Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Maren Lundby w pogoni za skoczkami

Maren Lundby nie próżnuje na ostatniej prostej przygotowań do zimowego sezonu. Mistrzyni olimpijska, chcąca zbliżyć się poziomem do mężczyzn, w ramach projektu Aero2022 wzięła udział w specjalnych testach. W międzyczasie Norweżka odbyła też wyjątkowe spotkania na Holmenkollbakken.

- Tego lata będę pracować nad zbliżeniem się do poziomu mężczyzn. Zamierzam przyjrzeć się powodom, przez które jeżdżą wolniej od nas, a skaczą tak daleko. Dobrze byłoby zmniejszyć dystans tak bardzo, jak to tylko możliwe - zapowadała dwukrotna mistrzyni świata w maju tego rok. Jak sama wskazuje, od kolegów z męskiej reprezetacji dzieli ją mniej więcej 15-20 metrów. W celu znalezienia rozwiązania poddała się testom w tunelu aerodynamicznym w Trondheim.

- Mam cel, ale najpierw musimy sprawdzić, czy fizycznie jest to w ogóle możliwe oraz jakie kroki należy powziąć, by wyciągnąć maksimum z każdej fazy skoku - dodaje 25-latka.


W tunelu aerodynamicznym prędkość wiatru wynosiła 90 km/h. Lundby testowała m.in. różne pozycje w poszczególnych fazach lotu. Każda drobnostka jest rejestrowana w komputerze, a następnie analizowana. Wizyta w regionie Trøndelag to jeden z owoców projektu „Aero2022”, który powstał w ramach współpracy organizacji należącej do Norweskiej Konfederacji Sportu i Narodowego Komitetu Olimpijskiego i Paraolimpijskiego oraz Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii. Jego celem jest zbadanie korzyści płynących dla sportowca z wykorzystania aerodynamiki.

Kluczowym aspektem dla Lundby jest znalezienie odpowiedniej pozycji, która pozwoli uzyskać lepsze noszenie, a w rezultacie zapewni dłuższe skoki. - Wprowadziliśmy zmiany, które mogą poskutkować próbami dłuższymi od pięciu do dziesięciu metrów - mówi Ola Elfmark, kierownik projektu.

- Z dnia na dzień nie będzie w stanie skakać tak daleko, jak mężczyźni. Wie natomiast, że musi zbliżać się do celu małymi krokami. Wykorzystuje metodę prób i błędów. Myślę, że o to w tym wszystkim chodzi - mówi Magnus Brevig, asystent Alexandra Stoeckla. 

Pełen optymizmu jest także Christian Meyer, trener norweskiej reprezentacji kobiet. - Jeśli uda nam się wykorzystać na skoczni to, co wypracowaliśmy tutaj, będzie to dla nas ogromną korzyścią. Mogą wówczas zdarzyć się wielkie rzeczy.

Triumfatorka dwóch ostatnich edycji Pucharu Świata skupia się nie tylko na kwestiach związanych bezpośrednio ze skokami narciarskimi. W ubiegłym tygodniu Lundby wraz z Bjoernem Einarem Romoerenem uczestniczyła w spotkaniu z parą królewską, o czym pisaliśmy na łamach naszego portalu. Kilka dni później zawodniczka była przewodniczką Chucka Norrisa, amerykańskiego mistrza sztuk walki, aktora i producenta, który udał się w podróż do Skandynawii. Jej zadaniem było przybliżenie 79-latkowi historii norweskiego narciarstwa. 

- Najpierw udaliśmy się na szczyt Holmenkollbakken, skąd podziwialiśmy widoki. Następnie odwiedziliśmy Muzeum Historii Narciarstwa. Naprawdę wydawał się być zainteresowany. Sprawiał wrażenie osoby, która miała wcześniej do czynienia ze skokami narciarskimi - mówi sportsmenka.

Skoczkini przyznaje, że nie widziała Norrisa w wielu spośród jego aktorskich kreacji, ale nie była to postać zupełnie dla niej nieznana. - Byłam fanką Justina Biebera, dla którego Chuck Norris jest jednym z autorytetów. Dzięki niemu byłam świadoma kim jest, a teraz mogłam poznać go osobiście.

Norweżka ma za sobą okres przygotowawczy pełen perturbacji. Na początku sierpnia, podczas treningu w Trondheim, zaliczyła groźnie wyglądający upadek na Granåsen, unikając jednak poważnych obrażeń. Kilka tygodni później Skandynawka straciła równowagę na szczycie obiektu normalnego w Lillehammer, a następnie zsunęła się po jego rozbiegu, upadając na bulę. Efektem tego zdarzenia był wstrząs mózgu i liczne siniaki.

- Konsekwencją mojego upadku była trzytygodniowa absencja na skoczni, ale nie sądzę, by wpłynęło to w jakikolwiek sposób na moją dyspozycję - kończy Lundby.