Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Ten weekend był zwariowany

Pomimo dwunastej pozycji zajmowanej na półmetku niedzielnych zawodów w Wiśle-Malince, Kamil Stoch zdołał zameldować się w czołowej trójce pierwszego indywidualnego konkursu sezonu 2019/20. Próby mierzące 118 i 126,5 metra dały mu trzecie miejsce, a w ostateczności 67. pucharowe podium w karierze.


- Nie można było dziś skupiać się na wynikach i odległościach. Musieliśmy się po prostu skoncentrować na tym, żeby skoczyć normalnie – na tyle, na ile się potrafi. Nie wolno nam było przedobrzyć, bo różnie mogłoby się to potoczyć. Ja cieszę się, że po dwóch dobrych próbach wylądowałem na podium. Równie dobrze mogłem wylądować po jednym dobrym skoku poza czołową „30”.

- Widziałem, że Piotr Żyła upadł. W takich momentach nie koncentruję się jednak na tym, co dzieje się dookoła. Zdaję sobie z tego sprawę, lecz skupiam się wyłącznie na sobie i na tym, co mam za chwilę zrobić. Możliwe, że moje doświadczenie mi w tym pomogło. Dobrze, że w trudnych momentach jestem w stanie wydobyć z siebie to, co najlepsze.

- Cieszę się, że udało się stanąć na podium podczas weekendu, gdy nie wszystko układało się dla mnie dobrze. Piątek był dla mnie trudny. Czułem niedosyt, nie mogłem odnaleźć dobrego czucia na dojeździe do progu. Wczoraj było już dużo lepiej, skoki były solidne. Podium traktuję jako świetną nagrodę za włożony wysiłek i wolę walki do samego końca.

- Nie chcę się odnosić do kwestii związanej z porą rozegrania niedzielnego konkursu. Moim obowiązkiem jest skakanie w zawodach. Mam zrobić to, co do mnie należy. Nie mogę dekoncentrować się i analizować tego, co dzieje się wokół.

- Podsumuję ten weekend zdecydowanie na plus. Dwa razy stanąłem na podium, czego chcieć więcej? Wiadomo, mogłem wygrać, lecz nie zawsze się da. Jeżeli chodzi o całą naszą drużynę, również można doszukiwać się pozytywów. Dawid skończył na 7. pozycji. Wprawdzie nie tak sobie to wymarzyliśmy, ale cały sezon przed nami. Ten weekend był zwariowany. Najważniejsze, by każdy wyciągnął wnioski, wiedział, co i jak może zrobić lepiej.

- Wiadomo, że wolelibyśmy, by inauguracja przeprowadzana była w zimowych warunkach. Z prośbami trzeba jednak skierować się do niebios, aby spadło z nich nieco śniegu. My nic nie możemy z tym zrobić. Organizatorzy starali się z całych sił, by ten śnieg wyprodukować. Zawody udało się przeprowadzić.

- Mamy najlepszy sztab szkoleniowy na świecie, włącznie z głównym trenerem. Teraz wszystko zależy od nas samych, a konkretnie od tego, co mamy w nogach i w głowach.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela