Okiem Samozwańczego Autorytetu: Niedziela, niedzielka, niedzielątko!

  • 2020-01-28 00:07

Zakopane znów biało-czerwone, Zakopane znów radosne, bo niedziela znów była dla nas. Ach te zakopiańskie niedziele, co one w sobie mają? Nie każda i nie zawsze, ale jednak coś w tych niedzielach jest.

Wszystko zaczęło się w 2002 roku. W sobotnim konkursie Adam Małysz był dopiero siódmy. Ale kibice nie tracili rezonu. Chodzili po Krupówkach, śpiewając refren popularnego przeboju Niebiesko-Czarnych. I niedziela była nasza. W drugim z indywidualnych konkursów Orzeł z Wisły minimalnie pokonał arcyrywala - Svena Hannawalda, wywołując na Wielkiej Krokwi szał radości.

Potem były i inne niedziele. Jak ta, gdy w 2011 roku Kamil wygrał swój pierwszy konkurs. I jak ta, gdy w 2015 po niemieckim zwycięstwie w drużynówce i słabym, piątym miejscu Polski, wygrał swój trzeci zakopiański konkurs, pokonując Krafta i Freunda. Hej, Niemcy wygrywają sobotnią drużynówkę, Słowenia trzecia, Polska piąta, a nazajutrz wygrywa Stoch przed Kraftem. Mówi Wam to coś?

No jasne, że mówi. To ta właśnie niedziela, gdy po raz drugi w Zakopanem, a szesnasty już w historii, na podium stanęli dwaj Polacy. Ta wspaniała, radosna, zaskakująco dobra niedziela. Można się było oczywiście spodziewać kolejnej wizyty Dawida na podium, ale dwóch Polaków, Kamil wyrównujący osiągnięcie Schlierenzauera i wygrywający tu po raz piąty a trzydziesty piąty w karierze, Dawid po raz dziewiąty z rzędu na podium, najlepszy punktowo występ tej zimy - to wszystko aż nadmiar radości w tym sezonie, który przebiega nam znacznie weselej, niż to się zapowiadało w grudniu. 


W niedzielę wszyscy rywale oglądali plecy Kamila.

Nie minął nawet styczeń, a Kamil już odhaczył zwycięstwo w kolejnym kalendarzowym roku. Dziesiątym z rzędu. Pod tym względem nie ma sobie równych. Ludzie, to naprawdę jest niesamowite. Zmieniają się skocznie, rywale, sprzęt, Hofer wybiera się na emeryturę, kręcą kolejne "Listy do M", a Stoch wciąż zwycięża. Apropos tej emerytury. Gdy usłyszeliśmy z Pawłem Guzikiem, że na scenie obok trybun ma nastąpić symboliczna zmiana warty i Hofer będzie przekazywał schedę Sandro Pertile, Paweł zażartował, że powinien mu przekazać swoją opaskę. Natychmiast postanowiłem, że tak to żartobliwie opiszę w felietonie. A oni to zrobili naprawdę. I weź tu wymyślaj żarty w 2020 roku...



No dobra, ale przed niedzielą (cóż za zaskoczenie) były przecież jeszcze piątek i niedziela.

W piątkowych kwalifikacjach nastąpiła rzeź (nie)winiątek. Właściwie można powiedzieć, że do niedzielnego konkursu zakwalifikowało się trzech Polaków. Pozostała dwójka przesmyknęła się szczęśliwie, jak ostatni pasażerowie wskakujący do ruszającego autobusu przez zamykające się drzwi. Żal było patrzeć na Stefana Hulę, który szczerze wyznał, że po takim występie można tylko się spakować i iść do domu. Pewne zaskoczenie wywowała decyzja sztabu, by w zawodach drużynowych wystawić Kubę Wolnego, który do konkursu się nie dostał a w kwalifikacjach (spośród Polaków) wypadł lepiej tylko od Stękały, a gorzej od siedemnastoletniego Niżnika. Obrazu chaosu dopełnił Adam Małysz, który chwilę po tym, jak Wolny przyznał, że jego problem jest natury mentalnej, zapewniał, że Kuba jest bardzo mocny psychicznie. W tych okolicznościach wygranie przez Dawida kwalifikacji nie smakowało tak, jakby mogło. 

