozmowę z trenerem Maćkiem i staram się stuprocentowo skupić na skokach, odrzucając kłopoty na bok. On wierzy we mnie, a ja w jego umiejętności trenerskie. Co ze mnie będzie? Mam nadzieję, że będziemy cieszyć się z sukcesów. A przeszłość? To już zamknięty rozdział, którego nie zmienimy. Należy iść do przodu - kontynuuje członek AZS Zakopane.

- Dziękuję wszystkim, którzy w ostatnim czasie okazali mi wsparcie. Z czego to wynika? Może mam szczęście, bo perypetie z przeszłości zapewne przesądziłyby o końcu mojej kariery, która trwa dalej dzięki wielu osobom. Bliscy chcą, abym skakał. Począwszy od Macieja Maciusiaka, przez szefową z pracy, po sponsorów. Nikt z nich nie chce wypromować się na mnie. Ich celem jest wypromowanie mnie. Zrobię wszystko, abyśmy kiedyś mogli cieszyć się z sukcesu. Niczego więcej nie mogę zagwarantować, choć moje marzenia sięgają bardzo wysoko. Postanowiłem sobie coś i będę starał się to wykonywać - zakończył Stękała.