Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Dzień Wiewióra, Poranek Kojota

2526 dni minęło między pierwszym a drugim indywidualnym zwycięstwem Piotra Żyły w Pucharze Świata. Piotr wygrywał w drużynie, zdobywał indywidualne medale, zajmował drugie miejsce w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni i trochę mniej prestiżowym Willingen Five, ale nie wygrywał indywidualnych konkursów. A nawet to pierwsze zwycięstwo współdzielił z Gregorem Schlierenzauerem. Aż wreszcie wygrał tam, gdzie uwielbia rywalizować - na mamucie. 

Zawsze w czołówce, członek złotej drużny z Lahti, trzeci zawodnik Pucharu Świata w Lotach 2018/2019. Ale nigdy nie stał na najwyższym stopniu podium ważnych, zimowych, międzynarodowych zawodów sam. Więc to drugie zwycięstwo, jest trochę jak pierwsze. Zatem, choć w ramach trofeum dostał wielki kawał kamiennej soli, to na pewno nie zepsuło mu to słodkiego smaku tego zwycięstwa. Po niezwykłej serii miejsc czwartych zeszłej zimy, po tylu lokatach trzecich i drugich, doczekał się Wiewiór swojego triumfu, swojej chwili, swoich pięciu minut na szczycie. Zwyciężył w konkursie niezwykle ciekawym, trzymającym w napięciu i zażartym. Nie stały może te zawody na niebotycznym poziomie, nie zobaczyliśmy w nich skoków poza punkt konstrukcyjny. Ale za to losy ważyły się w nim do samego końca, a różnice między zawodnikami były - jak na loty narciaraskie - minimalne. 



Zaledwie 0,3 pkt. przewagi uzyskał Wiewiór nad Timim Zajcem. Przepraszam. Wiecie - nie wypada. Chłopak już pełnoletni, ma na koncie zwycięstwo, w sumie trzy miejsca na podium, poważny gracz światowej elity skoczków. A ja go nazywam tak, jakby jeszcze w pieluchach raczkował i na księdza "Batman" mówił. Tymoteusz Zajączkowski. Brzmi poważniej. Więc nad Tymoteuszem miał Piotr minimalną przewagę. Jeszcze mniej, bo zaledwie 0,1 punktu stracił czwarty w sobotę Szerszeń do trzeciego Mocnego Stefka. I te 0,1 punktu w konkursie było warte całych dziesięć punktów w klasyfikacji generalnej. 


Dzięki sobotniemu zwycięstwu Piotr przestał być najwyżej sklasyfikowanym skoczkiem bez miejsca na podium i po raz pierwszy wskoczył do czołowej dziesiątki PŚ. A w tabeli podiumowej wśród Polaków przeskoczył Maćka Kota. Jeszcze jedno w karierze i przeskoczy Piotra Fijasa. Wiewiór, nie czekaj kolejne siedem lat. Niektórzy wciąż twierdzą, że Polacy nie mają drygu do lotów a to właśnie na Kulm przełamaliśmy wreszcie klątwę trójki. Pięciu Polaków z punktami. Tak dobrze nie było od Oberstdorfu, czyli od grudnia zeszłego roku. Co więcej: 189 punktów zdobyte przez naszych pięciu Orłów w sobotę to drugi największy dorobek na skoczni mamuciej w historii polskich występów. Lepiej w lotach poszło nam tylko rok temu w Oberstdorfie w tą magiczną niedzielę, gdy dwóch Polaków stało na podium, czterech zmieściło się w szóstce a Piotr Żyła po raz czwarty z rzędu zajmował czwarte miejsce... Dzięki weekendowi na austriackim mamucie zbliżyliśmy się w Pucharze Narodów do Norwegów (tych słynnych lotników) na 45 punktów, odrabiając 62 punkty od stanu po Willingen! A to wszystko na tym mamucie, na którym do tej pory jakoś specjalnie nam nie szło.

Mógłbym Wam napisać, jak to już tak gdzieś od wtorku pielęgnowałem w sobie mało przecież w świetle występu w Willingen racjonalne przeczucie, że Wiewiór stanie w Bad Mittendorf na podium (choć zwycięstwa nie obstawiałem). Jak to zachowałem specjalnie na tę okazję pewien produkt regionalny z przymiotnikiem "Beskidzka" na etykiecie, by godnie ów sukces uczcić. Mógłbym, ale i tak pewnie mi nie uwierzycie, więc nie będę strzępił klawiatury po próżnicy. Następnym razem po prostu jak mnie takie przeczucie najdzie, to je od razu zapiszę gdzieś w komentarzu na tej stronie. Najwyżej się będziecie śmiać. No cóż. Kto ma rację o dzień przed innymi, ten przez dobę jest uważany za idiotę.  

W skokach trzeba się zdrowo nagimnastykować, żeby do czegoś dojść.

No ale po dniu przychodzi noc, bo spokoju burza a po sobocie niedziela. Która tym razem nie była nasza. Ona w sumie w ogóle była niczyja. Najlepiej by było o niej w ogóle zapomnieć, albo udawać, że się nie wydarzyła. No, może Austriacy się nie zgodzą... W niedzielę pogoda przypuściła gwałtowny atak na sport i ostatecznie trzeba było ogłosić remis ze wskazaniem na pogodę. Udało się rozegrać jedną serię, której nie można nazwać w pełni sprawiedliwą, ale która też nie była loteryjna. Ingerencja wiatru w stopniu akceptowalnym, kwitowanym skrzywieniem ust i kręceniem nosem i podsumowanym westchnieniem o umiarkowanym natężeniu. Trochę gorzej z wynikami Polaków, szczególnie porównując je z sobotą. Kamil po raz trzeci tej zimy zajął czwarte miejsce. Tak samo bardzo upodobał sobie jeszcze tylko dziewiąte miejsce. Bardziej jednak nas zmartwił występ Dawida. Po pierwsze dlatego, że w niedzielę stracił sporo punktów. Po drugie - że jeśli zawodnik popełnia taki błąd - to znaczy, że już nie jest w optymalnej formie. Wiatr na pewno mu nie pomagał, ale też Dawid nie oddał takiego skoku, jaki powinien, jeśli chce bić się o najwyższe lokaty. Złe wyjście z progu i kiepskie lądowanie. To po prostu nie był dobry skok. Gdyby jeszcze wiało mu pod narty, mógłby w fazie lotu coś uratować. Mimo wszystko, ja nadal w niego wierzę. Nie tylko w podium, ale i w Kryształową Kulę. Skoki to już taki sport. Nie jestem w stanie z całą pewnością stwierdzić, że nie wróci jeszcze do takiego skakania, jak na przełomie grudnia i stycznia. A wtedy przy wyrównanej formie rywali, którzy nawzajemn odbierają sobie punkty, trzy zwycięstwa i kilka miejsc na podium mogą odwrócić sytuację. Zresztą - co by się nie stało, za taki sezon jak do tej pory Panu Skoczkowi Mistrzowi Dawidowi Kubackiemu należą się oklaski, fanfary i gromkie hurrra. Jednak jakby nie patrzeć na ten wekend, to był trochę zjazd z nieba do czyśćca. Sobota była Dniem Wiewióra, ale niedzielny poranek to był Poranek Kojota. (Daję linka, bo gimby nie znajo).

- Moje wspaniałe, mistrzowskie rękawiczki wykonała firma... - Mustaf, kamera, jest tam!

