Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Powrót Małysza hitem internetu. "Nadal mam skoki we krwi i nogach"

Piątek w Rasnovie rozpoczął się od nagrania opublikowanego przez Gregora Schlierenzauera, na którym widać imitację skoku w wykonaniu Adama Małysza. "Powrót?" - pytał żartobliwie Austriak za pośrednictwem aplikacji Instagram. Po zawodach w Rumunii "Orzeł z Wisły" odniósł się do materiału spod rumuńskiego hotelu, opowiadając o jego genezie i niegasnącej pasji do skoków narciarskich.


Jak doszło do tego, że Adam Małysz sprawdził moc swojego wybicia przy asyście trenera Grzegorza Sobczyka? - Cóż, namówiono mnie do tego skoku imitacyjnego...

Pomimo upływu czasu, 42-latek nie czuł się nieswojo. - Odruchy pozostają, więc nie jest to nic trudnego. W moim przypadku dodatkowym utrudnieniem jest masa ciała. Aktualnie ważę ponad 20 kg więcej niż w momencie zakończenia kariery.

- Kiedy trener mnie łapie, wówczas góra ciąży i leci gdzieś do przodu - relacjonuje czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli, wspominając poprzednią próbę wykonania imitacji. - Kilka lat temu spróbowaliśmy i obaj spadliśmy na plecy, dlatego bałem się kolejnych podejść. 

Możliwość zasmakowania treningu skoczka narciarskiego dalej sprawia jednemu z najbardziej utytułowanych sportowców w historii naszego kraju sporą frajdę. - Widać, że cały czas można się tym bawić. Nadal mam skoki we krwi i w nogach. To pozwala na wykonanie takiej imitacji. Gorzej byłoby pójść na skocznię...

Małysz pożegnalny skok oddał w marcu 2011 roku. Czy od tego momentu pojawiał się na rozbiegu, z dala od zgiełku kamer? - Tylko na wózku imitacyjnym, dziś po raz drugi od zakończenia kariery <śmiech>...

Korespondencja z Rasnova, Dominik Formela