Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Klemens Murańka: Bliscy chcą, żebym nadal skakał, ale miewam różne myśli

- W minionym sezonie myślałem o rzuceniu skoków, ponieważ czułem bezsilność. Nie miałem na to pomysłu, ale wiem, że nie pokazałem jeszcze wszystkiego. Mam świadomość, że środowisko polskich skoków liczy na mnie. To jeszcze nie czas na rezygnację - mówi nam Klemens Murańka w rozmowie poprzedzające sezon letni 2019. 24-latek już od wiosny pracuje nad zrzuceniem wagi, co jest jednym z zadań wyznaczonych mu przez trenera kadry B, Macieja Maciusiaka.


- Pogoda nas nie rozpieszcza, ale jest w porządku. Mamy wszystko, co jest nam potrzebne do treningów. Dobrze było na początku chwycić trochę jodu. Zmiana miejsca i pobyt nad morzem na pewno nam dobrze zrobi - twierdzi Klemens Murańka po pierwszych dniach przygotowań do nowego sezonu.

W przeciwieństwie do poprzednich sezonów, tym razem reprezentant Polski nie zmaga się z żadnymi dolegliwościami: - Nie muszę teraz być poddany żadnej operacji, idziemy zgodnie z planem treningowym. Moim celem jest stracić trochę kilogramów. To był mój problem w ostatnim sezonie, borykałem się z wagą. Ale idzie wszystko w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że zaowocuje to wszystko w nowym sezonie.

- Moim celem nie jest po prostu dobrze skakać. Wiadomo, że fajnie byłoby dobrze skakać zarówno latem jak i w zimie. Chciałbym jednak podejść do tego bardziej na spokojnie. Dwa lata temu skakałem bardzo dobrze latem. Później to się źle odbiło na zimie. Będę starał się prezentować jak najlepiej w lecie, ale jednocześnie chciałbym rozłożyć siły - przyznaje brązowy medalista w drużynie na MŚ w Falun.

- Robię wszystko, co w mojej mocy. Staram się jak mogę, ale taki jest sport. Ciężko powiązać treningi z głową i umysłem. Jeden zawodnik będzie umiał sobie lepiej z tym radzić, przełożyć skoki z treningów na zawody, inny nie. Jestem świadomy, że świat skoków w Polsce zawsze liczył na mnie i wiedział, że mam spory potencjał i talent. Ja odbieram to jednak z innej perspektywy - zdradza 24-letni zawodnik: - W minionym sezonie myślałem o rzuceniu skoków, ponieważ czułem bezsilność. Nie miałem na to pomysłu, ale wiem, że nie pokazałem jeszcze wszystkiego. Chcę się jeszcze pokazać z dobrej strony, rezerwy są.

- Rodzina mnie dopinguje i chce, żebym skakał, rodzice oraz żona. Najgorsze, że to właśnie mi przychodzą czasem takie myśli, aby to wszystko rzucić i mieć już spokój. Pożyć trochę innym światem, nie przejmować się tym, co ludzie będą o tobie mówić. Wiem jednak, że to nie czas. Jestem jeszcze młody i nie wykorzystałem wszystkiego w stu procentach. Postaram się z siebie jeszcze coś wykrzesać - zapewnia skoczek z Zakopanego.

- Niektórym się wydaje, że bycie sportowcem jest lekkie i nic się z tym nie wiąże. Trzeba jednak zrezygnować z wielu rzeczy. Nie możesz żyć jak normalny człowiek, musisz trzymać się dyscypliny. Albo trzymać wagę, jak w naszym sporcie. Dużo zawodników się wykruszyło. Nie mam na to wpływu. Podejrzewam, co przechodzili, jakie problemy doskwierały w ich głowach. To były ich decyzje. Ja jeszcze nie odpuszczam, chciałbym coś z siebie wykrzesać - zapowiada podopieczny Macieja Maciusiaka.

- Tak jak każdy mówi, w kadrze B nie jest lekko i chyba nigdy tak nie będzie - przyznaje reprezentant TS Wisła Zakopane: - Cały czas powtarzam, że my skaczemy w zawodach Pucharu Kontynentalnego, gdzie nic się nie dzieje. Dopóki nie będziesz w kadrze A i nie będziesz startować w Pucharze Świata, to lipa, że tak powiem. Tam nie ma nic. Chyba, że wyskaczesz miejsce w pierwszej szóstce konkursu, to możesz coś zarobić. Jest bardzo ciężko. Niektórzy mają już rodziny, niektórzy nie. Jednym jest trochę lżej, drugim jest ciężej. Jak jest jakaś pomoc finansowa, to można kontynuować karierę. Podejrzewam, że głównym powodem deycji zawodników, którzy zrezygnowali, był właśnie brak funduszy.

Czy zdaniem Klemensa Murańki, u Michala Dolezala będzie łatwiej o komunikację międzykadrową? - Myślę, że tak. Sądzę, że gdyby ktoś dobrze skakał nawet za kadencji Stefana Horngachera, to dostałby się do Pucharu Świata i startował. Chłopacy dobrze skakali, ale ciężko było się przebić do kadry A i skakać w PŚ. W pierwszym sezonie trenowałem ze Stefanem. Później coś się posypało, stopniowo zbierała się niechęć. Przechodziłem lekkie stany depresyjne, ale jakoś się pozbierałem.

Korespondencja z Cetniewa, Tadeusz Mieczyński