Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Problemy Wolnego, niespodziewana kontrola Huli i pozytywny Kot

W niedzielnych zawodach na Schattenbergschanze (HS137) Jakub Wolny zmierzy się w bratobójczym pojedynku ze Stefanem Hulą, natomiast oponentem Macieja Kota będzie przestawiciel naszych południowych sąsiadów - Viktor Polasek z Czech. Jak wspomniana trójka Biało-Czerwonych komentowała przedsmak 68. Turnieju Czterech Skoczni, którym były sobotnie serie w Oberstdorfie?


Jakub Wolny (21. miejsce w kwalifikacjach):

W pierwszej serii treningowej najmłodszy członek polskiej kadry narodowej A miał spore problemy w locie, przez które asekuracyjnie lądował jeszcze przed 100. metrem. Czym było to spowodowane? - Od razu po wyjściu z progu odpięła mi się kostka z tyłu buta. Leciałem na samym zabezpieczniu, więc był to trochę groźne. Wiemy jednak, czemu się wypięła i poprawiliśmy to na kolejne serie.

- W Klingenthal było podobnie, z tego samego powodu. Wiązania były tak skonstruowane na moją prośbę, natomiast teraz wiem, że nie chcę, aby tak to wyglądało <śmiech>... Tym razem tuż za progiem poczułem, że narta mi strzeliła i nie mam nad nią żadnej kontroli. Zacząłem uciekać w lewo, więc było ciekawie...

- Drugi skok treningowy, choć wszystko było już w porządku, był nieco zachowawczy. Próba kwalifikacyjna była taka, na jakie mnie spokojnie stać. Warto podkreślić jednak bardzo dobre warunki, które panowały w tym momencie - zaznacza 24-latek.

- Szkoda, że przed Turniejem Czterech Skoczni nie udało się skoczyć, ale dni spędzone z rodziną też są cenne. Myślę, że wszyscy ucieszyli się na wieść o odwołanych zawodach w Wiśle - nie ukrywa Wolny.

Maciej Kot (23. miejsce w kwalifikacjach):

- Od początku tego turnieju towarzyszy mi dobry humor. Po skoku kwalifikacyjnym to się ugruntuje, a nastrój nie zepsuje. Pierwszy skok treningowy miałem nieudany, ale dwa kolejne były lepsze. Rozkręcałem się ze skoku na skok i zobaczymy, jak to będzie. Wiatr zaczął kręcić na koniec dnia, co może dać ciekawy zestaw par KO. Trudno może być o zwycięstwo, a i o miejsce pośród szczęśliwych przegranych nie będzie łatwo - zauważa zakopiańczyk.

- Za sprawą odwołanych mistrzostw Polski mieliśmy nieco dłuższą przerwę. Myślę, że nikt z tego powodu nie płakał. Te zawody, wobec warunków za oknami, nie miały prawa się odbyć. Trening w złych warunkach nie byłby optymalny. Powrót po świętach nie był trudny, ponieważ każdy odpoczął psychicznie oraz fizycznie. Każdy był gotowy, aby konkurować na najwyższym poziomie. Większość z nas pewnie lekko stęskniła się za rywalizacją - mówi 28-latek.

- Profil dużej skoczni nie uległ zmianie, natomiast sporo nowości czekało na nas w wiosce zawodników, gdzie zbudowano nowe szatnie i pomieszczenia. Nowinką jest też fakt, że na belki wchodzimy z prawej strony, a nie z lewej. Wychodzimy bezpośrednio z domku, a na górze skoczni jest teraz troszkę więcej miejsca. To poprawki na plus - kończy Kot.

Stefan Hula (30. miejsce w kwalifikacjach):

- Skoki utrzymują się na stabilnym poziomie, a i pojawiają się takie lepsze, jak w drugiej serii treningowej. Jest pozytywnie, ale po kwalifikacjach czułem, że nie oddałem skoku, jakiego bym oczekiwał. Czegoś brakowało, ale stabilizacja faktycznie jest. Nie ma gorszych prób i wszystkie są na podobnym poziomie. Po dodaniu kilku szczegółów skok wygląda jeszcze lepiej. Dobrze się to wszystko zaczęło - zauważa mieszkaniec Szczyrku. 

- W skokach z reguły tak bywa, że trzeba zbudować pewność siebie poprzez udane skoki konkursowe. Jeden wychodzi bardziej, inny mniej, ale są porównywalne. Po zbudowaniu podstawy łatwiej dojść do bardzo dobrych prób - kontynuuje 33-latek. 

- Podczas przerwy świątecznej najwięcej radości dała mi możliwość spędzenia czasu z rodziną, pośród najbliższych. Mogliśmy porozmawiać i odciąć się od wszystkiego - podkreśla Hula.

Po seriach treningowych część skoczków musiała przejść kontrolę sprzętu, co nie zdarza się często. - Spotkałem się z tym pierwszy raz, natomiast sprawdzano zapięcia, buty oraz wkładki. Może było to podyktowane względami bezpieczeństwa, a może FIS robi jakieś dodatkowe badania? Trudno powiedzieć.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela