Strona główna • Puchar Świata

Sandro Pertile: Mam kilka pomysłów na rozwój skoków

- Wiemy, co robić w kolejnym sezonie, aby skocznia była jeszcze lepiej przygotowana. Sądzę, że powinniśmy nadal rozpoczynać sezon właśnie w Wiśle - mówi Sandro Pertile, który w następnym sezonie zastąpi Waltera Hofera na stanowisku dyrektora Pucharu Świata w skokach narciarskich. Włoski działacz w rozmowie z serwisem Skijumping.pl przyznaje też, że już myśli o zmianach, które mogą pomóc w rozwoju tej dyscypliny.


Skijumping.pl: Po Wiśle spotykamy się w Ruce, a więc w miejscu, gdzie nareszcie mamy prawdziwą zimę.

Sandro Pertile: Miło ponownie zobaczyć naturalny śnieg, natomiast mam bardzo pozytywne odczucia związane z Wisłą. Organizacja oraz przygotowanie skoczni były jeszcze lepsze niż w ubiegłych sezonach. Wiemy, że to duże wyzwanie, aby dobrze przygotować skocznię w Europie Środkowej, bo to środek listopada, ale mieliśmy udaną inugurację i cieszymy się, że możemy kontynuować Puchar Świata tutaj, w Ruce.

Temat Pucharu Świata w Wiśle wzbudza w Polsce sporo kontrowersji. Mówi się, że było niebezpiecznie z powodu przygotowania zeskoku i wybiegu. Jaką opinię ma Pan, bądź FIS, w tej sprawie?

Nie mówię, że wszystko było idealnie, jeśli chodzi o stan skoczni. Wiemy, że pewne rzeczy można zrobić jeszcze lepiej. Byłem jednak delegatem technicznym również rok temu i moim zdaniem skocznia była dużo bardziej bezpieczna, niż w poprzednim sezonie. Po zawodach spróbowaliśmy użyć ratraka do ubicia zeskoku i ten eksperyment się powiódł. Wiemy, co robić w kolejnym sezonie, aby skocznia była jeszcze lepiej przygotowana. 

Co z porą rozgrywania niedzielnych zawodów? Nie lepiej byłoby rozpocząć je wcześniej, bądź później?

Tak, to było jedno z wyzwań, któremu musieliśmy stawić czoło. Pierwsza seria była naprawdę trudna. Musieliśmy znacząco skrócić najazd, aby zapewnić zawodnikom bezpieczeństwo. Zmienny wiatr nie jest prostą sytuacją. Trafiały się świetne warunki, które powodowały bardzo długie skoki, ale ostatecznie chyba wszystkie ekipy były zadowolone z tego, w jaki sposób poprowadzliśmy ten konkurs.

Pomimo lepszego przygotowania skoczni, każdego dnia oglądaliśmy sporo upadków na wiślańskim obiekcie. Co było tego powodem?

Jest wiele powodów, dlaczego w Wiśle widzieliśmy tyle upadków. Dla wielu skoczków to pierwszy kontakt ze śniegiem tej zimy. Dodatkowo ten śnieg jest inny niż naturalny biały puch, czy nawet taki z armatek śnieżnych. Również przeciwskok, podobny do tego w Innsbrucku, powoduje problemy przy lądowaniu. Te trzy czynniki powodują dodatkowe utrudnienia skoczkom. 

Może powinniśmy zaczynać sezon w takich miejscach, jak Ruka, gdzie nie brak śniegu?

To trudne pytanie. Oczywiście, rozmawialiśmy z organizatorami PŚ w Wiśle na temat ewentualnego późniejszego terminu. Skoki narciarskie to jednak sport międzynarodowy i staramy się organizować zawody w jak największej liczbie krajów. Uważam, że po zastosowaniu kilku poprawek, wykorzystaniu dotychczasowego doświadczenia, za rok będziemy mieli dużo lepszą sytuację. Powinniśmy nadal rozpoczynać sezon właśnie w Wiśle i spróbować jeszcze lepiej przygotować obiekt.

W październiku rozmawialiśmy z Walterem Hoferem, który zdradził, że tej zimy będziecie ściśle współpracować. Częste wyjazdy na niemal wszystkie zawody Pucharu Świata będą wyzwaniem?

Podróżowanie, wraz z Walterem, na większość zawodów Pucharu Świata w tym sezonie to dla mnie duży przywilej i okazja do zdobycia cennego doświadczenia. Sam zwróciłem się do FIS, aby mieć taką możliwość.  Będę podróżował na zawody od Wisły do stycznia. W lutym swój czas muszę poświęcić mistrzostwom świata w biathlonie, gdzie jestem odpowiedzialny za projekt telewizyjny. Potem wrócę do skoków i aż do Planicy będę uczestniczył we wszystkich zawodach. To dla mnie bardzo ważne, aby uczyć się wielu rzeczy od Waltera, który wykonał kawał niesamowitej roboty w ostatnich dekadach i chciałbym kontynuować jego pracę na równie wysokim poziomie. 

Będzie kontynuował Pan ekspansję skoków na kraje bardziej egzotyczne?

Moim marzeniem zawsze było rozwijanie skoków o kolejne nacje, aby zwiększyć liczbę krajów, które skoki uprawiają i organizują. To jest coś, nad czym zamierzam pracować i mam nadzieję, że uda nam się osiągnąć liczbę co najmniej 20 krajów w Pucharze Świata.

Podczas licznych podróży będzie Pan z dala od rodziny. To duże wyzwanie?

Jestem przyzwyczajony do podróżowania i częstej nieobecności w domu. W latach 2014-2018 byłem dyrektorem sportowym wszystkich dyscyplin nordyckich we Włoskim Związku Narciarskim i bardzo dużo podróżowałem - ponad 180 dni w sezonie. W nowej roli będę poza domem ponad 200 dni w sezonie, ale przywykłem już do tego i mam nadzieję, że wykorzystam dobrze szansę, jaką mi dano.

Ma Pan już pomysły na zrewolucjonizowanie skoków, które mogą zszokować fanów?

W ostatnich 3-4 miesiącach miałem czas, aby pomyśleć o przyszłości skoków i mam kilka pomysłów na ich rozwój. Nie wiem, czy będzie to coś, co mocno zaskoczy środowisko, ale staram się stworzyć cały zespół, który będzie nad tym pracował. Będziemy mieć duże zmiany personalne, nowe twarze, świeże umysły, które stworzą strategię rozwoju skoków w najbliższych 10-15 latach. Potrzebujemy dobrego zespołu ludzi, którzy są gotowi sprawić, aby skoki były jeszcze bardziej atrakcyjne.

Co ze skokami kobiet? W ostatnim czasie z kalendarza Pucharu Świata wycofano konkursy drużyn mieszanych?

Wydaje mi się, że skoki kobiet mogą jeszcze się rozwinąć, ale konkursy mieszane nie są tutaj głównym celem. W najbliższych 8-10 latach spodziewam się zwiększenia liczby zawodniczek i narodowości w skokach kobiet oraz dużego rozwoju tej dyscypliny.

Czego możemy spodziewać się po Ruce? Wyjątkowo dobrych warunków?

Ten weekend w Ruce powinien być bardzo interesujący i spodziewam się, że będziemy mogli obserwować bardzo wyrównane konkursy. W Wiśle widzieliśmy na podium kilku zawodników z różnych krajów, którzy skakali na wysokim poziomie. Myślę, że o zwycięstwo będzie walczyć naprawdę duża grupa skoczków. 

Z Sandro Pertile rozmawiał Tadeusz Mieczyński