Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Doležal: Horngacher był pewny zwycięstwa Dawida już po pierwszej rundzie

68. Turniej Czterech Skoczni przyniósł pierwszy duży sukces Michala Doležala w roli głównego trenera polskich skoczków narciarskich. Dawid Kubacki, po serii świetnych występów na każdym z czterech obiektów, został trzecim w historii reprezentantem naszego kraju, który odniósł triumf w imprezie rozgrywanej na terenie Niemiec oraz Austrii. Jakie emocje podczas finału w Bischofshofen przeżywał czeski trener?


- Serce biło naprawdę mocno... To wielka chwila, nie tylko dla mnie. To sukces całej drużyny i sztabu szkoleniowego. Funkcja zajmowana w zespole nie odgrywa roli. Zawsze smakuje to tak samo. Tak samo cieszyłem się w przeszłości, gdy byłem asystentem Stefana Horngachera, jak i dziś. Poniedziałek był dniem Dawida Kubackiego i nie ma miejsca na dyskusje. Zasłużył sobie na to, ponieważ każdy z konkursów Turnieju Czterech Skoczni kończył na podium. Pokazał mentalną moc, za co należy mu się duży szacunek - mówi 41-letni szkoleniowiec.

- Wierzyliśmy, że dopnie swego. Od pierwszej poniedziałkowej próby był skoncentrowany i odpalał petardy. Był bardzo pewny siebie. Nie wiem, co musiałoby się wstać, aby nie odniósł zwycięstwa. Miał przewagę i poradził sobie. Przed finałem niczego nie zmienialiśmy. Wszystko przebiegało tak samo. Trzy podia świadczyły o tym, iż wszystko działa należycie. Nie było potrzeby wprowadzania poprawek - zaznacza Doležal.

Walka o Złotego Orła oznacza konieczność mierzenia się z ogromną presją. Jak, zdaniem trenera, radził sobie z tym Kubacki? - Myślę, że nie była to łatwa sytuacja dla Dawida, ale wyglądało to tak, jakby w ogóle tego nie odczuwał. Nie kalkulował i starał się wykonywać swoją robotę. 

Mistrz świata z Seefeld w konkursie poprzedzającym Turniej Czterech Skoczni nie zdobył choćby punktu. Co spowodowało taką przemianę? - Skoki narciarskie takie są. Staraliśmy się kontynuować pracę z lata i to, co funkcjonuje. W Engelbergu wkradł się błąd w pozycji najazdowej, ale popracowaliśmy nad tym i Dawid świetnie sobie z tym poradził. Kiedy skok wykonuje się automatycznie, wówczas wykorzystuje się wszystko do maksimum, także w trakcie lotu. 

Po zawodach gratulacje członkom polskiego sztabu złożył m.in. Stefan Horngacher. Co powiedział swojemu następcy w naszej ekipie? - Stefan podszedł do mnie już po pierwszej rundzie i powiedział, że jest pewny zwycięstwa Dawida. Widział luz w jego skokach. Ja jednak wyluzowany nie byłem, ale wierzyłem <śmiech>...

Kolejnym przystankiem Pucharu Świata będzie włoskie Predazzo. - Jedziemy dalej i nie zmieniamy kierunku. Forma Dawida potwierdza, że nasz system funkcjonuje. Kamil Stoch również poprawia swoje próby. Wszyscy wierzymy w pracę, którą wykonujemy. We Włoszech pokażemy się w niezmienionym składzie. 

Korespondencja z Bischofshofen, Dominik Formela