Jeśli kolejne drużynówki w Zakopcu będą tak wyrównane jak ta ostatnia, to lokalnym sponsorem tytularnym powinien zostać producent żyletek Polsilver. Ostatecznie Niemcy wygrali zdecydowanie, Norwegowie też wyraźnie zaznaczyli swoje drugie miejsce, ale przez długą część konkursu sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie i różnice punktowe między zespołami wyglądały jak różnice punktowe w konkursie indywidualnym na skoczni normalnej. Ostatecznie różnica między trzecią Słowenią a szóstą Austrią wyniosła zaledwie 10 punktów.

Wielu wnikliwych obserwatorów polskich skoków wciąż przestrzega niemal jak Kassandra - "niech sukcesy Kubackiego nie przysłonią nam fatalnej sytuacji zaplecza a nawet części kadry A". I słusznie - trzeba patrzeć całościowo, nie tylko na jeden kawałek układanki. Ale właśnie dlatego trzeba odwrócić tę uwagę - niech kiepskie wyniki wielu polskich skoczków nie przysłaniają nam faktu, że Dawid Kubacki jest obecnie najlepszym skoczkiem na świecie i walczy o Kryształową Kulę. Nawet, jeśli w Zakopanem dał się pokonać Kamilowi i Stefanowi. Więc jak ktoś chce, to niech się martwi i ostrzega, że przyszłość nie wygląda różowo. Ale jak się człowiek wiecznie martwi o przyszłość, to nie dostrzega teraźniejszości. A teraźniejszość jest wspaniała. Teraźniejszość klepie nas po ramieniu i przypomina - patrzcie, napawajcie się, oklaskujcie. Dawida i Kamila. Zasłużyli.

Stefan Kraft po raz szósty drugie miejsce i w klasgenie znów odskoczył troszkę Dawidowi. Kolekcjonuje te drugie miejsca i pomimo lekkiej kontuzji pleców nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jak zapewniał na konferencji prasowej, drugie miejsca są dużo lepsze niż czwarte. I ja się z tym zgadzam. On nie jest zawodnikiem, który by się drugimi miejscami frustrował. On wie, że te drugie miejsca to mnóstwo punktów do klasyfikacji generalnej. 

Co ten kieszonkowy Japończyk zrobił w sobotę, to czapki, kapelusze, kaptury, kapuzy, jarmułki, piuski, kaski, szapoklaki, turbany, hełmy, chamełki, montery, meloniki i sombrerra z głów. Kobiety mogą zostawić otijkayvy. Stawiam dolary przeciw orzechom, że ten rekord przetrwa długo. W dodatku Satō dzierży teraz zarówno letni jak i zimowy rekord Wielkiej Krokwi. Zatem Yukiyi Satō należy się odpowiednia dedykacja. Polski zespół śpiewa o dzielnym Japończyku, być może nawet po japońsku?



Stephan Leyhe to z całą pewnością zawodnik, który w niedzielę mógł sobie pluć w brodę. Trzeci w drugim z piątkowych treningów, najlepszy indywidualnie w konkursie drużynowym, najlepszy w serii próbnej, na drugim miejscu po pierwszej serii z stratą zaledwie 4,2 pkt do Dawida. Skończyło się na miejscu czwartym, które jak wiadomo skoczkowie uwielbiają i bardzo sobie cenią. Żarcik taki. W dodatku, była to druga taka lokata z rzędu, bo Leyhe był czwarty również w niedzielę w Titisee-Neustadt, a dzień wcześniej był z kolei piąty. Co by nie pisać, Horn ogarnął ferajnę, czego efektem było zwycięstwo w drużynówce.
 

Słabo wypadli za to w niedzielę Norwegowie Po sobotnim podium można się było spodziewać trochę wyższych miejsc, choćby Lindvika czy Johanssona. No ale tym to niech się już Alexander Stöckl martwi. My mamy swoje małe zmartwienia. Do Sapporo poleci tylko naszych trzech muszkieterów z dotychczasowego składu - Dawid, Kamil i Piotr. Maćka, Stefana i Kubę zastąpią Olek, Andrzej i Klimek. I niech te dobre wyniki Klimka na PK w Sapporo będą nie tylko światełkiem tunelu i pierwszą jaskółką, ale przełomem. Choćby dla niego samego. To też już coś. Cieszmy się tymi chwilami, skoro nawet Japończycy się cieszą.

Od pewnego czasu coraz bardziej rzuca mi się w oczy specyfika polskiego dziennikarza sportowego na skoczni. Szczególnie polskiej skoczni, ale nie tylko. Na polskiej skoczni to przyjmuje - niejako z naturalnych przyczyn - monstrualno-groteskowe rozmiary. Ale wygląda z grubsza tak samo w Ruce, Innsbrucku czy Planicy. Ja wiem, że my w ogóle jesteśmy specyficzni, ale...

