Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Mam wyzwanie do końca kariery, nie mogę zakończyć w takim stylu

Kamil Stoch zakończył niedzielne zmagania w Górnej Austrii na 13. pozycji, a więc lepszej niż w latach 2017-2018, gdy plasował się w trzeciej dziesiątce. Trzykrotny mistrz olimpijski opuszczając obiekt zapowiedział, że to nie koniec jego walki z niewielką skocznią w Hinzenbach, gdzie nigdy dotąd nie stanął na podium. 


- Co zrobię, jak nic nie zrobię? - śmieje się Kamil Stoch, którego najlepszym wynikiem w powiecie Eferding pozostaje szósta lokata z 2015 roku.

- Wszystko wygląda fajnie do momentu, kiedy oddaję tu pierwszy skok. Wtedy wszystko się gubi, a ja szukam pewnych elementów, jak pozycja najazdowa, gdzie wszystko traci się na tej skoczni. Dlaczego tak jest? Nie wiem... - zastanawia się dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

- Po miesiącu przyjeżdżamy tu na zgrupowanie i skaczę dobrze. Cóż, mam wyzwanie do końca swojej kariery, żeby oddać tu dwa dobre skoki w zawodach. Pojawię się tu jeszcze, ponieważ nie mogę składać broni i zakończyć w takim stylu <śmiech>... - kontynuuje Stoch, który w ostatnią niedzielę września zajął 13. miejsce po próbach mierzących 87 oraz 83,5 metra.

- Moje skoki technicznie nie są złe. Powiedziałbym, że są bardzo dobre, ale brakuje czegoś w pozycji najazdowej. Albo przysiądę sobie lekko tuż przed odbiciem, przez co wybicie jest skierowane za bardzo do góry, albo odbicie jest bardzo mocno spóźnione, a wtedy cała energia idzie w próżnię. To są drobne błędy, które kosztują bardzo dużo. Zwłaszcza na tak małej skoczni, gdzie wszystko odbywa się na progu. Tutaj w locie nie da się niczego nadrobić - zaznacza zawodnik prowadzony przez trenera Michala Dolezala.

Czy zdaniem Stocha w kalendarzu Pucharu Świata powinno pojawić się więcej skoczni normalnych? - Błagam, nie <śmiech>... To potrzebne obiekty, szczególnie do trenowania, ale gdyby to ode mnie zależało, to w ogóle nie byłoby takich skoczni. Wymazałbym je ze świata <śmiech>... Tego typu obiekty jednak są, istnieją i odbywają się na nich zawody, więc trzeba na nich skakać. 

Na półmetku zawodów trzy czołowe lokaty zajmowali reprezentanci Polski. Ostatecznie konkurs wygrał Dawid Kubacki, Piotr Żyła był trzeci, a Maciej Kot piąty. - Wiedziałem, że Dawid jest w dobrej dyspozycji. Tutaj zawsze skacze dobrze. Choć świetnie radzi sobie na wszystkich obiektach, małe skocznie są dla niego. Piotrek jest w bardzo dobrej formie, a Maciej? Obiekt w Hinzenbach to jego skocznia - mówi dwukrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni na temat swoich rodaków. 

- W Klingenthal powinno być więcej zabawy, ale nie chcę niczego zapowiadać, bo różnie to już bywało z tym Klingenthal - kończy Stoch.

Korespondencja z Hinzenbach, Dominik Formela