Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Stefan Horngacher: Powrót do Niemiec był zawsze moim celem

Stefan Horngacher, który w kwietniu bieżącego roku został szkoleniowcem reprezentacji Niemiec, już jutro zadebiutuje w gnieździe trenerskim z flagą naszych zachodnich sąsiadów podczas oficjalnych serii treningowych oraz kwalifikacji przed pierwszymi zawodami Letniego Grand Prix 2019 w Wiśle. W rozmowie z dziennikiem Badische Zeitung przyznał, że nie żałuje podjętej decyzji.


Czterokrotny mistrz świata w skokach oraz dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli, Martin Schmitt, stwierdził, że wybór Stefana Horngachera na trenera niemieckiej kadry był decyzją idealną. – Cóż, zanim zostałem trenerem reprezentacji Polski, pracowałem w niemieckiej federacji przez długie lata. W DSV zostałem wyszkolony jako trener, poszerzałem swoje kompetencje. Powrót był zawsze moim celem – powiedział 49-latek.

W swoich szeregach Austriak ma zdobywcę trzech złotych medali mistrzostw świata w Seefeld w ubiegłym sezonie – Markusa Eisenbichlera oraz najlepszych zawodników zmagań zespołowych światowego czempionatu – Karla Geigera, Richarda Freitaga i Stephana Leyhe. Czy aktualni reprezentanci Niemiec są w szczytowych momentach swoich karier? – Nie powiedziałbym tak. Skoki narciarskie co roku się zmieniają. To dyscyplina, w której zdarza się wiele niespodzianek i zwrotów akcji. Trzeba stale być na bieżąco. Nawet w zespołach, które prezentują klasę światową, jest wiele aspektów, w których można, a nawet trzeba stale się poprawiać. Nie chcę spoglądać za siebie. Patrzę w przyszłość. Staram się w dalszym ciągu rozwijać umiejętności moich podopiecznych.

Jakie cele na nadchodzący sezon stawia przed swoją drużyną Horngacher? – W ubiegłym sezonie reprezentanci Niemiec radzili sobie całkiem nieźle, lecz nie wszystko padło ich łupem. W zimie chcemy zdobyć Kryształową Kulę oraz Puchar Narodów. Celem dla nas będzie również Turniej Czterech Skoczni. Mojej drużynie nie brakuje motywacji.

Ostatnim Niemcem, który triumfował w zmaganiach rozgrywanych na przełomie grudnia i stycznia był Sven Hannawald. Miało to miejsce 17 lat temu, a popularny „Hanni” okazał się najlepszy we wszystkich czterech konkursach Vierschanzentournee. – Turniej od pierwszego do ostatniego dnia jest ekscytujący, lecz dla skoczków również wyczerpujący. Trzeba być niezwykle mocnym mentalnie, gdy na ostatnie zawody w Bischofshofen jedzie się po trzech zwycięstwach ze świadomością, że do zgarnięcia „wielkiego szlema” brakuje zaledwie jednej wygranej. Zarówno Sven, jak i Kamil Stoch umiejętność zachowania zimnej krwi opanowali do perfekcji.

Jaki był główny powód przenosin Horngachera do Niemiec? – W Polsce byłem trenerem kadry narodowej przez trzy lata. Udało mi się wdrożyć wiele nowinek, które zaowocowały. Miałem wokół siebie wspaniałych sportowców na czele z Kamilem Stochem, jednym z najlepszych skoczków narciarskich na świecie. Pod moimi skrzydłami cała kadra poczyniła postępy, lecz nie chciałem spędzić całego życia w Polsce. Pojawiła się kusząca oferta z Niemiec. Moja motywacja jako trenera jest bardzo wysoka, a sztab szkoleniowy w Niemczech jest świetnie wyszkolony. Struktury w kadrze i związku są spójne.

Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, były trener Biało-Czerwonych nie może narzekać. Aktualnie sen z powiek spędzają mu problemy zdrowotne podopiecznych. – To prawda. Spośród ośmiu zawodników pierwszej kadry, trzech jest obecnie kontuzjowanych. Mistrz olimpijski, Andreas Wellinger, zerwał więzadło krzyżowe. Powrót Severina Freunda również się przeciąga, a David Siegel, który tak, jak ja, mieszka w Titisee-Neustadt, nie powrócił jeszcze do pełni sprawności po urazie kolana, którego nabawił się w styczniu w Zakopanem. To dla nas próba. Zarówno sztab szkoleniowy, jak i skoczkowie – wszyscy musimy być cierpliwi. Należy dodać, że karierę zakończył Andreas Wank. To dla nas strata, ponieważ był sportowcem kompletnym. Ta sytuacja ma jednak pewne plusy, ponieważ Wank w przyszłości z pewnością wesprze nas jako trener. Andi ma niesamowitą energię.

Czy szkoleniowiec zgodzi się z teorią, iż w wypracowaniu formy na sezon zimowy kluczowe jest dobre przepracowanie okresu letniego? – To fakt. Najważniejsza część szkolenia odbywa się jeszcze przed zimą, na skoczniach pokrytych igelitem. Podczas Pucharu Świata nie ma czasu na dłuższe treningi. Ciężko nadrobić w zimie coś, czego nie zrobiło się w lecie.

Tradycyjnie, jak co roku, cykl Letniego Grand Prix rozpocznie się na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Czy pierwsze skoki w oficjalnych zmaganiach po długiej przerwie są według Stefana Horngachera szczególnie istotne? – Pierwsze zawody pozwalają stwierdzić, w jakim miejscu jesteśmy względem konkurencji. Letnie Grand Prix nie powinno być głównym celem, lecz należy przyznać, że dzięki tym konkursom można uzyskać wiele cennych wskazówek. Już niedługo przekonamy się, czy elementy wykonywane podczas treningu przyniosą pozytywne skutki w rywalizacji z innymi – podsumował trener.