Skoki, jak każdy inny sport, budzą emocje i kontrowersje. Jedną z rzeczy denerwujących część kibiców (wiem, że niektórzy mają zdanie wręcz przeciwne) jest próba rozgrywania skoków na siłę, gdy wiatr upiera się, że nie pozwoli. Tak było i w niedzielę. Próbowało z naturą walczyć jury, ryzykując prestiżem dyscypliny. Próbował Borek Sedlak, ryzykując swą reputacją. Próbowali skoczkowie, ryzykując swym zdrowiem i nerwami. W ogóle mnie nie słuchali, gdy mówiłem im przez szklany ekran już po kilkunastu skokach, że powinni od razu uznać wyniki pierwszej serii za ostateczne. Przecież mieli pod nosem prognozy na najbliższe kilkadziesiąt minut. Przy okazji raz jeszcze okazało się, ile są warte w 2020 roku te dłuższe, niż 24-godzinne. Ileż to artykułów przeczytaliśmy w zeszym tygodniu, że warunki w weekend będą cudowne, co najwyżej w piątek troszkę śnieżek poprószy. Podobnie jak w Willingen - jedynie w sobotę były bezpieczne i sprawiedliwe warunki. Próbowali więc i próbowali, ale wiatr i tak im pokazał środkowy palec (że co? och, oczywiście, przepraszam najmocniej Wielmożny Panie Wietrze za to bezczelne, kłamliwe, bezpodstawne oskarżenie), więc wiatr potarł palcem zmęczone, swędzące oczko i w efekcie drugą serię odwołano. Pojawiły się głosy, że odwołano tylko dlatego, że się martwiono, że Kraft u siebie nie wygra. No cóż, tydzień temu doszukiwałem się dodatkowych motywacji u decydentów odwołujacych niedzielne skakanie i mi się oberwało od szanownych czytelników. Słusznie zresztą. To tym razem dam sobie spokój. Nie ma sensu narzekać, dla nas też lepiej, że odwołali. Ale najlepiej dla wyszło sportu i dla bezpieczeństwa skoczków. 

Od lat powtarzam jak mantrę: fajnie, że wprowadzono przeliczniki za wiatr, ale jesli chcemy bardziej sprawiedliwych zawodów, to trzeba je dopracować. Primo, zwiększyć ich wartość. Za tylny wiatr o 25%, za przedni o 10%. I od pewnego momentu powinny rosnąć nie arytmetycznie, tylko geometrycznie. Secundo - zawęzić korytarze dla danych belek. Nie może być tak, że można puszczać zawodnika z tej samej belki z wiatrem pod narty, albo w plecy. I tertio - skrócić czas pomiaru na poszczególnych czujnikach. Jak wiemy od zawodów w Niżnym Tagile i niesławnego skoku Smoka, czujniki zbierają dane o wietrze nawet wtedy, gdy zawodnik już wylądował. Problem polega na tym, że próba spełnienia moich (i nie tylko moich, bo ja tu żadnej Ameryki nie odkrywam), słusznych z punktu widzenia olimpijskich ideałów postulatów, niemal na pewno zaowocowałaby zauważalnym wydłużeniem czasu trwania konkursów. A wtedy telewizje, które wykładają na skoki sporą kasę, i chcą mieć fajny produkt pasujący do ramówki, pokazałyby, przepraszam znowu, podtarłyby środkowym palcem oczko. Czy tam poprawiły włoski. I FIS by zapewne skapitulował. Takiż to świat, niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata? Nie wiem czemu, ale nie ma. Gdy ideały zderzają się z kasą, kasa zawsze pociera oczko...

Antti Aalto ten świat na pewno w tej chwili nie wydaje się niedobry. Ba, cieszy się chłopina, co najmniej jakby mu się udało zdjęcie z Adele na jakiejś domówce zrobić. Jego szósta pozycja w sobotę to wyrównane najlepsze miejsce w karierze (Niżny Tagił w zeszłym sezonie) i najlepszy wynik jakiegokolwiek Fina od 28 lutego 2014 roku. Wtedy Anssi Koivuranta zajął w Lahti piąte miejsce. Rok 2014. Kojarzycie w ogóle? Janne Ahonen wtedy jeszcze skakał, Kamil Stoch nie miał ani jednej Kryształowej Kuli, Thomas Diethart pławił się w blasku triumfatora Turnieju Czterech Skoczni a Nicos Polichronidis udawał Greka. Ed Sheeran był w modzie. Dawid Podsiadło wąsów nie nosił. Fani "Gry o Tron" wciąż dochodzili do siebie po Krwawych Godach. Takie to czasy były. Finlandia już wtedy była nisko na równi pochyłej, ale czy ktoś się spodziewał aż takiej zapaści? I tak długotrwałej? Że szóste miejsce Fina będziemy rozpatrywać w kontekście niespodzianki, sensacji wręcz? Matti Nykänen przewraca się w grobie a Janne Ahone w łóżku i pewnie myśli... nie! Janne, nawet o tym nie myśl! W syna inwestuj, doradzaj mu, ale o TYM nawet nie myśl!

