Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Dramat Maren Lundby. Mistrzyni olimpijska spadła ze skoczni [AKTUALIZACJA]

Trwa seria niefortunnych zdarzeń w norweskiej reprezentacji skoczków narciarskich. Jak podaje tamtejsza federacja narciarska, podczas jednego z ostatnich treningów Maren Lundby poślizgnęła się podczas ustawiania belki startowej, w efekcie czego zsunęła się po najeździe obiektu w Lillehammer i spadła na bulę. Najlepsza zawodniczka ostatnich lat doznała wstrząśnienia mózgu oraz bardzo się poobijała. 24-latka przechodzi dokładne badania, które mają powiedzieć więcej na temat jej stanu zdrowia.


- Przez wiele lat sporo przeżyłem na skoczniach, ale nie da się przewidzieć, że dojdzie do czegoś takiego. To zdarzenie nas zszokowało. Najważniejsze, że ten wypadek nie miał tak poważnych konsekwencji, jakie mógł mieć w najgorszym scenariuszu. Teraz najważniejsze jest zdrowie Maren. Jestem przekonany, że jest w najlepszych rękach. Ta sytuacja jest lekcją dla nas wszystkich. Mam nadzieję, że szybko wróci na skocznię - mówi Clas Brede Braathen, szef norweskich skoków cytowany przez skiforbundet.no.

Jak doszło do wypadku? O tym opowiada jego uczestniczka. - Chcąc ustawić belkę startową, należy przejść na drugą stronę rozbiegu, aby należycie ją zamontować. Asekurowałam się i kiedy byłam bliska skończenia, wówczas straciłam równowagę. Tego dnia mocno padał deszcz, więc dookoła było bardzo ślisko. Dopóki nie znalazłam się na plecach, sunąc w dół najazdu, nie byłam w stanie niczego zrobić. Próbowałam wszystkiego, co mogłam, aby zwolnić, zarówno nogami, jak i rękoma. Niestety, nie udało mi się zatrzymać, przez co spadłam na beton. 

- Wylądowałam na jednej nodze czy kolanie, po czym uderzyłam głową o ziemię. Uderzenie było mocne, przez co byłam bardzo wystraszona. Tracąc równowagę, obawiałam się najgorszego. Nie wiedziałam, co się stanie, jeśli się nie zatrzymam. Cieszę się, że miałam na sobie kask... - dodaje dwukrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli.

Lekarze, pod których opiekę trafiła sportsmenka, stwierdzili wstrząs mózgu i mocno posiniaczone kolano, które poddano badaniu rentgenowskiemu. To nie wykazało żadnych złamań, jednak ważniejsze może być badanie rezonansem, mogące wykazać ewentualne uszkodzenia struktur stawu kolanowego. 

Norwegowie potwierdzili, iż Lundby nie weźmie udziału w finałowych zawodach Letniego Grand Prix 2019. To oznacza, iż już dziś pewna triumfu w klasyfikacji generalnej może być Sara Takanashi, której również zabraknie we Frensztacie pod Radhoszczem. Japonka kontynuuje tym samym niesamowitą serię zapoczątkowaną w 2012 roku. To wtedy rozegrano premierową edycję LGP pań, a Azjatka nie miała sobie równych w każdej z dotychczas rozegranych. 

W poniedziałek pisaliśmy o trudnym okresie reprezentacji Norwegii, która w ostatnich miesiącach musiała zmierzyć się ze śmiercią jednej ze skoczkiń, serią upadków i kontuzji, a także poważną chorobą Bjoerna Einara Romoerena. - Nie ma limitu pecha na tego typu sytuacje. Musimy być przygotowani na to, iż podobne rzeczy nadal będą działy się w przyszłości - mówił Braathen. Niestety, kolejna przydarzyła się już w tym tygodniu, odbierając szanse Lundby na przełamanie passy Takanashi. Więcej o pechu Norwegów przeczytacie >>>TUTAJ<<<.

AKTUALIZACJA: Dobre wiadomości napłynęły z Norwegii. Przeprowadzony rezonans magnetyczny nie wykazał żadnych złamań u Maren Lundby. Mistrzyni olimpijska z niebezpiecznej sytuacji wyszła niemal bez szwanku.

- Fizjoterapeuta mówi, że wszystko wygląda obiecująco. Rezonans wykazał jedynie obrzęk tkanki mięśniowej od zewnętrznej i przedniej strony kolana. Było to bolesne, ale nie na tyle, aby zakończyło się złamaniem. Nie ma żadnych oznak uszkodzenia kości, chrząstek lub więzadeł. Jestem trochę w szoku, że uniknęłam kontuzji - mówi Norweżka.

- Prawdopodobnie minie tydzień, miesiąc albo i dłużej, zanim ból całkowicie zniknie. Ale będę mogła wrócić do treningu już za kilka dni. Trudno powiedzieć, kiedy powrócę na pełne obroty, ponieważ mam dostosywać obciążenia treningowe do odczuwanego bólu ciała - kończy Lundby.