No bo tak. W strefie mieszanej jest dajmy na to dwóch dziennikarzy z Norwegi, jeden z Niemiec, ktoś ze Słowenii i ktoś z Japonii. No i 64 czterech naszych. Od ogólnopolskich redakcji należących do wielkich korporacji, po skokowe blogi czytane przez babcię blogera i dwóch kumpli z podstawówki. Więc idzie sobie na przykład Geiger, no to mu niemiecki dziennikarz pod nos mikrofon podetknie i pogawędzą sobie minutkę. Czasem zwrócą uwagę na Eisenbichlera lub Layhe, jak akurat lepszy wynik któryś wykręcił. Zwykle po zawodach. Przechodzi na przykład Kraft - choć ma facet tyle medali że mógłby kilku innych obdzielić, to jak w konkursie nie stanął choćby na podium, to nikt go nawet spojrzeniem nie obrzuci. A polscy dziennikarze? Czy to konkurs, czy kwalifikacje, czy nawet trening, rzucają się hurmem na każdego polskiego skoczka i męczą go zwykle dziesięć minut lub kwadrans. Barierka trzeszczy, tak samo stawy w łokciach, bo mikrofon przecież trzeba jakoś w kierunku ust wyciągnąć, skoczek marznie, przestępuje z nogi na nogę, ale poniżej ośmiu minut - nie ma mowy. Wszystko jedno, czy Dawid właśnie wygrał konkurs, czy Maciek skoczył słabo w pierwszym skoku treningowym. Z boku wygląda to kuriozalnie. Zagraniczni się temu dziwią. Ja też tak kiedyś robiłem a teraz zaczynam się sam sobie dziwić. Koleżanki i koledzy - jeśli ktoś z Was mnie czyta. Czy to naprawdę warto? Jasne, że kibice czekają na kontakt z idolami. Jasne, że wywiad ze skoczkiem, kóry osiągnął dobry wynik, należy się jak psu zupa. Jasne, że warto przedstawić publiczności juniora, który właśnie debiutuje w Pucharze Świata. Zawsze można komuś zadać jakieś ciekawe pytanie. Ale czy naprawdę warto po każdym skoku treningowym męczyć każdego Maćka, Olka, Klimka, Stefana lub Kubę i zmuszać do tłumaczeń, "co tym razem poszło nie tak"? Pewnie to samo, co ostatnio. A jak nie wiedział wczoraj, to pewnie nie wie i dziś. Nie szkoda naszego i ich czasu? I naszych żeber? Może warto dać im trochę od nas odpocząć? 

 

Czołówka PŚ 28.01.2020
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1      - Karl Geiger Niemcy 45 931 0 0
2      - Stefan Kraft Austria 80 883 48 48
3      - Ryōyū Kobayashi Japonia 36 831 100 52
4      - Dawid Kubacki Polska 60 824 107 7
5      - Marius Lindvik Norwegia 40 585 346 239
6      - Kamil Stoch Polska 100 574 357 11
7      - Daniel-André Tande Norwegia 20 467 464 107
8      - Philipp Aschenwald Austria 29 443 488 24
9      - Peter Prevc Słowenia 26 421 510 22
9    +1 Johann Andre Forfang Norwegia 15 410 521 11

Czterej pancerni coraz bardziej się cisną w swoim czteroosobowym czołgu, odległości coraz mniejsze. Stoch ma Lindvika na widelcu. A Kubacki Smoka.
 
Poczet Zwycięzców 28.01.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 3
2 Dawid Kubacki Polska 3 4
3 Karl Geiger Niemcy 2 1
4 Marius Lindvik Norwegia 2 5
5 Kamil Stoch Polska 2 6
6 Daniel-André Tande Norwegia 2 7
7 Stefan Kraft Austria 1 2
8 Yukiya Satō Japonia 1 14

Polska - 5, Japonia i Norwegia - 4, Niemcy - 2, Austria - 1.
 
Poczet Podiumowiczów 28.01.2020
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Dawid Kubacki Polska 3 1 5 9 4
2 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 1 2 6 3
3 Karl Geiger Niemcy 2 4 1 7 1
4 Marius Lindvik Norwegia 2 0 2 4 5
5 Kamil Stoch Polska 2 0 1 3 6
6 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 1 3 7
7 Stefan Kraft Austria 1 6 0 7 2
8 Yukiya Satō Japonia 1 0 0 1 14
9 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 8
10 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 12
11 Peter Prevc Słowenia 0 1 0 1 9
12 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 22
13 Timi Zajc Słowenia 0 0 1 1 20
14 Jan Hörl Austria 0 0 1 1 24

Dawid - 9, Karl i Stefan po 7. Pamiętacie, (bez patrzenia w tabelkę) że Jan Hörl stał tej zimy na podium? Ja też nie.
 
