Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dyrektor sportowy PZN - Apoloniusz Tajner

Osoba Apoloniusza Tajnera nieodłacznie kojarzy się z Adamem Małyszem. Niedawno jednak drogi obu panów rozeszły się: nasz najlepszy skoczek trenuje pod kierunkiem Heinza Kuttina, tymczasem, były główny szkoleniowiec reprezentacji Polski, od lipca bieżącego roku, objął nową posadę - jest obecnie dyrektorem sportowym w Polskim Związku Narciarskim.

Płaca pozostała ta sama, ale obowiązki - zupełnie inne. Apoloniuszowi Tajnerowi podlegają teraz wszystkie grupy kadrowiczów: w skokach narciarskich, biegach, kombinacji i alpejska:

- Stresów mam na pewno mniej, za to spraw do załatwienia więcej. Przez ostatnie pięć lat byłem wciąż pod obserwacją i zajmowałem się jednym tematem. Teraz moja działalność dotyczy całego polskiego narciarstwa. Żona mówi, że jestem bardziej na luzie i dostrzegam sprawy spoza kręgu obowiązków zawodowych.

Dyrektor sportowy, to jednak nie trener i inne zupełnie postawiono przed nim zadania, które, jak sam określił, zostały spisane na trzech stronach papieru formatu A4:

- Ale pracę bezpośrednią w poszczególnych specjalnościach prowadzą opiekunowie kadry, a ja służę im pomocą organizacyjną.

Nowa funkcja wymaga od byłego trenera stałego pobytu w Krakowie, w PZN. Do Wisły Apoloniusz Tajner zajeżdża jedynie w te weekendy, kiedy obowiązki służbowe na to pozwalają. Cały czas czuwa nad rozwojem dyscyplin zimowych, ale jest rzeczą oczywistą, że skoki narciarskie są mu najbliższe.

Dyrektor sportowy PZN tak ocenia aktualną sytuację w tej dyscyplinie:

- Austriacy są zaangażowani w tę pracę i przy nich wiele zyskają nasi młodzi trenerzy - Łukasz Kruczek i Zbyszek Klimowski.

- Zarówno Małysz jak i trener Kuttin przyznają, że forma Adama jeszcze nie jest najwyższa. Jednak obecne wyniki pozwalają już Adamowi odnosić wyraźne zwycięstwa. Wszystko jest na dobrej drodze do tego, żebyśmy zimą oglądali dawnego Adama Małysza. Powinni na tym skorzystać inni nasi zawodnicy, bo na razie skaczą słabiej niż można oczekiwać.

Apoloniusz Tajner niepokoi się bardzo, kiedy media różnej maści zbytnio nagłaśniają sukcesy młodych sportowców:

- Niestety, media przyczyniły się do obecnej sytuacji z Mateuszem, kreując go na gwiazdę. W wielu innych dyscyplinach sportu zdobycie mistrzostwa świata juniorów zostałoby odnotowane jednym zdaniem. Skoki narciarskie to jednak dyscyplina Małysza i przez to Rutkowski trafił na pierwsze strony gazet. Nie mówię, że to główny czynnik problemów z Mateuszem, ale jeden z elementów. A sam skoczek musi jeszcze dorosnąć.

Ostatnio podobna wrzawa podniosła się wokół osoby Klimka Murańki:

- Znowu jednak rolę odgrywają media, ten szum wokół Klimka może mu zaszkodzić. Nie wiem jak takie zainteresowanie może znosić dziesięcioletnie dziecko - martwi się dyrektor sportowy PZN.

żródło: SE i DB