Nie wiem czym leczyli Eisenbichlera na ten kontuzjowany nadgarstek, ale chyba mu się na błędnik rzuciło. Albo chłop przed skokami zamiast muzyki relaksacyjnej to jakiegoś breakdance'a słucha. Rozkołysany we wszystkich skokach jak mała łódeczka na wzburzonym oceanie. Pomimo tego, i ogólnie nieco słabszego występu na Kulm, Niemcy korzystają ze słabszej dyspozycji Norwegii i umacniają się na drugiej pozycji w pucharze narodów. A skoro już jesteśmy przy pucharze narodów, to czas na tabelki, bo przebierają już kolumnami w Excellu i piszczą żeby je wypuścić na Internet.

 

Czołówka PŚ 16.02.2020
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1      - Stefan Kraft Austria 160 1273 0 0
2      - Karl Geiger Niemcy 90 1135 138 138
3    +1 Ryōyū Kobayashi Japonia 109 1045 228 90
4     -1 Dawid Kubacki Polska 45 985 288 60
5    +1 Kamil Stoch Polska 86 759 514 226
6     -1 Marius Lindvik Norwegia 46 733 540 26
7      - Stephan Leyhe Niemcy 42 652 621 81
8      - Peter Prevc Słowenia 11 550 723 102
9      - Daniel-André Tande Norwegia 32 548 725 2
10    +4 Piotr Żyła Polska 129 525 748 23

Witamy w czołowie dziesiątce trzeciego Polaka. Siadaj Wewiór, rozgość się, mamy nadzięję, że zostaniesz na dłużej. Żartem rzucisz, na gitarce pograsz. Nigdzie się nie śpiesz. Jakies pokemony się tu kręcą...

Matematyczne szanse na zdobycie pucharu świata zachowało dwunastu skoczków. Ostatnim jest Yukiya Satō. Zdyskwalifikowany zresztą w niedzielę. Zryw Tymoteusza Zajączkowskiego miał miejsce za późno, on już szans na puchar świata nie ma. Podobnież Aschenwald i Lanišek, którzy z taką werwą zaczynali sezon. Ale wszyscy trzej, a szczególnie Zajączkowski mają jeszcze szanse na puchar świata w lotach. 

A realne szanse na Wielką Kryształową Kulę? No cóż. Realnie akcje Krafta właśnie mocno podskoczyły. A Kubackiego mocno spadły. Ale dopóki piłka w grze i tchu w piersiach, dopóty wiary w sercu.  

Poczet Zwycięzców 16.02.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Stefan Kraft Austria 3 1
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 3
3 Dawid Kubacki Polska 3 4
4 Karl Geiger Niemcy 2 2
5 Kamil Stoch Polska 2 5
6 Marius Lindvik Norwegia 2 6
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 9
8 Yukiya Satō Japonia 2 12
9 Stephan Leyhe Niemcy 1 7
10 Piotr Żyła Polska 1 10

Trzech Polaków ze zwycięstwem. Nikt nie może się na razie czymś takim pochwalić. Jednoczesnie jest to dopiero drugi sezon w historii PŚ, w którym wygrywa trzech różnych polskich skoczków. Poprzedni, to pamiętny 2013/2014, gdy wygrywali Biegun, Ziobro i Stoch. A Podsiadło nie nosił wąsów.

Poczet Podiumowiczów 16.02.2020
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Stefan Kraft Austria 3 7 1 11 1
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 2 3 8 3
3 Dawid Kubacki Polska 3 1 6 10 4
4 Karl Geiger Niemcy 2 4 1 7 2
5 Marius Lindvik Norwegia 2 1 2 5 6
6 Kamil Stoch Polska 2 0 2 4 5
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 1 3 9
8 Yukiya Satō Japonia 2 0 0 2 12
9 Stephan Layhe Niemcy 1 1 0 2 7
10 Piotr Żyła Polska 1 0 0 1 10
11 Timi Zajc Słowenia 0 1 2 3 15
12 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 13
13 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 14
14 Peter Prevc Słowenia 0 1 0 1 8
15 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 24
16 Jan Hörl Austria 0 0 1 1 25

Polska 15, Austria - 14, Japonia - 10, Niemcy - 9, Norwegia - 8, Słowenia - 6, Szwajcaria - 1. 15 podiów w połowie lutego, trzech zwycięzców, wygrana w TCS - ten sezon już jest zdecydowanie lepszy, niż się spodziewałem przed jego początkiem.

