Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Koniec inauguracji sezonu w Wiśle-Malince?

Za nami inauguacja Pucharu Świata w Wiśle, która wywołała sporo dyskusji na temat jej przygotowań. Wysokie temperatury powietrza, sztucznie tworzony śnieg oraz trudny dla zawodników zeskok doprowadziły w weekend do kilku groźnych upadków. Czy Beskidy mogą wkrótce stracić organizację premierowych konkursów? - Zasłużyliśmy na to, aby zawody odbywały się u nas w normalnym, zimowym terminie - twierdzi Andrzej Wąsowicz.


Podczas trzech dni rywalizacji w Wiśle równie dużo, co o wynikach zawodów, mówiło się o stanie przygotowania Skoczni im. Adama Małysza (HS134). Pomimo wysokich temperatur, organizatorzy zdołali uszykować skocznię na czas i otrzymać zgodę na zawody ze strony delegatów FIS.

Podobnie jak w poprzednich dwóch latach, nie obyło się bez upadków, lecz tym razem doszło aż do dziewięciu takich incydentów. Na zeskoku skoczni "leżeli" m.in. Robert Johansson i dwukrotnie Marius Lindvik. W wyniku upadku ramię zwichnął Amerykanin Decker Dean. Kibiców na trybunach uciszył w niedzielę Piotr Żyła, który opuszczał obiekt z twarzą we krwi.

Dodatkowo organizatorzy musieli zmagać się z silnymi podmuchami bocznego wiatru, który utrudniał rywalizację. Szczególnie loteryjna była runda finałowa sobotniego konkursu drużynowego oraz pierwsza seria niedzielnej rywalizacji indywidualnej. Ta odbywała się o nietypowej godzinie, gdyż zawody rozpoczynały się o 11:30, w porze, kiedy na skoczni w Wiśle panują najtrudniejsze warunki wietrzne.

Takie wydarzenia zaczęły budzić wątpliwości czy Wisła powinna wciąż zabiegać o organizację inauguracji Pucharu Świata. Temat w rozmowie z polskimi mediami poruszał w ostatnich dniach Andrzej Wąsowicz, szef komitetu organizacyjnego zawodów w Wiśle.

- Mocno naciskam na Adama Małysza, który jest w komisji skoków i kombinacji norweskiej FIS, żeby walczył dla Wisły o inny termin niż listopadowy - powiedział Wąsowicz w rozmowie z portalem Sport.pl: - Gdybyśmy dostali weekend w styczniu, lutym czy marcu, to w normalnej, zimowej pogodzie raz-dwa wyprodukowalibyśmy śnieg z armatek, starą, tradycyjną metodą. A może nawet nie trzeba by było go produkować, może spadłby prawdziwy. Tak czy inaczej, koszt organizacji zawodów byłby o trzy czwarte niższy niż teraz.

Wisła zadebiutowała w Pucharze Świata w sezonie 2012/2013 i przez pierwsze trzy zimy organizowała pojedyncze zawody w środku tygodnia, na kilka dni przed rywalizacją w Zakopanem. W sezonie 2015/2016, w którym jedyną imprezą były MŚ w lotach narciarski, beskidzka miejscowość otrzymała własny marcowy weekend, ale w wyniku zbyt silnego wiatru rozegrano tylko jeden konkurs. Rok później Wisła znów miała pełny weekend, w styczniu pomiędzy Turniejem Czterech Skoczni i Zakopanem.

Od sezonu 2017/2018 Skocznia im. Adama Małysza niezmiennie gości w listopadzie inaugurację Pucharu Świata. Za każdym razem organizatorzy muszą przygotować obiekt do zawodów pomimo wysokich listopadowych temperatur powietrza. Tegoroczna jesień utrudniła jednak przygotowania bardziej niż przed rokiem i dwoma laty.

- Straszliwie się narobiliśmy i spoczywała na nas olbrzymia odpowiedzialność. Nikt o tym nie wiedział, ale gdyby nie delegat techniczny Sandro Pertile, który od wiosny będzie nowym dyrektorem Pucharu Świata, to nie wiem, czy ktoś inny dopuściłby do rozgrywania tych zawodów. Tym bardziej że warunki były trudne - przyznaje Wąsowicz w rozmowie z Onetem.

Polscy skoczkowie w wywiadach na temat skoczni wspominali wkład włożony przez organizatorów w przygotowaniach obiektu i słowach trenera Michala Dolezala, aby byli bardziej czujni w momencie lądowania. Mniej oszczędni w słowach byli zagraniczni zawodnicy. Pretensji w mediach nie ukrywał Markus Eisenbichler, z kolei w rozmowie z telewizją ZDF Stefan Kraft stwierdził, iż zawody "były tak fair, jak granie w piłkę nożną jedenastu na pięciu".

– Zawsze na koniec Pucharu Świata spotykam się z jury i omawiamy pewne rzeczy. Pan Sandro Pertile podpowiedział mi kilka nowych rozwiązań. Ogólnie ocenił to wszystko pozytywnie. Rzekł: "Było dobrze, jak na te warunki". Całość oceny zostanie zawarta w raporcie delegata FIS - zapowiada szef zawodów w Wiśle w rozmowie z Telewizją Polską i zapewnia, iż Beskidy będą w najbliższym czasie walczyć o prawdziwy zimowy weekend Pucharu Świata: - Wisła zasługuje na to, by mieć zawody w dogodnym terminie. Na pewno będzie to mniej kosztowne i potrzeba będzie mniej wysiłku.

Według wstępnego kalendarza Pucharu Świata 2020/2021, Wisła ma organizować premierowe zawody sezonu w dniach 21-22 listopada 2020 roku. Zgodnie z porozumieniem Wisły z FIS z 2018 roku, inauguracja zimowego cyklu ma gościć na Skoczni im. Adama Małysza do 2022 roku.