Polacy 28.01.2020
Lp zawodnik przybytek pkt wPŚ kadra
1 Dawid Kubacki 60 824 4 A
2 Kamil Stoch 100 574 6 A
3 Piotr Żyła 32 354 13 A
4 Maciej Kot 0 37 36 A
5 Stefan Hula 0 31 39 A
6 Jakub Wolny 0 22 42 A
7 Klemens Murańka 0 4 61 B

Wciąż tylko siedmiu z punkatmi, z czego od dawna już tylko trzem przybywa. Czy to się zmieni w Japonii?
 
Bracia 28.01.2020
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 918
2 Prevc Słowenia 700
3 Huber Austria 299

 
Plastikowa Kulka 28.01.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Anders Håre Norwegia 15 50
2 Maciej Kot Polska 6,3 36
3 Moritz Baer Niemcy 6 41
4 Gregor Schlierenzauer Austria 6 21
5 Timi Zajc Słowenia 6 20
6 Andreas G. Buskum Norwegia 5 56
7 Taku Takeuchi Japonia 5 44
8 Antti Aalto Finlandia 5 40
9 Naoki Nakamura Japonia 5 35
10 Simon Ammann Szwajcaria 5 30
11 Markus Eisenbichler Niemcy 5 27
12 Kilian Peier Szwajcaria 5 22
13 Daiki Itō Japonia 5 18
14 Constantin Schmid Niemcy 5 16
15 Anže Lanišek Słowenia 5 12
16 Thomas Aasen Markeng Norwegia 3,1 29



Przypominam zasady dotyczące Plastikowej Kulki.
1. W klasyfikacji generalnej Plastikowej Kulki zostanie ujęty każdy skoczek, który:
a. zajmie 31. w konkursie
b. zajmie trzy razy z rzędu miesjce 32. w konkursie
c. zajmie trzy razy z rzędu miejsce 51. w kwalifikacjach (41. w przypadku lotów)
2. Od tego momentu skoczek który spełnił warunki będzie otrzymywał:
5 punktów za miejsce 31. w konkursie (wliczając to, którym spełnił warunek)
2 punkty za miejsce 51. w kwalifikacjach (41. w lotach; wliczając te, którymi spełnił warunek)
1 punkt za miejsce 32. w konkursie (wliczając te, którymi spełnił warunek)
3. Punkty będą naliczone również wstecz, a więc za wszystkie miejsca 31. i 32. w konkursie oraz 51. w kwalifikacjach (41. w lotach) które odbyły się zanim skoczek spełnił warunek
4. W przypadku awansu do drugiej serii 31 skoczków, za zajęcie 31. miejsca będzie przyznawano dodatkowo premia o wysokości 3,1 punktu. 
5. W przypadku, gdy strata do 30. miejsca wynosić będzie 0,1 pkt. zawodnikowi zajmującemu miejsce 31. przyznana zostanie premia o wysokości 1,3 punktu.
Na zakończenie sezonu o zwycięstwie będzie decydowała liczba punktów a w wypadku równej liczby punktów niższe miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ.

Szanowni czytelnicy prosili mnie o zmajstrowanie tabelki z zarobkami. Nie trzeba tabelki, jest cały artykuł.

Cytat zupełnie na temat:
"Kamil podpowiada mi, że powinienem je [pieniądze przyznane w ramach nagrody przez premiera RP - przyp. red.] przeznaczyć na opał. Przez całe lato będę palił węglem i będę miał ciepło w domu, nie będę musiał jechać nigdzie na wakacje"
Dawid Kubacki

Cytat zupełnie nie na temat:
"- Stopczyk, co wy tam palicie?
- Ja? Radomskie. Ale jak pan major woli, to Franz ma Camele."

I to by było na tyle z Zakopanego, gdzie Kamil i Dawid znów zapewnili nam magiczne przeżycia. Już za tydzień klimaty zmienią nam się diametralnie: z najbardziej swojskich na najbardziej egzotyczne. W Sapporo tylko dwie rzecz są pewne. Po pierwsze - liczba polskich dziennikarzy podobna liczbie japońskich kibiców.