Polacy 16.02.2020
Lp zawodnik przybytek pkt wPŚ kadra
1 Dawid Kubacki 45 985 4 A
2 Kamil Stoch 86 759 5 A
3 Piotr Żyła 129 525 10 A
4 Jakub Wolny 17 47 37 A
5 Maciej Kot 0 37 41 A
6 Stefan Hula 0 31 44 A
7 Klemens Murańka 0 4 66 B
7 Aleksander Zniszczoł 4 4 66 B

Jakub Wolny pokazał, że wrócił na właściwe tory. Mam nadzieję, że Olek pójdzie za ciosem, choć po prawdzie, to te punkty zdobył trochę szczęśliwie. W Râșnovie będzie miał okazję udowodnić, że stać go na więcej. Co do Jędrka Stękały, to nie zdziwiłbym się, gdyby w Rumunii zastąpił go Paweł Wąsek.

Bracia 16.02.2020
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 1187
2 Prevc Słowenia 968
3 Huber Austria 369
Japońscy bracia idą po trofeum. Co by im przyznać na koniec sezonu? Drewniany wałek? Gliniany sześcian? Kamienną piramidkę?

 

Plastikowa Kulka 16.02.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Anders Håre Norwegia 15 53
2 Anže Lanišek Słowenia 11,3 14
3 Taku Takeuchi Japonia 10 45
4 Simon Ammann Szwajcaria 10 33
5 Maciej Kot Polska 6,3 41
6 Shōhei Tochimoto Japonia 6 n
7 Moritz Baer Niemcy 6 46
8 Gregor Schlierenzauer Austria 6 21
9 Timi Zajc Słowenia 6 15
10 Andreas G. Buskum Norwegia 5 61
11 Richard Freitag Niemcy 5 41
12 Naoki Nakamura Japonia 5 39
13 Antti Aalto Finlandia 5 30
14 Markus Eisenbichler Niemcy 5 27
15 Kilian Peier Szwajcaria 5 24
16 Daiki Ito Japonia 5 22
17 Constantin Schmid Niemcy 5 19
18 Thomas Aasen Markeng Norwegia 3,1 32

Håre w niedzielę znów był od włos od zdobycia kolejnych punktów. Ubiegł go jednak Lanišek.

Zasady Plastikowej Kulki można znaleźć tutaj.

Cytaty zupełnie na temat:

"No ale zaczęły się loty i przyfrunął Piotr Żyła na białym koniu, można powiedzieć. Na białym pegazie. Pegazy latały, nie konie." Igor Błachut.

Niby tak. Ale z drugiej strony latał też Kot, a wtedy wszystko jest możliwe.

"No i co, Panie Borku?" Kamil Stoch

"No i załatwiłem u szefa anulację, Panie Kamilu" Borek

Cytat zupełnie nie na temat:

"Major Strasser został zastrzelony. Aresztować podejrzanych. Tych, co zwykle."

I tak przeszedł nam do historii Puchar Świata na Kulm A.D. 2020. A była to historia trochę piękna a trochę smutna. Dramatyczna z pewnością. Po zawojowaniu austriackiego mamuta (bez ironii piszę, pamiętajmy o sobocie) polscy skoczkowie wyruszają na Terra Incognita, do tajemniczego Siedmiogrodu, odkryć niepoznany jeszcze zimą Râșnov i nieco egzotyczną Trambulinę Valea Cărbunării. Tam tylko dwie rzeczy są pewne. Po pierwsze - darmowe wejście na skocznię. Po drugie - że najlepszym z Polaków tym razem będzie Dawid Kubacki.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.