Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot walczy o miejsce na Raw Air: Muszę być cierpliwy

Maciej Kot dwukrotnie zwyciężył w konkursach Pucharu Kontynentalnego we włoskim Predazzo na skoczni HS 104 i może być bardzo zadowolony z poziomu swoich skoków w ten weekend. 28-latek nie ukrywa, że wreszcie czerpał radość ze skakania, a dobry wynik daje mu duży zastrzyk motywacji.


- To był dla mnie najlepszy weekend na skoczni od dawna. Od początku skakałem dobrze i równo, a dwa zwycięstwa pokazały, że poszliśmy w dobrym kierunku. W końcu jest upragniony efekt ciężkiej pracy. Taki weekend daje dużo pewności siebie, ale także radości, której brakowało - mówi Maciej Kot.

- Problemu ze skręcaniem w Predazzo nie było. W poprzednich konkursach pojawiał się tylko podczas gorszych skoków, kiedy psułem wyjście z progu. Ale nie koncentrowaliśmy się bezpośrednio na tym skręceniu. Myślę, że największa różnica w tej chwili to pierwsza faza lotu, zaraz po wyjściu z progu. Zmieniłem tam kilka elementów, co pozwala mi szybciej przelecieć nad bulą i odlatywać na dole - dodaje skoczek AZS Zakopane.

Kot na razie nie śpieszy się z powrotem do rywalizacji w zawodach najwyższej rangi i woli ustabilizować formę, poprzez kolejne udane starty w Pucharze Kontynentalnym.

- Myślę, że w tej chwili muszę cały czas być cierpliwy i dalej pracować, aby być gotowym na powrót w stylu, który jest na miarę moich możliwości. Dlatego Puchar Kontynentalny w Renie jest dobrą opcją. Bardzo dobrze czuję się w grupie Maćka Maciusiaka i kolejne dobre skoki mogą dać mi jeszcze więcej pewności w tym, co robię. Powiększenie kwoty startowej na PŚ jest w interesie całej drużyny, więc jest o co walczyć. Nie zapominajmy też, że Paweł Wąsek skakał ostatnio lepiej ode mnie i zasługuje na drugą szansę w Pucharze Świata - dodaje 28-latek.

Z norweskiej Reny podopieczny Michala Dolezala ma barwne wspomnienia, bowiem przed rokiem borykał się tam z nietypowymi problemami sprzętowymi. 

- W Renie byłem tylko raz, w zeszłym roku, i miałem wówczas problem z butami. Dlatego tym razem na pewno wezmę zapasową parę. Ale samą skocznię wspominam dobrze, jest to sympatyczny obiekt! - zakończył drużynowy mistrz świata z 2017 roku.