Pytacie, gdzie ta druga pewna rzecz? Ha. Nie powiem Wam. Bo w życiu kieruję się dwoma podstawowymi zasadami.
Pierwsza: Nigdy nie mów wszystkiego, co wiesz.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12914) komentarze: (81)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    U nas popularne są sporty mało popularne w świecie i głównie w takich mamy sukcesy: skoki, siatkówka żużel (w którym innym kraju żużlowiec zostałby wybrany sportowcem roku?). Skoki akurat miały swoją popularność zawsze całkiem całkiem, pamiętam rok 1999, ale frekwencja ma się nijak do tego co jest teraz. Czepiłeś się,że obok Stocha jest Żyła i Kubacki, owszem jest, ale zabierz wygrane Stocha, jego wszystkie medale i dalej wychodzi na to, że to głównie jedno nazwisko przyciąga, a bez niego nie byłoby reszty. Mieliśmy jednego Kubicę, jedną Radwańską, jednego Małysza przez lata, wszystko zawsze na zasadzie rodzynek tu, rodzynek tam i jedziemy z koksem. Na takiej zasadzie ludzie się "interesują".

  • Kolos profesor
    @fridka1

    Zupełnie nie trafione przykłady - tenis ziemny nigdy nie był u nas jakoś szczególnie popularny, a popularność F1 była uzależniona od jednego nazwiska. Popularność skoków w Polsce od dawna nie jest uzależniona od jednego nazwiska. A, że jakieś 90% kibiców skoków to kibice sukcesu? To normalna sprawa wszędzie na świecie i w każdej dyscyplinie.

    A zresztą możesz sobie na YouTubie z łatwością znaleść nagranie z PŚ w Zakopanem z 1999 roku, mimo potężnego kryzysu jaki był ówcześnie w Polskich skokach, trybuny pod skocznią były pełne.

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    Na entuzjaźmie kibiców można jechać 2-3 lata, polski kibic to kibic sukcesu, skoki zawsze miały w Polsce niezłą widownię, ze sportów zimowych chyba tylko łyżwiarstwo figurowe było przy braku sukcesów Polaków rówie chętnie oglądane, ale polski kibic to kibic sukcesu właśnie. Doskonale pamiętam jak wyglądał PŚ w Zakopanem w latach 90-tych, bo interesowałam się skokami już wtedy. Pamiętam też jak Małysz miał kryzys formy to informacje o oddawanych do kasy biletach jeszcze zanim zawody się odbyły nie były niczym rzadkim. Zresztą zobacz jak to wygląda w paru innych dyscyplinach, dokładnie tak samo. Polak ogląda tenis, bo wyskoczył Janowicz, a skąd Janowicz miał pieniądze by zostać Janowiczem to już Kowalskiego nie obchodzi, Polak jara się F1 bo pojawił się Kubica, a jakim cudem Polak trafił do F1 to też nieważne, determinacja samych zainteresowanych, ostatnie grosze wysupływane przez rodziców, trenowanie po szopach, Małysz jadący na PŚ w 8 osób na dwa samochody plus sprzęt, ale jest sukces to Kowalski "się interesuje", piwko wypić można, w trąbkę podmuchać, Zenka posłuchać. Tak to u nas wygląda i to jest dramat. Już widzę te tłumy jak będziemy mieli skoczków a la Tonio Tajner, rzucą te trąbki i pomazane flagi szybciej niż ci się wydaje.

  • Kolos profesor
    @fridka1

    Tak jak mówiłem, nie zawsze będziemy mieli skoczków pokroju Małysza czy Stocha którzy wygrają po 30-kilka konkursów PŚ w ciągu swojej kariery, ale to nie znaczy, że nie będziemy mieli cały czas zawodników w szero pojętej czołówce światowej. Nagle zainteresowanie ani finansowanie nie zniknie.

