Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Życiowe wyniki Stękały i Wąska w Grand Prix

Duet przyjaciół ze skoczni - Andrzej Stękała i Paweł Wąsek - udanie rozpoczął rywalizację w tegorocznej edycji Letniego Grand Prix. Po kilku udanych próbach w Wiśle, obaj już w Hinterzarten zanotowali najlepsze rezultaty w historii swoich występów na igelicie. 


- Zawsze mamy swoje odczucia, ale potem przychodzi analiza z trenerem i na jaw wychodzi inny błąd. Aktualnie borykam się ze spóźnianiem odbicia na progu lub wybiciem skierowanym za bardzo do przodu. W Hinterzarten szkoleniowiec utwierdzil mnie, iż tym razem wystąpił drugi z wymienionych problemów - mówił po sobotnim konkursie Wąsek, który wywalczył w nim 25. miejsce. Do tej pory punktował tylko w 2017 roku w Czajkowskim, gdzie w jednoseryjnych zawodach finiszował 27. 

Wąsek - oraz członkowie sztabu szkoleniowego - w piątkowe popołudnie w Hinterzarten przeżyli chwile grozy. 20-latek wskutek błędu na progu i zmiennych warunków miał duże problemy w locie, czego efektem było lądowanie na 58. metrze. Zawodnik, jak i trenerzy, postanowili podejść do tego zdarzenia z dystansem, publikując nagranie skoku z tanecznym podkładem muzycznym w tle. - Teraz, kiedy wszystko dobrze się skończyło, można trochę pożartować. W powietrzu nie było mi do śmiechu, ale już można odsapnąć...

Szósty skoczek tegorocznych mistrzostw świata juniorów, pomimo szczęśliwego i bezpiecznego lądowania, nie ukrywał obaw związanych z kolejnymi skokami po wspomnianym zdarzeniu. - W moim przypadku różnie to bywa. Zazwyczaj kolejne skoki są na próbę, ale czekały mnie kwalifikacje i udało mi się o tym szybko zapomnieć. Wywalczyłem prawo startu w konkursie, więc szczęście w nieszczęściu, iż stało się to w serii treningowej. 

Po piątku pełnym emocji, w sobotę Wąsek udanie rozpoczął rywalizację. Lot mierzący 101,5 metra dał mu sporo frajdy i 13. pozycję na półmetku zmagań. - Potrzebowałem takiego skoku. Nad bulą nie spodziewałem się tak fajnych metrów, ale złapałem sprzyjający wiatr, dzięki któremu udało się odlecieć. Wszyscy byliśmy zadowoleni z tej próby. Dała ona nam wszystkim dużo radości.

W jeszcze lepszym nastroju Badenię-Wirtembergię opuszczał Andrzej Stękała. 24-latek po raz piąty w karierze zdobył punkty zawodów rangi Letniego Grand Prix, ale po raz pierwszy znalazł się w drugiej dziesiątce. Skoki mierzące 104,5 oraz 92,2 metra dały mu 13. miejsce, najlepsze tego dnia spośród Biało-Czerwonych. - Jest trochę niedosytu, ale to i tak mój najlepszy rezultat osiągnięty latem. Najważniejsze, że wiem, gdzie popełniłem błąd.

- Dążę do tego, aby plasować się coraz wyżej. Nie jest to jednak prosta sprawa. Zawody w Hinterzarten to kolejny bodziec, który utwierdza mnie w możliwości osiągania jeszcze lepszych wyników. W tym kierunku zmierzam, a skoki coraz bardziej mnie cieszą. Jest wielka motywacja! - kontynuuje zawodnik prowadzony przez trenera Macieja Maciusiaka.

Nim skoczkowie w sobotę zmierzyli się indywidualnie, Andrzej Stękała i Stefan Hula wzięli udział w konkursie drużyn mieszanych. - Ostatnie miejsce nie do końca jest rozczarowaniem, ponieważ podeszliśmy do tego startu treningowo. Oczywiście, chciało się jak najlepiej, bo zawody są zawodami, ale nie ma mowy o dużym rozczarowaniu. Dlaczego trener nominował mnie do składu? Zapewne zdecydowały o tym niezłe próby przed konkursem. 

Teraz, kiedy kadra A i część kadry B udały się na zgrupowanie do Austrii, Stękała nie udaje się na odpoczynek i wakacje. Najbliższe dni spędzi w Chacie Zbójnickiej w Zakopanem, gdzie pracuje między treningami i występami. - Nie ma laby, czas wrócić do pracy.

Przy okazji pobytu w Hinterzarten, zawodnik podzielił się też swoimi planami dotyczącymi tatuaży związanych z motorsportem. Już we wrześniu na jego ręce ma pojawić się wizerunek Ayrtona Senny. Jak na razie znalazł się tam bolid Ferrari i Lewis Hamilton, a także cytat, który jest istotą projektu i ważniejszy od samych postaci czy samochodów. Jego treść to: "Mistrzem się staje, nie rodzi!".