  • fridka1 profesor
    @Kolos

    Wiem, ale nie rozumiesz. Sukcesy Kamila w dużej mierze napędzały jego kolegów. Gdyby polskie skoki zapadły się po 2011, gdyby Kamil nie wystrzelił to nie wystrzeliłby też ani Żyła ani Kubacki, bo pies z kulawą nogą by już w tę dyscyplinę nie chciał inwestować i tu pracować. Dzisiejsza generacja to i tak w 3/4 medale i wygrane samego Stocha i pomyśl teraz,że tego nie ma. Gdy Adam kończył to wszyscy wiedzieli, że to Kamil go zastąpi. Tak jak po "orłach Górskiego" lata czekaliśmy na sukcesy w piłce nożnej (nie żebym tu ekspertem była) i na awans do wielkich imprez tak teraz może być podobnie, bo w polskim sporcie nie ma zastępowalności pokoleń, są wybitne jednostki, są złote generacje, jak teraz, ale to się zdarza sporadycznie, bo przy braku systemu, przy kruchych podstawach, nie może zdarzać się częściej. Limit szczęścia wyczerpaliśmy na lata i liczenie na to, że skoro po Adamie był Kamil , a przy nim Piotrek i Dawid, to teraz znowu nam się przyfarci to takie typowe "jakoś to będzie" Jakoś to już było. Ciągłe liczenie na królika z kapelusza jest tyle piękne co naiwne. I cieszenie się z wyników Zakopanego 2020 nie ma nic do rzeczy, to zupełnie inna sprawa, zresztą jak czytam, że stało się coś "epokowego" to się zastanawiam czy my mówimy o wygraniu Mundialu, Wielkiego Szlema w Tenisie, MŚ w F1, a tu zwykły konkurs z którego TVP robi polityczny spektakl i tłucze "gadające głowy" nawet 5 godzin po skończonych zawodach, bo taki "prikaz" od Kurskiego. Litości. Przeraża mnie jak łatwo manipulować ludźmi, wkręcać im różne treści pod przykrywką zwykłego skakania na nartach,

  • Kolos profesor
    @fridka1

    Tyle, że po 2011 roku nie tylko Kamil Stoch odnosił sukcesy, ale sporo innych skoczków - choćby Kubacki, Żyła, Kot, Hula, ba zaczęliśmy nawet odnośić sukcesy drużynowe co wcześniej było nawet nie do pomyślenia.

    Więc nie można m{wić, że całe Polskie skoki są/były na barkach Kamila Stocha, tak było za Małysza, ale po nim już nie.

  • fridka1 profesor
    @dervish

    Nic mnie tak nie śmieszy jak wieczne powoływanie się na przypadek Małysz przekazał pałeczkę Stochowi, a przecież polskie skoki miały upaść po 2011. To, że raz nam się przyfarciło to nie znaczy że teraz też tak będzie. Na dłuższą metę nie można ciągle liczyć na to, że "ktoś wyskoczy, bo do tej pory wyskakiwał". To nie powinno tak działać, że 20 cała dyscyplina spoczywa na barkach dwóch legendarnych nazwisk, a inni to "przy okazji". To nie jest system, to jest szczęście w dużej mierze (nie twierdzę, że po całości). Cały polski sport tak działa. Wybitna jednostka "mimo wszystko" ciągnąca sama wózek i wokół niej buduje się całą resztę. To się nazywa potęga na kruchych podstawach, a nie system. Wystarczy kontuzja/koniec kariery i wszystko się sypie. Mnie osobiście denerwuje jeszcze takie upolitycznienie skoków, że co 5 minut gęba Kurskiego na ekranie i 5 godzin studia nawet gdy na trybunach już pustki, bo propaganda sukcesu w danej telewizji dotyczy wszystkich obszarów życia.

  • MarcinBB redaktor
    Bardal

    Akurat przywołując casus Bardala trzeba pamiętać, że w tamtym sezonie było 26 konkursów indywidualnych, a w tym jest 30. Ale póki co nikt nie wygrał więcej konkursów od niego, a pod względem ilości podiów jest samodzielnym liderem. W tej chwili jest 4 głównych kandydatów i Dawid jest w tym gronie. Nie nastawiam się na to, że Dawid wygra oba konkursy w Sapporo, ani w to, że zostanie liderem, ale sadzę, że w niedzielę znów zmniejszy straty do rywali. Do co najmniej dwóch.

  • Introverder profesor
    @Martyn

    No faktycznie słabo wyglądają wyniki Kubackiego no nie (śmiech) - tylko 9 podiów z rzędu (więcej ma już tylko Janne Ahonen oraz Peter "Pero" Prevc), a seria nieskończona. Z CZYM DO LUDZI??!!!... :P

    W tamtym sezonie mistrzowskim u Bardala były maksymalnie 3 podia z rzędu (raz).

    W Japonii jednak będzie ciężko o koszulkę przodownika, bo miejsce Dawida zależy też od wyników Geigera i Krafta. Od Kobayashiego zasadniczo nie, bo odpowiednio dobry wynik Dawida gwarantuje mu wyprzedzenie Japończyka. Swoje "3 grosze" może też dorzucić Kamil, wtedy odbierałby punkty Dawidowi i zmniejszał możliwy zysk Dawida nad resztą, ale znowu jeśli Dawid będzie odlatywał to ma szansę 2x pewnie wygrać, choć do tej pory w Japonii skakał średnio..

  • Martyn bywalec
    @Adam90

    "Dawid Kubacki nie leci po kule kryształową, bo nie jest seryjnym zwycięscą."

    Powiedz to Bardalowi :)

    "9 razy stanął na podium ,a w klasyfikacji ani drgnęło."

    Ani drgnęło? Przed rozpoczęciem tej serii Dawid zajmował w generalce 15. miejsce. Pierwsza trójka pozostała ta sama, jedynie pozamieniała się miejscami a Dawid przeskoczył 11 zawodników! Przyjrzyjmy się jeszcze ile punktów i podiów od rozpoczęcia Turnieju zdobył każdy zawodnik obecnego TOP6:

    Geiger 931-347=584 2-3-0
    Kraft 883-369=514 0-4-0
    Kobayashi 831-440=391 1-1-1
    Kubacki 824-144=680 3-1-5
    Lindvik 585-183=402 2-0-1
    Stoch 574-275=299 1-0-0

    Oczywiście, każda seria się kończy i nie wiadomo czy Kubacki zaraz nie zacznie balansować na krawędzi dziesiątki, czy Stoch nie złapie znów życiowej formy, itd. Ale patrząc na ostatni miesiąc Dawid wydaje mi się pewniakiem do walki o Kulę do samego końca. Sądzę że najgroźniejszy będzie Kraft, może Geiger też dotrzyma kroku. Wydaje mi się że Smok odpadnie (i myślałem tak zanim policzyłem punkty :)) ale kto wie, po nim akurat można się spodziewać nagłej serii podiów. Ścisła czołówka już się wyklarowała i wygląda na to że nawet na koniec różnice punktowe między miejscami na podium, a może i czwartym miejscem mogą być wyjątkowo małe.

    "Jesli marzy o wygrywaniu to musi wygrywać."

    Ponownie przywołuję casus Bardala i przypominam bilans czołowej trójki sezonu 11/12 liczącego 26 konkursów.
    Bardal 3-4-5 (12x TOP3, 20x TOP10, 24x TOP15) - jedyna wpadka bez punktów w Zakopanem, 23. miejsce na sam koniec
    Schlierenzauer 5-3-1 (9x TOP3, 19x TOP10, 20x TOP15) - odpuścił Sapporo, na Kulm 30. miejsce po dyskwalifikacji
    Kofler 5-2-2 (9x TOP3, 18x TOP10, 19x TOP15) raz bez punktów, skakał wszędzie

    Oczywiście po wszystkim wiemy że Gregor oddał Kulę w Sapporo i miał pecha z kombinezonem na Kulm, ale Bardal to nadal idealny przykład tego jak solidnością i regularnością, a nie wyskokami po zwycięstwa można zdobyć PŚ. ;)

  • Pavel profesor
    @dervish

    A czy ktoś ci się broni cieszyć? Ciesz się do woli, ale nie dyktuj innym co mają robić. Ja mam ochotę podyskutować o zapleczu, aby nie popadać w jakiś huraoptymizm i spojrzeć w trochę dłuższej perspektywie niż marzec 2020. Tym bardziej, że przykłady takich "olbrzymów na glinianych nogach" znamy wielu. Z wierzchu wygląda to super, są wyniki, sukcesy i medale, ale jak spojrzymy głębiej to widać, że wszystko oparte jest na kilku postaciach. Spójrz tylko na reprezentację USA w kombinacji czy bliżej nas, nasza kadrę w piłkę ręczną, były medale MŚ i ME, skończyła się pewna generacja, następców nie było i skończyła się piłka ręczna.

    Jeszcze na koniec. Jedno nie wyklucza drugiego, możesz oglądać konkurs z emocjami, kibicować Polakom i cieszyć się z wygranych Kubackiego czy Stocha, a jednocześnie dostrzegać i pisać o słabościach naszych skoków w szerszej perspektywie.

  • Setareh bywalec
    @Adam90

    Ale nie możesz patrzeć na zmiany klimatu tylko w kontekście jednej górskiej miejscowości. Jestem spod Wrocławia, mam 30 lat i chyba właśnie przeżywam pierwszą zimę w życiu, w której śnieg zobaczę tylko w TV. Ba, co ja mówię, jaką zimę? Tutaj temperatura jest jak w marcu, a dochodziła i do 10 stopni po Nowym Roku.
    Za to śnieg sypie w... Kalifornii ;)
    Ocieplenie klimatu wręcz galopuje, i nie da się tego zanegować. Niestety nie ma żadnych szans na zmianę z różnych względów (nie chcę o tym pisać, bo to forum sportowe i nie chcę walić off topu), więc za 30-50 lat się tu udusimy. Tyle.

  • dervish profesor
    #35,#9,#10 !

    Tu nie chodzi o to , zeby miec klapki na oczach i nie widzieć zapaści zaplecza.
    Na wszystko jest miejsce i czas.
    Ale jak widzę jojczenie, że dla dobra polskich skoków lepiej by było gdybyśmy wszystko przegrywali (tak, tak były i takie głosy można sprawdzić w archiwum), że cudowna niedziela to zło, bo coś tam zaciemnia czy zamazuje, bo ludziska świętują zamiast rozpaczać nad kondycją zaplecza, brać cepy w dłoń i złorzeczyć PZN-owi - to mi się samoistnie scyzor w kieszeni otwiera. To jest taki sam nonsens i nietakt/głupota jak nawoływanie do rozruchów w okresie Świąt Bożego Narodzenia. A w obecnym sezonie za sprawa Kamila i Dawida okazji do świętowania mamy wyjątkowo dużo, a niektóre z podarowanych nam świąt to nie jakieś powszednie niedziele tylko wydarzenia E-PO-KO-WE!.
    #35 i 10 lat zwycięstw Kamila, 9 podiów z rzędu Dawida.

    "Im gorzej dla Polski tym lepiej dla nas" - tej idei hołdują tylko lokalni nieudacznicy i przegrani (inaczej nie umieją dopiąć swego) i rzecz jasna kraje idące z Polską w konkury.

  • 23haze doświadczony

    Cytat na temat... "Bywa mendowaty. Chodzi i mendli: masło niewyjęte znowu z lodówki..." Niech każdy wedle swojego uznania pod ten cytat dopasuje sobie osoby. Choinka jasna. Ilość procentowa wiecznych malkontentów wśród wszystkich wypowiadających się na forum skijumping.pl jest chyba rekordowa.

  • przemek32143 profesor
    @Domin10

    Nigdy nie mieliśmy tak utalentowanych biegaczy narciarskich jak teraz. Bracia Bury mogą w najbliższym czasie zajmować miejsca w top 10 i to a kontekście najbliższych 2-3 lat kto wie, czy nie staną na podium zawodów pś. U pań mamy bardzo utalentowane Skinder i Marcisz. Szczególnie tak pierwsza ma potencjał żeby stać się najlepszą sprinterką świata.

  • zimowy_komentator profesor
    Cytat na temat:

    "Ależ tu się będzie gotowało, za moment ta biało-czerwona kraina magii eksploduje jakimiś nadprzyrodzonymi siłami kiedy tutaj będą te finałowe skoki" (Sebastian Szczęsny przed finałową dziesiątką niedzielnego konkursu).

    Z całego weekendu zapamiętam też gest zadowolenia Sabirżana Muminova po... swoim udanym skoku. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek go ujrzę a tu proszę - połowę naszej kadry przeskoczył w kwalifikacjach.

  • kibicsportu profesor
    @Grzesiek80

    Napisałem , że to ,nie jest nierealne"
    Czyli jest to możliwe.

  • Kolos profesor
    @firefly

    Zobaczymy, gdyby liczyć tylko wyniki osiągnięte w tym roku kalendarzowym w PŚ to Kubacki spóściłby wszystkim skoczkom łomot w klasyfikacji generalnej. No ale miał słabą pierwszą część sezonu do Engelbergu i dlatego wciąż traci w klasyfikacji tylko i aż 107 pkt do lidera Geigera

  • Kolos profesor
    @Domin10

    Przed Małyszem mieliśmy Bobaka (3 miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ inaugarycjnego sezonu 1979/1980!), był Fijas, paru innych skoczków z pojedynczymi podiami w PŚ, potem Skupień, Mateja. A od 20 lat mamy ciągle sukcesy. Przez ten czas zbudowaliśmy system, wyremontowano skocznie. To jednak różnica.

  • Domin10 weteran
    @Kolos

    A jak jest ze skokami
    Przed Malyszem poza Fijasem nie mielismy nikogo w historii PŚ. Teraz tez mamy jedną generację. Legende Stocha, przebudzonego Kubackiego z 2 z 5 najważniejszych trofeów w skokach, Żyłe z Kilkoma podiami Pś i brązem na Mś, Kota, swego czasu skaczącego mega solidnie i nawet z 2 zwycięstwami w PŚ, oraz Hule, który mial szanse na zloto IO w stylu Fortuny, oraz kilka przyzwoitych sezonów



Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl